64 12 16
                                    

-Już ci lepiej?- spytał niższy głosem zaniepokojonym, a jednocześnie zatroskanym.

-Tak, w pewnym sensie...- spuścił wzrok. Trzeba przyznać, że Felix nie tak wyobrażał sobie ich pierwsze spotkanie, ale najważniejsze było, że w ogóle udało mu się poznać swoją miłość, mimo, że mogli nigdy więcej nie rozmawiać ze sobą.

Chwilę milczeli w ciszy niezręcznej, którą przerwał nieśmiały Changbin.

-Umm, będziesz tu jutro po lekcjach? W sensie, na dachu...- podrapał się nerwowo po karku.

-Taki miałem zamiar, ale jeśli ci będę przeszkadzał to--

-Nie nie nie! Nie o to chodzi! Miałem właśnie nadzieję, że się jeszcze spotkamy...- na jego twarz wskoczył lekki zrumienić, którego 1-klasista nie mógł dostrzec.

-Naprawdę?- w jego ślicznych, czekoladowych oczach zauważyć można było maleńkie promyczki szczęścia i nadziei.- Tak! Jasne, że będę!

-Aaa... Jak masz na imię?- Seo był bardzo zakłopotany i zdzwiony swoim postępowaniem. Nigdy dotąd nie próbował otworzyć się przez kimkolwiek.

-Lee Felix.

-Seo Changbin. Muszę już iść, do zobaczenia jutro, tak?

-Będę czekał.- uśmiechnął się w stronę odchodzącego w swoją stronę Koreańczyka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Drogi pamiętniku, mój najdroższy przyjacielu, który zawsze zachowuje dla siebie moje tajemnice,- pisał blondyn w swym jasno-żóltym notatniku.- to chyba był najcudowniejszy, a za razem najbardziej krępujący dzień mojego życia. Poznać swoj obiekt westchnień w tak fatalnych okolicznościach? Akurat dzisiaj ten uporczywe kaszel musiał dać o sobie znać. Cholerna choroba. Nie mogę przestać o nim myśleć, ma taki przyjemny głos, głębokie oczy... To akurat przede mną postanowił się otworzyć. Felix, nie możesz tego zwalić...

Felix z rosnąca niecierpliwością czekał na upragniony dzwonek, który oznaczałby spotkanie z Changbinem. No i wreszcie! Lee wyskoczył z klasy jak petatda, nie zważając na to co mówi nauczyciel i nie mogąc opanować swojego szczęścia.

Wbiegł na dach zauważając odrazu swego aniołka, wpatrującego się w dal miasta Busan. Felix przysiadł się cicho, witając chłopaka uśmiechem.

-O, Felix!- uśmiechnął się czarnowłosy. Ten uśmiech... To było coś pięknego, coś, w co blondyn mógłby wpatrywać się bez przerwy.

Rozmawiali chwilę o wszystkim, głównie opowiadając o sobie, w końcu jednak musiał paść temat choroby młodszego.

-Dlaczego wczoraj miałeś taki atak kaszlu? Jakaś choroba, katar, zwykłe zachłyśnięcie?- dopatrywać zaciekawiony Seo, co zdziwiło Lee.

-Umm... Ciężko stwierdzić... Od pół roku mam dziwne, niespodziewane napady kaszlu, nie przypomina to zwykłej choroby...

-A wydarzyło się coś takiego pół roku temu, co mogło to spowodować?

-Ty- pomyślał Felix.- Ty się stałeś, moja miłość się stała.

-Nie, chyba nic szczególnego...- odpowiedział niezgodnie ze swoimi myślami.

-A często masz takie ataki?

-Ostatnio coraz częściej.

-No to tym bardziej będę się Tobą opiekować.- ciemnowłosy uniósł kąciki ust, a blondyn wstrzymał oddech, próbując uspokoić swoje dudniące serce.

Po kilku chwilach do chłopców dotarła odurzająca woń formacji i fiołków.

Forsycja- burza uczuć, głos przeznaczenia
Fiołek (wonny)- często myślę o tobie, smutno mi bez ciebie

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prawie miesiąc minął od zapoczątkowania przyjaźni tej dwójki chłopców. Byli nierozłączni, a Changbin tak jak obiecał opiekował się młodszym. Do czasu.

Któregoś dnia blondyn zauważył coraz najdziwniejsze zachowanie u przyjaciela. Ten poświęcał mu coraz mniej czasu, można stwierdzić, że prawie w ogóle.

Felix chciał wyjaśnić zachowanie niższego. Gdy wreszcie udało im się spotkać Australijczyk spytał:

-Changbin?

-Tak?- spojrzał mu w oczy przerywając liczwni piegów Lee, które, swoją drogą, były przeurocze i przypominały małe gwiazdki na buzi Felixa.

-Spotkamy się jutro na dachu?-spytał z nadzieją. Teraz przychodził tu tylko i wyłącznie z Changbinem, nigdy sam.

-Nie, przepraszam, słoneczko, nie mogę...

-No dobrze, ale-- nie dokończył, gdyż zadzwonił dzwonek rozpoczynający ich ostatnią lekcję. Starszy zniknął szybko z dachu. Odrazu, co zauważył mlodszy, biegnąc do jakiegoś chłopaka.

-Kolega?- pomyślał.- Nie... On miał tylko mnie, poza tym nigdy nie widziałem tego chłopaka. Może jest nowy? Teraz Binnie zostawi mnie dla niego?- analizował wszystko, bał się że przyjaciel naprawdę o nim zapomni.

Myśląc tak zaksztusił się przez przedmiot, który tkwił w jego gardle. Wyciągając białą chusteczkę wypluł kilka płatków kalii i hortensji.

Pamiętniczku? Mogę spytać Cię o coś? Jak myślisz, co jest między moim Binnim, a tym okropnym chłopakiem? Przyjaźnią się, kolegują? Może są rodzeństwem? Nie mogę z nim o tym pogadać, bo nie mamy kiedy się spotkać. Mam ochotę pobić tego chłopaka, a potem wyrzucić go przez okno. Powiedz mi, czy to już zazdrość?

Kalia- klęska uczuć, serce mi pęknie jak mnie porzucisz

Hortensja- boleść duszy, czy to zazdrość?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mozliwe ze dzis pojawi sie jeszcze jeden rozdzial bo mi sie nudzi xD Jeszcze ze dwa rozdziały i koniec :3

721 słów

❁Flower Boy❁ // Changlix [✓]Where stories live. Discover now