prolog. it started out with a kiss...

346 27 63
                                    

Czerwiec 2019

The Killers - Mr Brightside

         Z głośników w klubie leci kolejny remiks piosenki z lat dziewięćdziesiątych i Kuba musi przyznać, że DJ radzi sobie naprawdę dobrze z wprowadzaniem nut świeżości do nostalgicznych kawałków. Właściwie wszystko dzisiejszego wieczora układa się wprost idealnie. Muzyka jest dobra, na parkiecie nie ma za dużo ludzi, barmanka, która go obsługuje, jest wyjątkowo sympatyczna, a jego znajomi zajęli stolik w takim miejscu, że nie będą musieli do siebie krzyczeć, by się porozumieć. Wszystko jest świetnie.

A mimo tego, jego humor jest i tak doszczętnie spierdolony.

Obraca się i opiera plecami bar, spoglądając w stronę parkietu, gdzie bez najmniejszego problemu dostrzega znajomą postać. Sara zawsze poruszała się lepiej od swojej przyjaciółki, a może po prostu jego zdaniem nikt nie porusza się tak dobrze, jak ona. Dziś ma na sobie wąską, czarną sukienkę na ramiączkach i proste, płaskie buty, które dają jasno do zrozumienia, że przyszła się dobrze bawić, a nie dobrze wyglądać. Ktoś taki jak ona, może sobie pozwolić na to, by mieć gdzieś staranie się o to, by zrobić wrażenie. Sara niewątpliwie robi wrażenie samą swoją obecnością. Mogłaby tańczyć na środku tego parkietu w starym dresie i nadal byłaby jak jedyny kolorowy element czarno-białej fotografii. Kuba podejrzewa, że już za długo się na nią gapi i jeśli ktoś to widzi, musi brać go za stalkera, albo idiotę. Choć, co do tego drugiego, najpewniej miałby rację.

Pociąga łyk z butelki i już ma wrócić do stolika, gdy zauważa, że do Sary podchodzi brunet w jasnej koszuli. Dziewczyna bez chwili namysłu zarzuca dłonie na jego szerokie ramiona, nie przestając nawet na chwilę podśpiewywać któregoś kawałka Spice Girls. Nie czekając już na nic, Kuba rusza do reszty znajomych.

Jest wściekły. Gdyby miał jakoś opisać wszystko, co dokładnie dziś czuje, to musiałby chyba napisać kilkustronicowy esej, ale i tak najbliżej byłoby mu do zwykłej, ludzkiej złości. Skierowanej przede wszystkim w stronę Sary Reiss.

Od dwóch tygodni nieustannie zadaje sobie pytanie: o co dokładnie jej chodziło, gdy zaprosiła go dziś do klubu. Z jednej strony ma wrażenie, że Sara jest zwyczajnie mściwa i ściągnęła go tu, by się popisać tym, że podjęła najlepszą z możliwych decyzji, schodząc się znów z Oskarem. A z drugiej strony miał ogromną wręcz nadzieję, że jest wręcz przeciwnie i pojawi się dziś tylko ze swoją wierną towarzyszką Meghan, by po kilku drinkach wyznać mu na ucho, że popełniła błąd.

Oczywiście, że on wolałby tę drugą opcję. Mógłby wtedy napawać się tym, że miał rację, dokończyć piwo i wrócić do mieszkania. Zostawiając ją samą. Na jakiś czas znów urwałby między nimi kontakt, a później, naturalnie, wszystko wróciłoby do normy.

Przeszło mu też przez myśl, że Sara wysłała zaproszenie dość automatycznie, jakby w dalszym ciągu znajdował się na liście jej zaufanych kontaktów i później głupio jej było to odwołać.

I choć bardzo chciałby rozgryźć, o co jej chodzi, wie, że sam nie ma pojęcia, czemu w ogóle przyjął to zaproszenie. Mógł po prostu napisać na konwersacji, że jest cholernie zajęty, a zamiast tego, gdy tylko przyszła od niej wiadomość to po prostu ją polubił. Bez żadnych więcej potwierdzeń. Jakby dając sobie możliwość na wycofanie się, gdyby jednak nogi poniosły go gdzieś indziej.

Choć tylko się łudził, że tak będzie.

Zna siebie samego zbyt dobrze i zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli chodzi o Sarę, to jest po prostu zbyt miękki. I teraz, gdy w końcu siedzi między znajomymi przy stoliku, skutecznie udając, że słucha otaczających go rozmów, zaczyna rozumieć, czemu tu przyjechał.

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Nov 25, 2021 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

trójkąt warszawski • original storyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin