8.

3.2K 204 226
                                    

  Weszliśmy do mojego mieszkania. Mimo iż na dworzu nie było gorąco, nasze dłonie wręcz parzyły.

Powiesiłem swój płaszcz na wieszaku, buty odłożyłem w kąt, a blond chłopak już dawno siedział w moim pokoju. Uśmiechnąłem się pod nosem i skierowałem się do kuchni.

K : Chcesz coś do picia lub jedzenia?

  Spytałem, ale w odpowiedzi dostałem ciszę. Zdziwiło mnie to, bo blondyna ani słychu ani widu. Wychyliłem się zza framugi drzwi od kuchni.
Nie ma go.

  Poszedłem do pokoju.
Jest.
Siedzi na łóżku, a w ręku ma moje pudełeczko.

H : Obiecałeś..

  Przerwał ciszę między nami zrezygnowanym głosem. Czułem, że zawiodłem. Czułem się strasznie. Gdybym tylko mógł pewnie zrobił bym to teraz znowu. Znowu bym się czuł źle, a nawet jeszcze gorzej niż teraz, bo znowu bym zawiódł go. Znowu bym miał ochotę to zrobić i tak w kółko.

Spuściłem głowę ku dołowi. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć. "Przepraszam"? Przecież to za mało.

Blondyn wstał i zbliżył się do mnie. Staliśmy od siebie dosłownie centymetr.
  Chłopak wziął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
Oczy, w których było widać żal i smutek. W których było widać wielkie "PRZEPRASZAM".

  Nagle stało się coś. Coś na, co nie byłem gotowy. Coś co wyrażało więcej niż słowa. Coś pięknego, a zarazem delikatnego i łatwego w zepsuciu, uszkodzeniu.

Delikatne, jak płatki róż usta blondyna wylądowały dociśnięte przez niego samego, na tych moich - ciemnych jak dojrzałe wiśnie, spękanych, lekko opuchniętych wargach.

  Hubert zrobił krok do przodu, chcąc zlikwidować dzielącą nas odległość. Odruchowo zrobiłem mały krok w tył, spotykając framugę drzwi. Oparłem się o nią wygodnie, a blondynek jeszcze mocniej docisnął się do mnie.

  Po chwili uznałem, że nie dam mu się tak łatwo.

  Nie przerywając pocałunku, zamieniłem się z Hubertem miejscami. Ten delikatnie pisnął w moje usta, kiedy ja w tym czasie docisnąłem go mocniej do framugi, a moje kolano powędrowało między jego nogi.

  Gorąco.

Fale gorąca uderzały w nas obydwóch.
Nagle dotarło do mnie.. ile dla mnie znaczy. Jak długo się znamy. Ile mamy wspomnień. Ile słów i zdań wypowiadały nasze usta do siebie.
Ile o sobie wiemy. Ile czasu minęło od naszego poznania się.

  Można by rzec, że teraz to nic nie znaczy. Teraz zaczyna się wyższy poziom. Wyższy level. Wyższy poziom trudności, a za razem rozkoszy.

  Ale nie.

Gdyby nie to wszystko. Czas. Wspomnienia. Słowa i zdania. Do niczego by nie doszło.

Nie byli byśmy teraz na tym morzu gorąca, stojąc po środku razem i czuć, jak ogromne fale rozkoszy, przyjemności i upału uderzają od środka nasze ciała.

  Oderwaliśmy się od siebie.
Ile minęło czasu? Minuta? Mniej?
Spojrzeliśmy w swoje oczy.

Lodowate tęczówki Huberta były dla mnie jak zaszyfrowane. Nie byłem pewny czego oczekuje. Co zrobić teraz?
Mieliśmy oglądać filmy, ale czy to dalej ma znaczenie?

  
   Po chwili niższy uśmiechnął się delikatnie, nie pokazując ząbków.
Pstryknął mnie lekko w nos, jakby chciał abym się wybudził z jakiejś hipnozy.
Odsunąłem mu się delikatnie, a ten wyślizgnął się spode mnie.

H : Ale to..
  Chwycił moje pudełeczko do ręki.
H : ..To znajdzie nowe miejsce jutro.

K : Nowe miejsce? Śmietnik?

H : Nie. Śmietnik to też było by dobre rozwiązanie, ale nie. Jutro zrobimy z tego użytek i pozbędziemy się tego z klasą i tak aby było to dla nas obu symboliczne wydarzenie.

K : Mam się bać?

H : Nie powinieneś.

   Uśmiechnął się zalotnie, a ja przyciągnąłem go do siebie łapiąc go w talii.
Dostał ode mnie cmoka w nosek, po czym również podarowałem mu mój szczery uśmiech.

K : Chcesz się tak dalej miziać, aż w końcu będę brał cię jak Reksio szynkę czyyyy masz specjalne życzenie?

H : A myślałem, że to ty jesteś TOP i będziesz wydawał mi rozkazy.

  Zaśmiał się.

K : Jestem, ale chcę aby było też tobie dobrze maluchu.

  Obydwoje zaśmialiśmy się. Postanowiliśmy ostatecznie miziać się i oglądać filmy. Najpierw oczywiście prysznic.

-----------------////------------

•| 𝘿𝙭𝘿 𝙡𝙤𝙫𝙚 | 𝔻𝕖𝕒𝕝𝕖𝕣𝕖𝕢 𝕩 𝔻𝕠𝕜𝕟𝕖𝕤 |• Zakończone Where stories live. Discover now