IX Spadające gwiazdy

565 34 47
                                    

Moi kochani! To bardzo długi i trudny rozdział, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Następny przyniesie wiele niespodzianek i pojawi się, mam nadzieję, w przeciągu dwóch tygodni. Pozdrawiam!





Go sgartar ó n-a chéile

Bárr na gcraobh 's an eala ón tuinn

Ní sgarfar sin ó chéile

'S níl ach baois díbh á chur 'n mur gcionn"

Coinleach Glas an Fhómhair, Clannad


(Even if the tops of the branches were parted

And the swan were separated from the waves

That would not separate us

And those who go against us are foolish)*


IX Spadające gwiazdy

Gdy wyszła za Severusem z zebrania Zakonu, a na jej przedramieniu w akompaniamencie rwącego bólu pojawił się Mroczny Znak, Snape podwinął rękaw swojej koszuli i pokazał jej własny tatuaż. Jego główna część nie zmieniła się ‒ nadal była blada, nie zaś czarna niczym węgiel, jak wtedy, gdy Mroczny Pan wzywał do siebie Śmierciożercę. Tylko jedna z gwiazd, dodanych na ciele szpiega w nagrodę za jego wyjątkowe dokonania, jarzyła się czerwienią.

‒ Boli? ‒ zapytała, wyciągając odruchowo palec, by dotknąć niewidzianego dotąd zjawiska.

Snape szybko cofnął rękę i zakrył znak przed nadchodzącymi mieszkańcami kwatery.

‒ A jak myślisz? ‒ mruknął krzywiąc się lekko. Hermiona, zawstydzona swoim wścibstwem, masowała obolałe ramię. Teraz czuła pieczenie i mrowienie od koniuszków palców, aż po łopatkę.

‒ Przyjemniaczek z niego ‒ westchnęła, z trudem zdobywając się na spokój. W środku, jak morskie bałwany, uderzały w nią kolejne, gorące fale paniki, serce biło jak oszalałe, a nogi miała niczym z waty.

‒ Będziesz się miała zaraz okazję o tym przekonać ‒ odpowiedział zimno.

‒ Długo to potrwa? ‒ zapytała, wprawnie ignorując wstrętny ton mężczyzny.

Wzruszył ramionami. Widziała, że Snape automatycznie się izoluje, odcina od emocji, które mogłyby uchylić maskę obojętności i skończonego skurwsyństwa, którą nałożył nie wiadomo kiedy i od tego momentu już nigdy nie ściągał. Hermiona miała zawsze wrażenie, że gdyby próbowała ją zedrzeć, ta zeszłaby razem z ciałem, odsłaniając trupią bladość czaszki. Maska przyschła do tkanek, wrosła się w nie jak pasożyt. Stała się częścią jego tożsamości. Tak bardzo żałowała, że nigdy nie było jej dane poznać tego człowieka zanim świat rozjechał jego duszę, rozsmarował i pozostawił na pastwę palącego słońca bólu. Zdawała sobie sprawę, że to, co ogląda obecnie, jest jedynie smutną parodią mężczyzny, którym Severus Snape mógłby być, gdyby los okazał się dla niego łaskawszy. Już dawno zrozumiała, że Mistrz Eliksirów miał nie dwóch, lecz trzech okrutnych panów. Albus Dumbledore i Tom Riddle byli oczywistymi wyborami. Jednak trzeci przyszedł jej do głowy dopiero, gdy miała okazję lepiej go poznać i był on równie, jeśli nie bardziej nieludzki od pozostałych.

MATRYCA DUSZ tom 1: Dziewięcioro w mroku ZAKOŃCZONE Sevmione/RemioneWhere stories live. Discover now