III

748 31 2
                                    

Dziewczyna spojrzała się na wiszący zegar w Pokoju Wspólnym. Wskazywał godzinę 11:45 PM.

- Trochę zaszalałam - pomyślała Estella i lekko uśmiechnęła się do siebie, chociaż jej uśmiech nie miał nic związanego ze szczęściem; wręcz przeciwnie, walczyła o to, żeby przypadkiem się nie rozpłakać. Czuła, że łzy znowu zbierały jej się do oczu, a narastająca gula w gardle dawała o sobie coraz bardziej znać. Mimo wszystko, trochę martwiła się o swojego przyjaciela. Było już późno, a on jeszcze nie wrócił z Wieży Astronomicznej. Lupin był jedną z tych osób, co wracała przed ciszą nocną, aby nie łamać niepotrzebnie zasad. Był huncwotem, więc miał już dość szlabanów na swoim koncie. W dodatku był też prefektem, więc "musiał" dawać innym dobry przykład. (Przynajmniej by wypadało.)

Blondynka stała ociężale z fotela stojącego przy kominku i ruszyła w kierunku swojego dormitorium. Kiedy znalazła się na schodach prowadzących do żeńskich pokoi, spostrzegła długi materiał, przykrywający jej palce do połowy. Z pewnością nie pasowało jej w tym coś. Nigdy nie nosiła tak długich ubrań. Dopiero po chwili przypomniała sobie o tym, że kurtka Remusa spoczywała na niej. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, lecz tak jak szybko się ukazał, tak szybko znikł. Musiała mu ją oddać, a z pewnością nie chciała go widzieć w najbliższym czasie. Zranił ją, więc niech nie oczekuje, że blondynka rzuci mu się w ramiona. Mimo że miała na to bardzo dużą ochotę. Od samego początku czuła się w jego ramionach bezpiecznie. Biło od nich nieskazitelne ciepło, które Estelli kojarzyło się z domowym ogniskiem.

Blondynka cicho westchnęła pod nosem. Stwierdziła, że dopiero następnego dnia odda kurtkę, któremuś z jego przyjaciół, aby uniknąć konwersacji z Lupinem. Wiedziała, że po rozmowie z nim byłaby jeszcze bardziej rozbita psychicznie niż jest teraz. Nie chciała milczeć, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, że cisza jest gorsza od hałasu i nie wpłynęłaby dobrze na ich relację, ale choć raz wolała uratować siebie, niż kogoś innego. Znudziło jej się poświęcanie dla innych. Swoim zachowaniem przegrałaby znajomość, ale zyskałaby spokój wewnętrzny, którego na chwilę obecną tak bardzo jej brakowało. Trochę długo to trwało, ale Estella była gotowa żeby odpuścić. Ta znajomość za bardzo ją wykańczała. Zależało jej za bardzo i to ją zniszczyło. Dużą rolę odgrywało w tym przywiązanie. Osoby, które straciły kogoś ważnego w swoim życiu zawsze powtarzały: "Nie przywiązuj się do ludzi, miejsc i rzeczy." Niestety, blondynka za późno to zrozumiała. Wiedziała też, że najtrudniej jest nam odejść od tego, co najbardziej nas rani. Może Lupin był wart tego cierpienia?

Po chwili gwałtownie pokręciła swoją głową. Nie mogła tak myśleć.

Kilka chwil później, kiedy przeszła przez próg swojego dormitorium, odłożyła ubranie wierzchnie swojego przyjaciela na krzesło. Zrobiła to delikatnie, ponieważ nie chciała budzić swoich współlokatorek. Wiedziała, że rano wypominałyby jej to, więc wolała tego uniknąć. Blondynka wzięła ze sobą swoją letnią piżamę i ruszyła z nią do łazienki. Musiała wziąć prysznic, aby spłukać z siebie resztki tego dnia.

W tym samym czasie, Remus postanowił wrócić, ponieważ chłód stał się dla niego nie do zniesienia. Nie wiedział, co miał zrobić. Był w takim stanie, że nie potrafił podjąć najmniejszej decyzji. Jego myśli były rozbite jak lustro, a on błądził wśród jego odłamków. Mimo wszystko nie chciał pytać przyjaciół o radę, ponieważ dobrze wiedział jaką dostanie odpowiedź.

- "Powiedz jej prawdę, zasługuje na nią" - słyszał to już setki razy i za każdym razem wpadał we frustrację.

Dla nich to było coś łatwego i oczywistego. Niestety, nie dla Remusa. Widział już w swojej głowie za dużo scenariuszy, w których traci blondynkę. Wizja ta była bardzo przerażająca i za nic w świecie nie mogła się spełnić. Gdyby nie bał się, że ją straci, Estella dawno wiedziałaby o jego wilczej naturze. Mimo że dziewczyna była twarda, wolał nie przekonywać się czy jest w stanie to wytrzymać. Miała już wystarczająco dużo swoich prywatnych problemów i nie chciał dokładać jej kolejnych. Nawet jeśli, zaakceptowałaby go, istniała duża możliwość, że chłopak coś by jej zrobił w swojej wilczej naturze. Miał świadomość tego, że zrobiłaby wszystko, aby mu pomóc. Niestety, on nie panował nad sobą, kiedy był pod postacią wilka i nie mógł nic z tym zrobić.

Minęło sporo czasu odkąd Lupin wrócił do swojego dormitorium, ponieważ jemu również nie zależało na szybkim powrocie. Cały czas myślał nad tym co powinien zrobić, ale nie wpadł na nic nowego. Jego nastrój bardzo szybko się wahał. Raz był pewien, że powie jej prawdę, a drugi, że prędzej zginie niż od niego się dowie o jego "futerkowym problemie".

Nawet nie brał pod uwagę tego, że któryś z nauczycieli go przyłapie na nocnym szwędaniu się. Miał to gdzieś. Dręczyła go sprawa z Estellą i to na niej się skupił. Zupełnie nie wiedział co powinien zrobić. Nie chciał stracić swojej przyjaciółki, ale wiedział, że jeśli wkrótce nie wyjawi jej prawdy, ona może od niego odejść. Na zawsze...

Kiedy blondynka się wykąpała, położyła się do snu. Miała dość tego dnia i na pewno wolałaby o nim zapomnieć. Spojrzała na swoje współlokatorki, które były pogrążone w głębokim śnie. One świetnie się dogadywały z Remusem. Estella po części zazdrościła im tego, ale miała też świadomość, że to nie była tylko Remusa wina, że tak stało się między nimi. To ona nie potrafiła zrozumieć, że miał swoje prywatne życie, o którym wcale mówić nie musiał. I tego właśnie blondynka nie potrafiła zaakceptować.

Gryfonka była wścibska i zawsze wtykała nos w nie swoje sprawy. O ile Remus uwielbiał Estellę za to jaka była, tak ta cecha bardzo mu przeszkadzała. Nie dlatego, że wkurzała go, tylko dlatego, że dziewczyna mogła się dowiedzieć o jego wilkołactwie na własną rękę. Remus czuł przez to duże zagrożenie. Blondynka nie lubiła niejasności i była zdeterminowana, przez co zazwyczaj osiągała każdy swój cel. Lupinowi brakowało u siebie tych cech, ale to właśnie one sprawiały, że chłopak odczuwał niepokój.

Estella spojrzała ostatni raz na kurtkę swojego przyjaciela. Ale czy nastolatek był tylko jej przyjacielem? Już jakiś czas temu zauważyła, że myślała o nim częściej niż o Syriuszu i Jamesie. Na początku nie chciała dopuścić do siebie tego, że jest zakochana w Remusie. Przecież ona nawet nie była nim zauroczona, co nie? Byli dla siebie jak rodzeństwo. Tylko.

Westchnęła przeciągle. Życie nie było łatwe, a już zwłaszcza wtedy, kiedy wszystko się pokomplikowało. Dlaczego nie potrafili się dogadywać tak jak wcześniej? Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.

 Dlaczego nie potrafili się dogadywać tak jak wcześniej? Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

"Nie mogłem krzyczeć już
Omdlenie darem jest..."

Spadająca Gwiazda | Remus LupinWhere stories live. Discover now