11. Powroty

67 5 0
                                    


„Tak się cieszę,że wróciłeś.
-Uwielbiam do Ciebie wracać.
-Uwielbiam Cię witać"

Stephenie Meyer- Zaćmienie

Miałam właściwie wychodzić z domu, umówiłam się z dawno niewidzianą koleżanką z liceum. Teraz miałam tyle wolnego czasu, że mogłam robić absolutnie wszystko, na co normalnie nie miałam nawet chwili. W ręku trzymałam już torebkę, w zakładaniu butów przeszkodził mi dzwonek do drzwi.

-Dotrzymuję umowy – na mojej wycieraczce stała zgrzewka wody mineralnej, a tuż za nią Bartosz Filipiak, w ręku trzymający sporych rozmiarów reklamówki z zakupami.

Ucieszyłam się, że przyszedł. Miał na sobie czarną, obcisłą koszulkę, granatowe dżinsy i czerwone new balance'y. Jednodniowy zarost dodawał mu uroku. „Boże, daj mi siłę i spraw, że nie będę reagowała na wszystkich blondynów tak, jak reaguję teraz" pomodliłam się w myślach. Powiedzieć, że Bartosz Filipiak wygląda dobrze, to jakby nic nie powiedzieć. Jemu chyba też spodobała się moja czerwona sukienka w kwiatki i nieco mocniejszy makijaż, bo lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Nie musiałeś robić zakupów – powiedziałam serdecznie. – Wejdziesz?

-Widzę, że wychodzisz, nie chcę przeszkadzać. Chciałem tylko przeprosić za moje ostatnie zachowanie, nie to miałem na myśli, co myślałaś, że miałem.

Nie powinnam tego robić, żeby nie myślał, że po ostatniej akcji mi zależy na rozwijaniu tej znajomości. Poza tym głupio było odwoływać spotkanie z koleżanką, na które zbierałam się już od kilku miesięcy. Mimo wszystko czułam jakąś dziwną potrzebę pozostania w domu.

-Faktycznie, jestem umówiona, ale chciałabym pogadać, uważam, że miałeś wtedy rację – przyznałam.

-To może cię gdzieś porzucę i pogadamy po drodze?

Oczami wyobraźni widziałam scenę, którą tak bardzo chciałam odegrać. Ja wysiadam z luksusowego mercedesa, moja koleżanka czeka już na rogu w umówionym miejscu i pęka z zazdrości.

-Albo wiem – wpadł nagle na inny pomysł, zanim zdążyłam się zgodzić na podwózkę. – Będę u siebie wieczorem, wpadnij.

-Ostatnia wizyta w tym mieszkaniu nie skończyła się dobrze, tam jest jakaś ciężka atmosfera – powiedziałam. – Zapraszam na pizzę, akurat ciasto powinno dojrzeć.

To mógł być ktokolwiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz