~~ Rozdział 47 - Zamach ~~

9.5K 275 7
                                    

ALYSSA

Zgodnie ze słowami Alexandra, następnego dnia powróciliśmy wszyscy do Moskwy. Ojciec powrócił z resztą na Sycylię i już za nimi tęskniłam. Co prawda rozmawiamy przez kamerkę, ale to nie to samo. Ponownie mamy zobaczyć się dopiero na święta, które będziemy w tym roku spędzali w Moskwie wszyscy razem. Rozpoczęły się również powoli przygotowania do remontu pokoju dla naszego syna. Oboje z Alexem uzgodniliśmy, że Ilya będzie w pierwszych miesiącach spać z nami, a podczas drzemek w swoim pokoju

Leżałam już w łóżku po długiej kąpieli ubrana w luźną piżamę. Alex, który również zakończył swój prysznic wszedł pod kołdrę kładąc się obok mnie. Zgasiliśmy lampki i położyliśmy się 

- Co jutro będziemy robić?- zapytałam kreśląc wzroki na jego gołej klacie

- Myślałem nad tym, by wybrać meble do pokoju oraz farby dla naszego dziecka. Trzeba będzie zrobić porządny remont.- odpowiedział głaszcząc brzuch jak to ma w zwyczaju robić

- A gdzie będzie miał pokoik?- zapytałam. Mimo, że wszelkie kwestie już omówiliśmy, ten temat na razie pozostawał dla mnie zagadką

- Myślałem o pokoju naprzeciwko. Nie mielibyśmy daleko, gdy będziemy wstawać w nocy.- odpowiedział

- To rzeczywiście trzeba będzie zrobić remont.- potwierdziłam przypominając sobie pokój naprzeciwko

- Jutro o tym porozmawiamy, a na razie śpij. To był długi dzień.- polecił, na co przytaknęłam i zamknęłam oczy próbując zasnąć, co po jakimś czasie nastąpiło

***

~~*~~

Listopadowa noc od wieczoru zapowiadała się na chłodną. W całym domu grzało, dzięki czemu domownicy nie odczuwali prawdziwej temperatury, jaka była na dworze. W całej rezydencji wszyscy spali, a ochroniarze strzegący terenu mieli szeroko otwarte oczy, a broń gotową do użytku

Drzwi od komnaty małżeństwa Romanov zostały otworzone z delikatnym skrzypieniem. Jedynym oświetleniem dla domu była lampka znajdująca się na stoliku, który stał na środku pokoju. Alexander Romanov leżał na plecach przykryty kołdrą jedynie do połowy. Jego włosy były porozrzucane na strony, a twarz, której mimika niejednego przerażała, w śnie wyrażała spokój. Postać stojąc nad łóżkiem już miała się zamachnąć, kiedy drzwi od łazienki, która była połączona bezpośrednio z pokojem została otwarta i do pokoju weszła Alyssa Romanov lub Sofia Romanov

Kobieta była zmęczona, a potrzeba zbudziła ją późną porą. Jedynie o czym marzyła to położyć się obok swojego męża i ponownie zasnąć. Jednak widząc postać z nożem nad swoim mężem, całkowicie ją rozbudziło

- Alex!- krzyknęła głośno. Alexander słysząc krzyk żony otworzył oczy i pierwsze co dostrzegł to zamachującego się na niego z nożem mężczyznę. W porę złapał nadgarstek, nim ostra końcówka broni zdążyła się zbliżyć na tyle, by go zranić

- Alyssa, schowaj się!- krzyknął Alexander kopiąc napastnika w brzuch. Ciężarna długo nie zastanawiała się i wróciła do łazienki zamykając się w niej na klucz. Romanov zaczął unikać ataków nożem. W ostatniej chwili wyjął spod poduszki pistolet i skierował na mężczyznę

W całej rezydencji rozbrzmiał odgłos dwóch strzałów. Poderwało to wszystkich na nogi. Ludzie Romanova, którzy tej nocy pełnili wartę na terenie rezydencji chwycili swoją broń i ruszyli w kierunku odgłosów wystrzałów. Paru ludzi zostało, by w razie ataku powiadomić pozostałych. Jeden z nich otworzył drzwi od sypialni ich bossa widząc Alexandra z bronią w ręku oraz martwego mężczyznę na ziemi, wokół którego zbierała się kałuża krwi

- Szefie, nic ci nie jest?- zapytał jeden z ludzi

- Nic.- odpowiedział chłodno i ruszył w kierunku drzwi łazienki.- Kotek, już po wszystkim.- powiedział pukając w drewno. Rozbrzmiał dźwięk odkluczenia, a z pomieszczenia wybiegła wystraszona Alyssa od razu wpadając w ramiona męża i cicho szlochając.- Zabierzcie mi to ścierwo sprzed oczu. Później się z wami policzę.- powiedział jedynie mrożąc swoich ludzi wzrokiem

Mężczyźni nic nie powiedzieli, tylko wynieśli z sypialni ich Szefa oraz jego żony ciało. Alexander wziął swoją żonę na ręce w stylu panny młodej i wyszedł z sypialni kierując się na dół, gdzie cała służba była poderwana na nogi

- Marisa, zrób mojej żonie coś na uspokojenie.- polecił Alexander sadzając żonę na kanapie w salonie

- Oczywiście.- zgodziła się i ruszyła szybkim krokiem w kierunku

- Tatiana, przynieś koce z szafki.- polecił pokojówce, która jedynie dygnęła i wyszła.- Misza, niech służba sprzątnie tą krew w naszej sypialni.- polecił

- Już się robi, panie Romanov.- powiedział kamerdyner i wyszedł z salonu

- Kotek, już nie denerwuj się. Już jest po wszystkim.- próbował ją uspokoić Alexander, jednak nic nie pomagało

- Ale...on...nóż...- zaczęła się jąkać między spazmami płaczu. Alexander usiadł obok żony i objął ją mocno, chcąc ją w jakiś sposób uspokoić. Tatiana przyniosła koc, którym szczelnie okrył Alyssę, a Marisa przyniosła melisę na uspokojenie

***

ALEXANDER

- Możecie mi powiedzieć jakim cudem wróg wszedł na teren rezydencji? Już nawet nie chcę wiedzieć jak dostał się do mojej sypialni?- zapytałem patrząc na szefa ochrony mojego domu. W czasie tego zamieszania zdążyłem ubrać koszulkę, którą wyciągnięto mi z szafy

- Wybacz Szefie, ale jestem przekonany w 100%, że nikt podejrzany nie kręcił się wokół rezydencji, czy na jej terenie.- powiedział skruszony, a jednocześnie pewny swego

- Gdyby nie to, że moja żona obudziła się wcześniej, oboje bylibyśmy martwi. Wiesz co by to oznaczało?- zapytałem zły, a swój wzrok przeniosłem w stronę salonu, gdzie na kanapie siedziała przerażona Alyssa powoli pijąc napój, który przygotowała jej Marisa

- Szefie, człowiek który was zaatakował nie mógł przyjść w nocy. To był jeden z naszych.- oznajmił Grisza wchodząc do domu.- Nazywał się Greg, od roku mieszkał tutaj z nami.- powiedział pokazując mi na tablecie informacje o chłopaku

- Jak długo był w mafii?- zapytałem przeglądając informacje

- Od dwóch lat. Z opinii innych był raczej cichy i tajemniczy. Nikt nie zauważył w jego zachowaniu, czegoś podejrzanego.- odpowiedział

- Ostatnio pytał się mnie jednak o zabezpieczenia domu. Twierdził, że ty Szefie zleciłeś mu sprawdzić je. Skierowałem go do naszego stróża.- przypomniał sobie jeszcze Lyall (szef ochrony)

- Nikomu nie zleciłem sprawdzania zabezpieczeń.- stwierdziłem niezadowolony.- Grisza, idź do stróża i dopytaj się go. Sprawdź, czy kamery i inne zabezpieczenia są włączone. Zmień natychmiast wszelkie hasła w domu.- poleciłem mężczyźnie

- Już się robi.- powiedział i wyszedł z rezydencji

- Zbierz tych ludzi, którym ufasz w 100%. Sprawdźcie każdego, kto w ostatnich tygodniach zachowywał się podejrzanie. Nie chcę ponownie tego samego błędu, jaki był dzisiaj.- poleciłem Lyallowi

- Jasne szefie.- powiedział i wyszedł również z domu. Westchnąłem głośno i ruszyłem w stronę salonu, siadając obok żony

- Lepiej się czujesz?- zapytałem dotykając jej ramienia

- Jak mogę się lepiej poczuć? Gdybym się nie obudziła wcześniej, leżelibyśmy teraz martwi. Nasz syn nie narodziłby się.- szepnęła ściskając kubek w dłoniach. Zabrałem naczynie z rąk żony i złapałem jej dłonie

- Kotek, postaraj się o tym nie myśleć już. Nic nam się nie stało. Nasz maluszek żyje i obiecuję ci, że kiedy za 4 miesiące zostaniemy rodzicami, zapewnię mu ochronę jakiej będzie potrzebował. A ta sytuacja już więcej się nie powtórzy.- powiedziałem. Alyssa powoli pokiwała głową i schowała twarz w moim ramieniu

Jedna nocOù les histoires vivent. Découvrez maintenant