Rozdział 15

1.1K 65 20
                                    

Peterowi nie podobało się krzesło, na którym siedział. Było zimne. Nienaturalnie zimne - do tego stopnia, że drętwienie zmienia się w pieczenie. Jego naga skóra po prostym szarym ubraniem, które miał na sobie, stawała się niebieska. A może to była tylko efekt światła...ale cokolwiek to było, Peterowi się to nie podobało.

Pas przytrzymujący go również był zimny, ale powodował ból w inny sposób. Po bokach miał metalowe kolce, które wbijały mu się z skórę. Gdy tylko umieścili je na małym chłopcy, krzyknął z przerażenia. Krew wypłynęła z niego przez pierwsze dwadzieścia sekund, ale do tej pory wszystko wyschło.

Sutton również użył przeciwko niemu urządzenia Vyde: tortury były tak okropne, że Peter nie mógł już krzyczeć, a jego gardło chrypiało po niekończącym się strumieniu łez. Peter chciał tylko zobaczyć swojego tatę. Nie obchodziło go, czy umrze zaraz potem.

Metalowe klamry chwycił go za ramiona, uniemożliwiając mu poruszanie się. A jego głowa została odrzucona do tyłu, do dziwnego mechanicznego urządzenia. I to bolało Petera. To naprawdę bolało.

Miał wrażenie, że jego umysł został poszarpany, gotowy do wyrzucenia. Jakby to już nie było dla niego ważne: dla nikogo. Dzwoniło mu w uszach, a w jego myślach pojawiły się obrazy...wspomnienia. Ale gdy tylko próbował zrozumieć ten obraz, one znikały.

W końcu maszyna zatrzymała się i uścisk na jego głowie został pokazywany: rzucając go z powrotem twarzą do porywaczy.

Zaczeli też do niego mówić różne rzeczy, słowa, które blokował wszystko, co mógł zapamiętać. Słowa, których nawet nie rozumiał, a przynajmniej rozumiał sens ich wypowiedzenia.

Ogień

Gdzie on był? Kiedy Peter rozglądał się po pokoju - zdezorientowany i zmartwiony, umysł Petera pędził.

Spadanie

Przypomniał sobie coś o swoim tacie...poczekaj, ale jego tata nie żyje. Tak samo jak jego mama i Ben...i May.

Ósma

Przez myśi Petera przemknęła ostra błyskawica ciemności.

Odszeli

Imiona ludzi, których niegdyś znał, były również zamglone, jak ich twarze w jego głowie.

Dziesięć

Peter zaczął szarpać za ograniczenia: starał się jak najlepiej, ale bezskutecznie.

Postrzelony

Reszta jego wspomnień wydaje się znikać, kilka trzyma się mocno...ale nie pozostały na długo.

Wrak

Peter potrzył na swojego porywacza z pustym spojrzeniem. Był pozbawiony emocji, nic nie czuł. Był odrętwiały. Odrętwiały z bólu, ze wspomnień, które go prześladowały. Był tutaj i to było wszystko, co kiedykolwiek znał.

Sutton spojrzał z powrotem na Vyde, który intensywnie przyglądał się procedurze. - "Jak hydra powiedziała, że ma na imię?"

"Dark Spider" - odpowiedział nonszalancko.

"W porządku - odchrząknął Sutton i zwrócił się z powrotem do Petera. - Dark Spider, jak się czujesz?"

Dark Spider nadal wpatrywał się w powietrze, a słowa Suttona odbijał się echem w nim - wywołując jakąś reakcję. Jego napięcie osłabło i przestał walczyć.

"Gotowy na rozkazy"

Para mężczyzn uśmiechnęła się, widząc, że ich szefowie będą zadowoleni. Gdy hydra będzie miała swoją broń, A Sylvia otrzyma pieniądze, które na dostać od organizacji: obaj mężczyżnie byliby wysoko wynagrodzenie.

•••

Tony w końcu powiedział wszytko zespołowi i wszyscy szturmowali budynek, w którym mieszkała Brookeman.

"Stark, wszystko w porządku?" - zapytała Natasha, patrząc, jak starszy mężczyzna powoli stawia kroki.

"Tak" - zawahał się - " Nic mi nie jest, tylko sprawdzam, w którą stronę musimy iść."

"To jednokierunkowy korytarz" - stwierdził Clint, wpatrując się w korytarzu przed nimi.

"I musimy iść tą drogą" - wykrzyknął Tony, mając nadzieję, że nikt nie przejrzy jego egoistycznego przebrania.

Biegli dalej przez korytarze, aż dotarli do zamkniętych metalowych drzwi, w których znajdowało się małe szklane okienko.

"Chłopcy rozdzielamy się, cokolwiek tu robią, nie może być dobre."

Reszta zespołu go opuściła, ale Tony nadal się temu intensywnie przyglądał, a łzy napłynęły mu do oczy. Mógł zobaczyć Petera. I Dark Spider mógł go zobaczyć.

•••

Twoja misja: zabij Avengersów" - rozkazał Sutton, odpinając pas z krzesła.

Nastolatek skinął głową, spoglądając na metalowego mężczyznę na zewnątrz pokoju. Następnie złapał sieciowody, które dał mi Sutton, i otworzył srebrne drzwi.

"Peter, dzieciaku, wszytko w porządku? - zapytał Tony, zanim laserowa sieć "natychmiastowego zabicia" została wystrzelona zaledwie kilka milimetrów od jego twarzy. Starszy mężczyzna odskoczył z zaskoczenia, nie spodziewając się, że dzieciak, którego znał i uwielbiał, zachowa się w ten sposób.

"Kim do cholery jest Peter?"

Dark Spider stał przez chwilę zdezorientowany, zanim posłał Tony'emu kolejny strzał w twarz. Znowu chybił.

Na szczęście

Tony zaczął mówić do swojego komunikatora: " Ludzie, możemy mieć mały problem."

Steve podbiegł do Tony'ego, nie chcąc rozmawiać przez komunikatory. "Co się dzieje?"

"On nic nie pamięta.", Steve wyrzucił swoją tarczę w powietrze, blokując sieć przed uderzeniem w niego. "To tak, jakby wyczyścili mu pamięć."

Steve zmarszczył brwi. - "Nie sądzisz, że to Hydra?"zapytał.

Peter poderwał się na dźwięk tej nazwy. "Hail Hydra", wyszeptał: przed skokiem w stronę kapitnan.

Steve znokautował go ciosem, który zwykle był śmiertelny, ale dla wzmocnionego nadczłowieka spowodował tylko nieprzytomność. Dwóch pobliskich Avengersów podniosło małego chłopca i wyszło z budynku. Wkrótce połączyli się z innymi.

Kiedy wsiedli do quinjeta, wszyacy spojrzenie nerwowo na chłopca. W tym krótkim czasie wszyscy Avengersi pokochali go. Był tą tajemniczą rzeczą, którą uwielbieli, pomimo tego, jak "nie onieśmielający" nadawał im wygląd. Dzielili wzajemne poczucie nadziei: mieli nadzieję, że dla dziecka sytuacja się poprawi. I pomimo tego, że nikt nie mówił przez całą podróż, wszyscy wiedzieli o czym reszta myśli.

Stolen// Irondad TłumaczenieWhere stories live. Discover now