Rozdział 3

3.7K 188 1.3K
                                    

Bez ostrzeżenia położyłem Richie'emu dłoń na kark i gwałtownie go do siebie przyciągnąłem. Nasze usta złączyły się na chwilę. Jednak to wystarczyło, abym zapragnął więcej. Tak delikatne, tak miękkie...

Zaskoczony własnymi myślami natychmiast oderwałem się od przyjaciela. Serce biło mi jak szalone. Nagle bluza, którą miałem na sobie, dawała mi o wiele za dużo ciepła. Czułem, jak oblewam się czerwienią.

Richie też wyglądał na zdezorientowanego. Przejechał palcami po swoich ustach. Obserwowałem to. Pragnąłem więcej... Ale natychmiast się spoliczkowałem. To tylko przyjaciel! Po całej akcji wrócimy do normalności.

- Całujesz lepiej niż Greta, wiesz? - westchnął.

Burknąłem poirytowany. Spotykał się z tą jędzą w zeszłym roku. Lizali się gdzie popadnie. Richie był w niej zadurzony po uszy. Do czasu, kiedy pomogliśmy mu w odkryciu zdrady. Ta blond szmata puszczała się na prawo i lewo. I szczerze? Byłem wkurzony, że porównał mnie właśnie do niej.

- Weź mi o niej nawet nie przypominaj! - warknąłem.

- Uuu! Zazdrosny?

- Spieprzaj.

Uderzyłem go w ramię. Zaczął udawać, że go to zabolało. Kiedy zaczął się zwijać z ,,bólu", złapał mnie za łokieć i szybko przyciągnął do siebie. Oplótł mnie ramionami tak, że nie mogłem się poruszyć.

- Puszczaj mnie, ty wstrętna Krewetko! - krzyczałem.

- Ej! Tylko bez Krewetek! Mój koleżka poczuł się urażony!

- Powinien być już chyba przyzwyczajony...

I nagle pożałowałem tych słów. Richie przeturlał się tak, że znajdowałem się pod nim. Przygniatał mnie swoim ciałem, a nasze twarze dzieliła niebezpiecznie mała odległość.

- Jak chcesz, to możesz przekonać się na własnej skórze... - szepnął mi do ucha.

Moje dziewictwo poczuło się zagrożone. Zyskałem nowych super mocy i udało mi się zepchnąć chłopaka na bok. Uciekłem na drugi koniec łóżka. Richie tylko prychnął i ziewnął.

- Jest już późno. Może pójdę już...

Nagle wszystkie demony ukrywające się w ciemnościach zaczęły się do mnie uśmiechać. Natychmiast zgarnąłem rękę chłopaka w żelazny uścisk.

- Ale miałeś zostać na noc!

- Nie dałeś mi dokończyć. Mam zamiar pójść się umyć.

Rozejrzałem się po pokoju.

- A ja mam zostać tutaj sam?

Richie westchnął.

- Już nieraz przebywałeś tutaj zupełnie sam. Jakoś ci to wtedy nie przeszkadzało.

- Ale dzisiaj jest inaczej...

- To mam się nie myć?

- Nie no, aż tak zdesperowany to ja nie jestem. Śmierdzisz.

Złapał mnie za kark i gwałtownie poczochrał mi włosy. Nie szczędził przy tym wyzwisk.

- Więc czego ty chcesz? - zapytał już trochę poirytowany.

I wtedy uświadomiłem sobie, do czego podświadomie dążyłem. Nic nie mówiłem, ale barwa mojej twarzy zdradziła wszystko. Richie się wyszczerzył.

- No no! Na początku mnie całujesz, a potem proponujesz wspólną kąpiel? Nasz związek wkracza na coraz wyższe stopnie!

- A zamknij się! Chcę tylko czekać pod drzwiami! A poza tym, to nawet nie jesteśmy w prawdziwym związku.

It's just a joke //REDDIENơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ