Rozdział 7

1.5K 87 114
                                    



Kokichi per.

Po lekcjach chciałem zaprosić gdzieś Shuichiego. Tylko jak? Co mam powiedzieć? „ hej, przejdziesz się ze mną gdzieś bo wiesz jesteś jedyną osobą która chce mojego towarzystwa i która wie o moich problemach i pomyślałem że wspólny spacer to zajebisty pomysł" tia to brzmi głupio. Tylko że nie chcę znowu sam siedzieć przez cały dzień. Nienawidzę tego. Jest mi wtedy tak źle. Nagle poczułem jak ktoś dotyka mojego ramienia.

- Tak Shui...- odwróciłem się pewny tego że zobaczę twarz detektywa ale zamiast tego ujrzałem Kaito co mnie mocno zdziwiło.

- hej Kokichi. Pomożesz mi z matmą? Mam dwie jedynki a jesteś najlepszy w klasie- powiedział Astronauta. Totalnie mnie to zdziwiło ale przytaknąłem.

- tylko kiedy?- spytałem.

- może teraz? Jest po lekcjach więc możemy przejść się do mnie i mnie pouczysz. - powiedział ten wieżowiec.

- okey- uśmiechnąłem się przyjaźnie. Kaito ucieszył się na to.

- to chodźmy- powiedział chłopak po czym wziął mnie na barana co mnie mocno zdziwiło.

- c-co ty robisz patafianie?- spytałem.

- no... biorę cię na barana. Masz krótkie nogi i wolno chodzisz- powiedział Kaito i zaczął iść w stronę wyjścia ze szkoły.

- ale szczerość- powiedziałem trochę niezadowolony. Wcale nie jestem aż tak wolny.

- coś nowego dla ciebie co nie Ouma?- spytał Kaito. Wiem doskonale co ma na myśli. Chce powiedzieć
W ten sposób że jestem kłamcą.

- wcale nie jest to dla mnie nowe. Wiesz. To że kłamie nie znaczy że nie znam prawdy. Bo znam ją i to za dobrze. Jest bolesna. Dlatego kłamię. Chcę się uchronić przed prawdą. - powiedziałem. Przez chwilę trwała cisza. Jednak w końcu Kaito się odezwał.

- jaka prawda boli? Coś się stało w twoim życiu? - spytał. No tak. Teraz będzie o to pytać.

- nie powiem ci wszystkiego... ale wystarczy ci widzieć tyle że przez prawdę straciłem wszystko co było mi bliskie... i dowiedziałem się jaki ten świat jest okrutny- powiedziałem zatapiając się w swoich wspomnieniach. Do dziś pamiętam to co się wtedy stało. Nigdy tego nie zapomnę a błędy przeszłości zawsze będą mnie prześladować.

- hej. A może kupimy lody po drodze? Wiesz. Dobre jedzenie to dobre samopoczucie- powiedział Kaito chcąc zmienić temat. Uśmiechnąłem się i przytaknąłem na jego słowa. W ten oto sposób ruszyliśmy do sklepu po lody.

Shuichi per.

Razem z Maki zostaliśmy po lekcjach i pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy do szafki Kokichiego.

- mówiłeś że się spóźnił tak? - spytała brunetka.

- tak. A zawsze jest pół godziny przed czasem- powiedziałem.

- skoro wchodząc do szkoły o 7:55 nigdzie go nie widziałeś a przyszedł o 8:00 czyli równo z dzwonkiem to znaczy że prawdopodobnie Szczur... to znaczy Kokichi wyszedł z domu o 7:10 by dojść do szkoły na 7:30. - powiedziała Maki.

- tak... po drodze stało się coś co sprawiło że się spóźnił. - powiedziałem.

- czyli wniosek jest taki że...- zaczęła Maki.

- musimy sprawdzić drogę do szkoły... i wszystkie ciemne zaułki. Ouma zawsze chodzi drogą obok supermarketu. Musimy to sprawdzić- powiedziałem. Razem z Maki ruszyliśmy do wyjścia ze szkoły. Zbadamy całą trasę Kokichiego a potem dowiemy się prawdy. Na pewno nam się uda.

- hej. Shuichi?- odezwała się Maki. Spojrzałem na nią. Widać było że coś ją martwi.

- hm? Co jest?- spytałem.

- czemu tak nagle zmieniłeś podejście do Kokichiego? Jednego dnia nie lubiłeś go tak jak my wszyscy a drugiego zamartwiasz się o niego jak o kogoś naprawdę bliskiego. To się stało kiedy poszedłeś wczoraj dać mu lekcje... - powiedziała Maki i na chwilę urwała by na mnie spojrzeć. Na mojej twarzy rysowało się zmartwienie. Martwię siè o to że jak jej powiem co i jak to ona tego nie zrozumie.- powiedz mi co się wtedy stało w domu Oumy. Czy on coś ci powiedział? Zmusił cię do czegoś? Szantażuje cię?

- nic mi nie zrobił... po prostu... dotarło coś do mnie- powiedziałem patrzàc na nią spod czapki.

- co do ciebie dotarło?- spytała Maki swoim chłodnym jak lód tonem.

-... może opowiem wszystko co się działo od początku...- zaproponowałem.

- mów. Byle szybko. Nie mamy całego dnia na pogaduszki- powiedziała Makiroll. Wziąłem wdech i zacząłem tłumaczyć.

- jak stanąłem pod domem to zapukałem ale nikt nie otwierał. Po dłuższej chwili nacisnąłem na klamkę i drzwi były otwarte. kiedy wszedłem do domu Oumy... wszędzie było brudno. Wołałem go na początku... ale nie odpowiadał. Potem zacząłem wchodzić na górę... nagle usłyszałem huk i krzyk pełen bólu. Od razu ruszyłem do pokoju Oumy i... - zawiesiłem się na chwilę. Nie wiem czemu ale ogarnął mnie smutek. Wielki smutek.

- co dalej?- spytała maki delikatnie mnie przytulając. To do niej nie podobne ale chyba widzi jak trudne jest mi opowiadanie tego. Po paru chwilach wziąłem się w garść i dokończyłem.

- była lina... Kokichi chciał się powiesić ale haczyk na której powiesił linę nie wytrzymał ciężaru i on spadł i jeszcze półka się na niego przewróciła... opatrzyłem go i wszystko i potem... porozmawiałem... nie wiem czy można to tak nazwać... tak czy inaczej czytałem jego pamiętnik... miał ciężkie życie... w pamiętniku pisał że żartował sobie z nas bo tak okazywał uczucia... a kłamstwa to coś co weszło mu w krew i nie panuje nad tym... ale kiedy mówił że mam zjebaną czapkę i wyglądam w niej jak debil... kłamał... miał na myśli przeciwieństwo tego co powiedział... on chciał się z nami przyjaźnić a my odrzuciliśmy go ponieważ nie rozumieliśmy jego zachowania i uczuć... - na tych słowach skończyłem. Czułem jak moje ciało drży a oczy ledwo co wstrzymują łzy. Było mi tak bardzo źle ze świadomościà tego co zrobiłem. I było mi głupio bo wyznałem sekret  Oumy. Pewnie nie chciał by ktoś wiedział o jego depresji. Zjebałem. Jestem okropny.

- Shuichi... spokojnie... ja... nie sądziłam że on... że tan kłamca może tak na to wszystko patrzeć... o ile to nie kolejne kłamstwo- powiedziała brunetka. Spojrzałem na nią trochę wściekły.

- JASNE ŻE TO NIE KŁAMSTWO! ON PRZECIEŻ CHCIAŁ SIĘ ZABIĆ!- krzyknąłem zrozpaczony. Dlaczego tak na mnie działa mówienie o kokichim i jego depresji? Dlaczego w ogóle dziwnie reaguję kiedy o nim myślę czy reż kiedy jest obok? To dziwne. Nie rozumiem tego.

- Shuichi będzie dobrze. Wróćmy lepiej do śledztwa- powiedziała Harukawa.

- nie. Chodźmy do Kokichiego. Chcę mieć pewność że nic mu nie jest- powiedziałem i ruszyłem w stronę domu Kaito.

- co? - krzyknęła zdziwiona maki jednak ja już jej nie słuchałem. Jedyne co się teraz liczy to Kokichi.

Oumasai: szczere kłamstwo i fałszywa prawda. [Zakończone ] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora