Rozdział 3

2.5K 81 105
                                    

Równo o godzinie 17 byłam przed Downtown Brown, gdzie umówiłam się z Jasperem. Przed wyjściem z domu pokłóciłam się z Peterem, któremu włączył się tryb starszego brata. Jest wtedy strasznie dociekliwy oraz upierdliwy, za co go szczerze nienawidzę. Gdy usłyszał, że mam spotkać się ze znajomym, zaczął snuć teorie spiskowe oraz wyjeżdżać z tekstem, że niedawno miałam chłopaka. Dla niego moje wyjście z osobnikiem płci przeciwnej to od razu randka, co nie jest prawdą. Spotkanie z Jasperem miało charakter czysto przyjacielski, przynajmniej z mojej strony. Nie byłam nim zainteresowana w ten sposób.

Weszłam do budynku, rozglądając się po wnętrzu w poszukiwaniu chłopaka. Zastałam go siedzącego przy jednym ze stolików pod ścianą. Ubrany był inaczej niż przedtem: miał ciemną koszulę, a na nią zarzuconą granatową bluzę. To świadczyło o jednym- dla niego to nie było spotkanie towarzyskie. Chciałam szybko zawrócić i udać się z powrotem do domu, ale brunet zdążył mnie dojrzeć. Energicznie pomachał w moją stronę, posyłając przy okazji szeroki uśmiech. Lekko zmieszana podeszłam do stolika i usiadłam naprzeciwko niego.

-Hej Jasper-przywitałam się.

-Cześć Olivia. Ładnie wyglądasz-odpowiedział lustrując mnie wzrokiem.

-Jestem tak samo ubrana jak na festiwalu-powiedziałam lekko zakłopotana.

-Co nie zmienia faktu, że ładnie wyglądasz-odparł nie przestając się uśmiechać-Pozwoliłem sobie zamówić dla nas sok grejpfrutowy, bo uważam, że jest najlepszy.

-Nie trzeba było-odparłam niemrawo. Z wszystkich soków musiał wybrać akurat ten, za którym nie przepadam.

Proszę niech ktoś przyjdzie i przerwie tą udrękę! Jak za zawołanie przy naszym stoliku pojawił się ciemnooki, wysoki blondyn, ten sam, którego mijałam wczoraj na ulicy. Z bliska wygląda jeszcze lepiej...

-Hej Jasper co ty tu robisz?-zapytał zaskoczony. Od razu widać było, że tylko udaje. Usiadł koło chłopaka nie zmieniając mimiki twarzy.

-Henryk...-zaczął Jasper, ale blondyn mu przerwał spoglądając na mnie i uśmiechając się szeroko.

-Cześć jestem Henryk Hart, przyjaciel Jaspera. Co tu robicie? Jesteście na randce? Masz chłopaka?-zapytał opierając się o blat stołu automatycznie zbliżając się do mnie.

-Tak jesteśmy na randce, możesz już iść-powiedział zdenerwowany Jasper. Zaczął przepychać się z chłopakiem, próbując zrzucić go z siedzenia.

-Właściwie to nie jest randka-rzuciłam zażenowana powstałą sytuacją. Chłopcy spojrzeli na mnie, zaprzestając swojej przepychanki.

-Co?-zapytali w tym samym momencie.

-Jasper nie obraź się, ale ja traktuje to spotkanie czysto przyjacielsko. Zresztą nie wspominałeś o żadnej randce.

-Ha!-zawołał Henryk, lecz zaraz zmienił to na kaszel-To w takim razie co powiesz jeśli ja...

Nie dokończył mówić, ponieważ jego zegarek zaczął brzęczeć. Przekręcił oczami i podniósł się z siedzenia. Chwycił serwetkę leżącą na stole, zabrał przechodzącemu kelnerowi długopis i napisał coś na materiale. Po chwili podał mi ją i ręką zrobił gest telefonu. Uśmiechnął się szeroko, by po chwili skierować się do wyjścia. Odprowadziłam go wzrokiem, aż do drzwi, zapominając o obecności drugiego chłopaka. Usiadłam, uśmiechając się pod nosem z powrotem prosto napotykając spojrzenie Jaspera.

-Przepraszam, ale nie patrzę na ciebie w ten sposób. Raczej nic by z tego nie było- powiedziałam posyłając blondynowi przepraszający uśmiech.

-Rozumiem. To w takim razie, aby to spotkanie nie poszło na marne ja powiem coś o sobie, a później ty. Tak zaczniemy się kolegować-zaproponował.

Taste life | Henry Danger |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz