Salon Sukien Ślubnych

1.8K 173 468
                                    

Huh, dawno mnie tu nie było, co? :)
Dajcie znać co u Was! Stęskniłam się mocno mocno!

Tekst stary, dokończony za sprawą urodzinowej dziewczyny, która dziwnym trafem wpada na bardzo podobne pomysły! Wszystkiego najlepszego dusxtilldvwn !! 

(Oczywiście podziękowania dla niezastąpionej @LaPolski która sprawdzała mi ten tekst!)

Zapraszam!
~~~~~~~~~~~~~~~~

1**

— Louis! Wróciłam! — Krzyknęła Jade, odkładając torebkę i zatrzaskując drzwi nogą. - Możemy jechać na zakupy, tylko się przebiorę!

Mężczyzna słyszał, jak delikatnie biegnie do pokoju i zbiera w pośpiechu ubrania. Nie spojrzał nawet w tamtą stronę, wpatrzony w telewizor. To był dzień Louisa, nie Louisa i Jade. Dziś chciał mieć święty spokój. Od wszystkiego i od wszystkich.

— Chyba żartujesz. — Jade zajrzała do pokoju i wywróciła oczami. — Twoja obsesja jest niepokojąca.

— Nie mam obsesji. — Parsknął Louis, podgłaśniając dźwięk. — To świetny program.

— Oczywiście. I taki męski... — mruknęła, związując włosy na czubku głowy. — Jesteś bardziej zainteresowany białymi sukniami niż ja, a przypominam, że to ja biorę ślub.

— Jestem gejem, jestem wrażliwszy niż zwyczajny, hetero mężczyzna — odparł, sięgając po pianki. Zmarszczył się, widząc, że opakowanie jest już puste. Odrzucił je na bok i założył ręce na piersi. Czy on zapłacił za pianki, czy powietrze w opakowaniu? Ile tam było łakoci? Pięć? Jak on mógł żyć w tak niesprawiedliwym świecie?

— Oh, znowu rozpaczasz nad tym, że Matt nie chciał się z tobą umówić, ponieważ ma dziewczynę? — Parsknęła. — Powinieneś lepiej dobierać obiekty westchnień. Wiesz...

— Za nikim nie rozpaczam, daj mi spokój. Oglądam telewizję — żachnął się i odwrócił w jej stronę ze zmrużonymi oczami. — Właściwie lepiej tłumacz się, dlaczego do cholery jesteś tak późno? Miałaś wrócić godzinę temu!

— Miałam, ale przypominam, że mój szef jest kutasem. — Wywróciła oczami, sięgając po buty. Tym razem eleganckie. Na obcasie. Louis zmarszczył brwi, ale nie skomentował. - Ubieraj się, jesteśmy spóźnieni.

— Chyba nie chcesz powiedzieć, że znowu idziemy do salonu po suknię? — Jęknął, widząc zmrużone oczy przyjaciółki. To miał być dzień Louisa Tomlinsona. Samotnego geja, który siedzi przed telewizorem i zajada się piankami. No i być może wzdycha do prezentera w swoim ulubionym programie. Ale tylko może. — J, mam już dosyć. Nic ci się nie podoba! Ile można wybierać suknię! Nawet ja jestem mniej wybredny, a to dopiero wyczyn!

— To najważniejszy dzień w moim życiu — oburzyła się, rzucając w niego kurtką. — Logiczne, że chce wyglądać perfekcyjnie. No ubieraj się, wieje dzisiaj.

— To do czego ja jestem ci potrzebny?

— Och? — Dziewczyna stanęła przed nim i założyła ręce na biodra, idealnie zasłaniając cały widok na telewizor. Świetnie. Louis wywrócił oczami i czekał na jej wielki wywód. — Jesteś mi potrzebny, bo muszę wybrać swoją suknię ślubną. A tak się składa, że jesteś cholernym gejem, a co za tym idzie, masz dobry gust. No i...

— To głupi stereotyp! — Krzyknął. Zdecydowanie nie podobał mu się uśmiech, który pojawił się na twarzy Jade.

— Być może — zaczęła słodko — ale pamiętasz? Jesteś wrażliwszy od wszystkich heteroseksualnych mężczyzn. — Kopnęła go lekko w nogę i ruszyła w kierunku drzwi. — Chodź! Obejrzałeś już tyle odcinków tego programu, że będziesz lepszym doradcą niż ktokolwiek inny.

Salon Sukien Ślubnych [Larry] ✔حيث تعيش القصص. اكتشف الآن