•2•

41 4 4
                                    

- O pani niebios i piekieł - zaczął wyższy - przybywamy z północy. Tam nadeszły czasy straszliwe! Płomień wyżera nasze domy, zostawia z nich tylko popiół! Nie o to w wojnie wielkiej walczyłem o pokój w królestwie. Toż to nie nasza wina! My nic nie zrobiliśmy, czemu mielibyśmy płacić za grzechy innych?
westchnął załamując ręce. Niższy mężczyzna pokiwał głową.
- Czemuż do nas przybywacie? - zapytał książę patrząc na mężczyzn - I czy moglibyście się w końcu przedstawić?
- Jestem książę Dyndek, przybyłem wraz z moim  towarzyszem Dundunem prosić o pomoc w zabiciu skrzydlatego gada.  - odpowiedział drżącym z zimna głosem - Jesteśmy w stanie oddać za to wiele dobrodziejstw z naszej krainy! Chcecie monety? Tkaniny?
Aaron i Hiso spojrzeli na siebie nie wiedząc, co odpowiedzieć. Mimo iż nagrody, które mogliby otrzymać bardzo im się podobały, to wyprawa, którą mogliby przypłacić życiem, już nie do końca.
- Chociaż wasza oferta jest wspaniała, musimy się namyślić... - odpowiedział po chwili książę - Jak na razie mogę zaoferować nocleg w naszych skromnych progach.
spojrzał na mężczyznę ubranego w cienkie tkaniny.
- Nie pogardzimy noclegiem, a nawet możemy zapłacić wam za pobyt - powiedział Dyndek, po czym wyjął sakiewkę z kieszeni i podrzucił ją do Aarona. Chłopak złapał ją i podliczył monety. Szepnął coś do swojej matki, po czym oboje pokiwali głową ze zrozumieniem.
- Musimy jeszcze przemyśleć czy wasza oferta jest słuszna. Gdyby zadanie to było bezpieczne, zapewne wysłali byście swoje wojska. Nasza armia jest bardzo mała, nie chcemy jej dodatkowo obciążać. - powiedziała królowa.
- Wasze wojska są silniejsze, mimo ich mniejszej liczebności. Musimy z przykrością jednak stwierdzić, że wojska sobie nie poradzą - odpowiedział Dundun na słowa królowej - zostało nam powiedziane, że książę chodź niezaprawiony w boju umie walczyć jak nikt inny...  Podobno wszyscy z jego rodu to wspaniali rycerze!
dodał, a Hiso pobladła.
- Mamo, cóż to ma znaczyć? Przecież ty nie jesteś rycerzem, ani nie pochodzisz z chodźmy podobnego rodu. - Aaron spojrzał na Hiso pytająco.
- Wiedziałam, że masz mało szarych komórek i słabą pamięć ale czy już zapomniałeś, że jesteś adoptowany? Szatan to kobieta - wzruszyła ramionami królowa i spojrzała na zdezorientowanego syna, a po chwili na oszołomionych jeźdźców. - No co?
                                    ᠃ ⚘᠂ ⚘ ˚ ⚘ ᠂ ⚘᠃
Potem wszystko potoczyło się szybko, mężczyźni zostali odprowadzeni do pokojów, mimo długich próśb królowej goście odjechali, a nadworny kucharz odzyskał przytomność i zaczął piłować kraty paznokciami u stóp.

Hiso wraz z Ito mimo później pory, postanowili pojechać po radę do Wielkiego Oka. Aaron na swym Niekoniecznie Białym Koniu jechał za Hiso, która pędziła na swym czarnym rumaku. Kopyta koni ślizgały się na mokrej kostce, a po wjeździe na leśną ścieżkę zapadały się w zalanej wodą ziemi. Zielona peleryna księcia powiewała na wietrze, przez co byli oni bardzo dobrze widoczni.
W końcu dojechali na miejsce. Uwiązali konie przed świątynią i spojrzeli na siebie.
- Na pewno? - zapytała królowa.
- Tak. - odpowiedział książę i otworzył wrota świątyni. Na jej środku jak gdyby martwe i zamknięte oko, wielkie niczym posąg lewituje. Gdy tylko usłyszało skrzypienie drzwi, od razu otworzyło się ukazując swoją tęczówkę, koloru wiosennej trawy.
"Któż śmie mi sen przerywać?" - słowa te zabrzmiały w głowach przybyszów.
- Ah czcigodne Oko, potrzebujemy zażyć rady - powiedziała Hiso patrząc wprost w źrenice potężnego oka Antka.
"Rozumiem i wiem po jaką radę przybyłaś wraz ze swoim synem." W sali zapaliły się małe latarenki. Zaczęła grać spokojna, lecz niepokojąca muzyka.
"Płone nagrody martwym ciałom. Rycerzy wysyłanie na pewną śmierć, lecz powiem wam jedno" ostatnie zdanie skierował do Hiso. "Dziewczyna z lasu chodź nieboga, na wiele się przyda w boju, niedługo przyjedzie ta zuchwała dziewoja. Wasza już w tym głowa jak ją nakłonicie, jednak pewno mi iż pojedzie z wami."
Oko zamknęło się, a wraz z nim lampki zgasły.  Drzwi same się otworzyły, wpuszczając do sali przeszywający chłód.
Hiso i Aarona czekała droga powrotna do królestwa. Chłopak westchnął ciężko i odwiązał konie. Ani królowa, ani książkę nie wiedzieli o kogo chodziło Antkowi, jednak skoro mówił o kimś takim, na pewno dziewczyna musi wyróżniać się z tłumu i do tego ma przyjechać sama!
Jednak kto ma z nią jechać, skoro nie armia?

༶ • ┈┈⛧┈♛ ♛┈⛧┈┈ • ༶
ᵏᵒⁿⁱᵉᶜ ʳᵒᶻᵈᶻⁱᵃˡᵘ ᵈʳᵘᵍⁱᵉᵍᵒ

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 07, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Krysztalis - historia prawie prawdziwa Where stories live. Discover now