4.

32.1K 1.4K 129
                                    

3

Arianna

Miałam dwanaście lat, kiedy widziałam Liona po raz ostatni i pamiętałam go doskonale, ale najwidoczniej on nie pamiętał mnie. Czy mogłam się temu dziwić? Ja wtedy nadal się zmieniałam, on był już dorosły. Jedynie, co się w nim zmieniło, to masa mięśniowa i ostrzejsze, bardziej męskie rysy twarzy, co podziałało mocno na jego korzyść. Lion zawsze był przystojny, ale teraz...teraz po prostu stał się cholernie męski i atrakcyjny i mogłam się założyć, że nie było na świecie kobiety, która by się za nim nie obejrzała.

Lane także był niczego sobie, czułam, że to z nim najszybciej się dogadam, ale niestety, papiery były na Lionela. A na niego nie działały nawet moje łzy.

Rozpłakałam się w gabinecie na zawołanie i za plecami słyszałam niemal spanikowany głos Lane'a, na co Lionel pozostał niewzruszony. Nigdy nie pozwoli mi zostać w Nowym Jorku, byłam tego pewna.

Naprawdę nie rozumiał, że od dwunastego roku życia radziłam sobie sama? Sama robiłam kanapki do szkoły, sama jadłam kolację i sama dbałam o swoje ciuchy. Teraz, mając lat prawie osiemnaście byłam w stanie w pełni nadal to kontynuować. Opieka mojego ojca była jedynie fikcją. Teraz, kiedy umarł, przynajmniej nie będę musiała zamykać się na klucz we własnym pokoju w obawie przed tym, że któryś z jego pijanych kolegów będzie chciał mnie odwiedzić w nocy.

Teraz stałam nad grobem ojca ze zwieszoną głową, starając się skupić na słowach księdza i bredniach o tym, jakim dobrym człowiekiem był Glen. Nie, nie był dobry, a przynajmniej nie po tym, jak zmarła moja matka. Kiedy Susan żyła, moja rodzina była szczęśliwa i pełna, ojciec troszczył się o nas, a po alkohol sięgał jedynie, jeśli była ku temu okazja. Wszystko jednak się zmieniło w chwili, kiedy moja matka spoczęła w zimnym grobie. Jednego dnia straciłam oboje rodziców, w ten czy inny sposób.

Po mojej prawej stronie stał Lion, w ciemnym garniturze. Niemal czarne włosy miał zaczesane na jedną stronę i wycieniowane. Na nosie miał przeciwsłoneczne okulary toteż ciężko było dostrzec, gdzie naprawdę patrzy.

Lane stał po mojej lewej stronie i dość często na mnie zerkał, jakby obawiał się mojej reakcji. Wiedziałam, że on z tej dwójki będzie łatwiejszy do manipulowania. Niepotrzebnie wyprowadziłam ich z błędu, że wcale śmierć ojca nie była dla mnie druzgocąca. Mogłam grać na ich uczuciach i byłam pewna, że Lane prędzej czy później by się złamał. Co innego Lion.

Był to dość smutny pogrzeb, pierwszy raz uczestniczyłam w takim, gdzie nikt nie płakał. Nie docierały do mnie żadne dźwięki rozpaczy, ciche szlochy, ani zawodzenia. Widziałam błysk fleszy, setki postaci majaczące w popołudniowym słońcu. Na pogrzeb Glena Goldberga przybyła cała śmietanka Nowego Jorku. Ludzie, z którymi pracował, fani, a także ludzie, którzy przyczynili się do tego, że pociechy szukał w kieliszku kompletnie nie zważając na to, że musiał wychować córkę.

Zostawił mnie z tym wszystkim kompletnie samą. Podrzucił jedynie psa, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia.

Kiedy zaczęły się mowy pogrzebowe, doskonale znałam ich plan. Najpierw mówił właściciel wytwórni filmowej, przestawiając ojca jako najlepszego aktora na świecie, chociaż nigdy nie zagrał żadnej pierwszoplanowej roli. Nie to, co mama, która zdobyła Oscara za rolę w dramacie wojennym, który odbił się szerokim echem na całym świecie.

Kiedy przyszła kolej na jego najlepszych przyjaciół, miałam ochotę krzyczeć i bić pięściami w trumnę, tak cholernie nienawidziłam własnego ojca za każde słowo, które padało z ust jego kumpli.

– Będzie nam brakowało Glena z kilku niesamowicie ważnych powodów – rozbrzmiał na cmentarzu głos Samuela Larpha. – Był najlepszym przyjacielem dla wielu z nas. Zawsze chętny do pomocy, był gotów rzucić wszystko, żeby pomóc, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Guardian Angel - premiera 27.09.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz