Strach przed ciemnością

72 6 24
                                    

Kolejny dzień spędzony na beznamiętnym wpatrywaniu się w ekran telewizora pełen uśmiechów, kolorowych produktów, idealnie dobranych ubrań i przedmiotów poukładanych tak, aby skusić widza do zakupów. Kolejny dzień, w którym jedynym możliwym ruchem była zmiana położenia palca na przyciskach pilota, nawet gdyby zagrożone było czyjeś życie. Kolejna obejrzana komedia, która nie śmieszyła, kolejny film akcji, który nie zaskakiwał i kolejny horror, który nie straszył. Beznamiętność i bezuczuciowość, niechęć do dopuszczenia do siebie jakiejkolwiek emocji - tym karmiła się każdego dnia. Tak wegetowała i tak próbowała się ratować.

Całe dnie spędzała w samotności. Uciekła przed ludźmi, przed problemami, przed życiem. Schowała się pod kocem w mieszkaniu znajdującym się w suterenie, w towarzystwie pająków, pleśni i muszek owocówek, które zalęgły się na powoli gnijących, jak ona sama, owocach. Czekała na swój koniec, chociaż okropnie bała się przerażającej nicości, która była jej wyobrażeniem śmierci i doprowadzała do spazmów płaczu i zawrotów głowy. Zabawne, jak bardzo można bać się śmierci jednocześnie tak bardzo jej pragnąc.

Mieszkanie znajdowało się w drugiej strefie zatłoczonego Londynu. Było naprawdę dobrze skomunikowane z samym centrum. W niedalekiej okolicy były trzy stacje metra, kolej i cała masa autobusów. W dodatku do największego centrum handlowego w Europie miała zaledwie pięć przystanków autobusowych, a to w tak wielkim mieście nieduża odległość. Jej dom znajdował się przy głównej ulicy tej dzielnicy i miał dostęp do ogródka, który przynależał do właśnie tego mieszkania – przerobionego z piwnicy, do którego schodziło się po całkiem stromych i wąskich schodach od drugiej strony budynku, chociaż drzwi wejściowe znajdowały się na parterze całej klatki.

To był typowy angielski dom. Wysoki i wąski, z klatką schodową prowadzącą od wejścia na wszystkie kondygnacje. Podzielono go na cztery mieszkania, z czego jedno zrobione było z piwnicy, a ostatnie ze strychu. To nie było tak, że sama szukała specjalnie tego miejsca. Tu mieszkał jej ojciec ze swoją drugą żoną, bo przez warunki oraz znajomości kobiety, było tanie. Miało dwa pokoje, aneks kuchenny z salonem i ogródek, do którego nie miał prawa wejść nikt poza nimi. Miało prysznic w korytarzu i toaletę zaraz obok wyjścia na ogród. W pokojach nawet były okna, ale widać z nich było nic poza betonowymi ścianami i pajęczynami. Przez okna w kuchni wpadało światło z ogrodu, dzięki czemu można było w ogóle rozróżnić porę dnia - o ile oczywiście akurat pogoda nie była wybitnie pod psem, a burzowe chmury nie przykrywały nieboskłonu.

W przydzielonym jej przez rodzinę pokoju znajdowała się garderoba jej macochy, a na samym jej końcu zrobione przez jej ojca łóżko z desek, które któregoś dnia przywiózł z budowy. Rama łóżka przypominałaby trumnę bez wieka, gdyby nie fakt, że położono na niej gruby materac sprężynowy. Z drugiej strony, jak umierać, to właśnie w tak wygodnym miejscu. Łóżko było dość wysokie. Powierzchnia spania znajdowała się na wysokości parapetu, a żeby się w nim położyć, trzeba było się na nie wdrapać lub wskoczyć. Kiedyś, gdy przyjeżdżała tu na święta i wakacje, nie przeszkadzało jej to. Teraz drżała na samą myśl spędzenia w nim nocy i bynajmniej nie było spowodowane to samym wyglądem posłania.

Wspomniała mieszkanie, które zostawiła. Pełne było główek do ćwiczeń fryzjerskich i tkania peruk, manekinów do stylizacji, świeczników kształtem przypominających czaszki i książek, które uwielbiała. Tu zamiast nich miała wieszaki, zakurzone bibeloty i pełno rzeczy, które w jej mniemaniu nie znaczyły więcej niż śmieci i gdyby mogła, to pozbyłaby się wszystkich. Trochę tak, jak pozbywała się wszystkich najbliższych ze swojego życia. Chciała zostać sama? A może jej cierpienie było na tyle okrutne, że nie chciała się nim z nikim dzielić? Czy jednak sama myśl o Jego oddechu na karku przyprawiała ją o tak przerażające dreszcze, że bała się choć pisnąć.

Strach przed ciemnościąWhere stories live. Discover now