Siniaki

716 35 12
                                    

Może zawierać sceny, które przez niektórych zostaną uznane za gorszące.

DarkLordsBeta wreszcie mogę dedykować Ci twój prezent!




Leżała na podłodze, zbyt zmęczona, żeby wstać. Na jej udzie i ramieniu czerwieniły się długie szramy: odciski czyichś mocno zaciśniętych palców.

Wymierzył jej siarczysty policzek. Zacisnęła mocniej zęby, żeby nie syknąć. Tym razem zabolało bardziej niż zwykle. Miała jednak na niego sprawdzoną metodę: nie pokazywać bólu, nie dać się złamać, za wszelką cenę starać się jak najdłużej kontrolować sytuację. Była twarda i on dobrze o tym wiedział. Zaśmiał się, a po jej plecach przebiegł dreszcz. To był ten jego słynny zimny rechot, który stawiał dziewczynie wszystkie włoski na baczność. Drżała, zastanawiając się, co będzie następne, na co jeszcze wpadnie jego pokręcony umysł.

***

Takie wieczory jak ten zdarzały im się od czasu do czasu. Najczęściej potrafiła wyczuć moment, w którym nadchodziły. Atmosfera gęstniała między nimi przez kilka dni, by wreszcie wybuchnąć. Zawsze wiedziała, że jest w nim coś niebezpiecznego, coś dzikiego. Zawsze domyślała się tej części jego natury, która błyszczała w jego oczach na granicy widzialności. Czy inni dostrzegali to co ona?

Draco Malfoy był aroganckim, zapatrzonym w siebie dupkiem, który z pełną świadomością pokazywał całemu światu środkowy palec. Nie potrafiła powiedzieć, kiedy zaczęło ją to fascynować. Chciała dociec powodów tego zachowania; jakoś nie potrafiła uwierzyć, że samo jedynactwo wystarczyło, by tak bardzo wypaczyć czyjaś osobowość. W miarę upływu czasu, jaj metodyczne, badawcze spojrzenie ustąpiło miejsca czemuś głębszemu. Po raz pierwszy zamiast rozpieszczonego dzieciucha, zobaczyła zranionego, żyjącego w klatce sztywnych konwenansów człowieka. Człowieka z goryczą w sercu.

Wraz ze świadomością przyszło współczucie.

Znalazło się zrozumienie.

I zrodziła się miłość.

A razem z nią, w miarę upływu czasu, pojawiły się pierwsze siniaki.

***

Przenikliwy umysł Hermiony Granger nie pracował w tym momencie na tak wysokich obrotach, co zawsze. Kilka kieliszków wina i zmęczenie zrobiły swoje. Związane na plecach nadgarstki pulsowały jej tępym bólem.

Draco nachylił się i pocałował ją namiętnie po czym pomógł kobiecie wyswobodzić się z trzymających ją więzów. Oplotła go ramionami chichocząc cicho.

‒ Boli mnie dosłownie wszystko i więcej Malfoy ‒ zachichotała.

Uniósł swoje jasne, niemal niewidoczne na tle skóry brwi.

‒ Ale wszystko...

‒ Wszystko w jak najlepszym porządku, Draco ‒ upewniła go i pocałowała w czoło. Oboje lepili się od potu.

Wykrzywił usta w paskudnym uśmieszku, który towarzyszył jej od pierwszego dnia w Hogwarcie.

‒ No cóż, Granger... Następnym razem będę się musiał lepiej postarać.

Stęknął, gdy łokieć Hermiony trafił go w żebra.

‒ Nalej mi wody ‒ poleciła.

‒ I znowu się rządzisz ‒ burknął.

‒ Draco...

‒ Już, już nie denerwuj się. Wszystko, czego zażyczy sobie moja Lwica Gryffindoru.

Schylił się, by uniknąć lecącej w jego stronę poduszki.

‒ I ma być zimna ‒ dodała tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Roześmiał się.

‒ Idź już, bo następnym razem to ja zwiążę ciebie.


W razie ew. nieporozumień. Chodzi tutaj nie o przemoc, lecz o relację opartą częściowo na BDSM. 

Siniaki (Dramione) Where stories live. Discover now