21. Dlaczego to zrobiłaś?

2.4K 92 13
                                    

Od rana siedzieliśmy w kuchni pichcąc babeczki, tym razem miały być to różne smaki. Czułam się niezwykle dobrze. Nie tylko w jego towarzystwie, ale ze wszystkim. Jednocześnie, gdzieś z tyłu głowy wciąż siedziała mi myśl, że już jutro wszystko się skończy. Skończę 18 lat i więcej się nie zobaczymy, a ja sama będę musiała się uporać z tym co wobec niego czułam. To już nie było zwykłe zauroczenie, tylko coś znacznie głębszego. Coś czego musiałam się pozbyć. 

- Mógłbym Cię jutro gdzieś zabrać? - uśmiechnął się niepewnie wycierając dłonie w szmatkę. 

- Nie wiem czy to.. - nie zdążyłam dokończyć, gdy ktoś zapukał do drzwi. Oboje byliśmy tym tak zaskoczeni, że podskoczyliśmy w miejscu, a nasze spojrzenia skierowały się na siebie. Chłopak zagryzł wargę po czym ściągnął z siebie fartuszek i uśmiechnął się niepewnie.

- To pewnie wujek - wzruszył ramionami, choć wcale nie wyglądał na beztroskiego. Wiedziałam, że był zdenerwowany, ja zresztą też. 

- Policja! Proszę otworzyć! - usłyszeliśmy donośny głos mężczyzny na co oboje się wzdrygnęliśmy. Chłopak uniósł brew, a po chwili posmutniał. 

- To nie ja - szepnęłam przerażona. Ostatnie czego chciałam to, aby mnie znienawidził. Nie mogłabym nasłać na niego policji. 

Chłopak pokręcił głową po czym ruszył w moim kierunku. 

- Nie ważne kto - szepnął kładąc dłoń na moim policzku. - Przy różach w ogródku schowany jest klucz do domu. Jeśli coś będzie nie tak, możesz w każdej chwili tu przyjść. Jeśli chcesz to nawet tu zamieszkaj, tylko bądź bezpieczna i nigdy nie przestań się uśmiechać - pocałował delikatnie moje czoło zostawiając tam na dłużej swoje ciepłe usta po czym odszedł w kierunku drzwi. Nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć albo chociażby zrobić. Znowu miało się wszystko zepsuć. Jasne, że już jutro miałam go stracić, ale tego byłam świadoma. Nie spodziewałam się, że nastąpi to szybciej. Chciałam się nim jeszcze nacieszyć, spędzić trochę czasu, a zamiast tego oni chcieli mi go zabrać. 

- Dzień dobry, starszy aspirant Cieżak i aspirant Pikowski. Czy przebywa u Pana Karolina Świątek? - spytał mężczyzna, a ja czułam jak moje całe ciało zostało sparaliżowane. 

Nie mogłam na to pozwolić. Mógł odejść, mógł nie chcieć mnie widzieć, ale nie mógł siedzieć w więzieniu tylko dlatego, że chciał mi pomóc!

Zrzuciłam z siebie fartuch po czym zabrałam z krzesła bluzę chłopaka. Założyłam ją na siebie, aby zakryć siniaki na ramionach po czym ruszyłam do drzwi. 

- Tak - odparł bez wahania. 

- Czy.. - w tym momencie wyłoniłam się zza chłopaka po czym stanęłam obok niego i złapałam jego ciepłą dłoń od razu splątając ze swoją. Podniosłam wzrok na chłopaka oczy, gdy on też patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało. 

- Wszystko dobrze, skarbie? - spytałam czule. To było naprawdę świetne uczucie, gdy mogłam go tak nazwać. Eryk jeszcze przez chwilę obserwował moją twarz jakby nie do końca rozumiał co się dzieje, jednak po chwili uśmiechnął się szeroko po czym składając pocałunek na czubku mojej głowy odparł:

- Oczywiście, kochanie - wypowiedział to tak lekko jakby nie było w tym nic dziwnego. Jakby to nie był pierwszy raz, gdy się tak do mnie zwracał. Był naprawdę dobrym aktorem. 

Nie mogłam nic poradzić na to, że poczułam jak moje serce zabiło szybciej. Chciałam już zawsze słuchać tych słów z jego ust.

- Czy coś się stało? - spytał chłopak powracając wzrokiem na policjantów.

- Pani Karolina Świątek? - spytał jeden z mężczyzn przenosząc swój wzrok na moją osobę. Uśmiechnęłam się po czym odpowiedziałam krótkim: tak. Mężczyźni wyglądali na naprawdę zdezorientowanych. Po chwili odzyskali wątek niepewnie patrząc w naszym kierunku. - Dostaliśmy zgłoszenie o Pani zaginięciu - odparł rzeczowo.

- Jakaś pomyłka - stwierdziłam. - Kto zgłosił zawiadomienie? - spytałam niepewnie. Nie przychodziła mi do głowy nawet jedna taka osoba, która mogłaby się o mnie martwić.

- Pani rodzice - powiedział drugi wsuwając dłonie w kieszenie spodni.

Poczułam jak się spięłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. To było ostatnim czego mogłam się spodziewać. Dlaczego mnie szukali? Jedyna sensowna odpowiedź jaka przychodziła mi do głowy, to taka, że nie mieli już pieniędzy, a w tym domu to ja zarabiałam.

Chłopak od razu rozumiejąc całą sytuację wysunął swoją dłoń z mojej po czym położył ją na moich plecach przysuwając mnie bliżej dzięki czemu mogłam się wtulić w jego bok.

- Jak mówiłam, to pomyłka - odparłam już nieco spokojniej. - Mówiłam rodzicom, że ostatnie dni przed urodzinami chcę spędzić z chłopakiem. Zapewne zapomnieli - uśmiechnęłam się, a przynajmniej miałam nadzieję, że mi się udało.

- Jest Pani pewna? - spytał mężczyzna wnikliwie mi się przyglądając.

- Oczywiście. Jak widać, nic mi nie jest - odparłam spoglądając przelotnie na chłopaka.

- A więc to wszystko, przepraszamy za najście - niepewnie odeszli po czym odjechali radiowozem.

Niechętnie odsunęłam się od chłopaka po czym weszłam do środka. Usłyszałam jak zamknął za nami drzwi po czym stanął przede mną, tak blisko, że był na wyciągnięcie dłoni.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał chowając jedno z moich pasemek za ucho.

- Nie zasługujesz na więzienie - odparłam niepewnie. Uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech.

Chwilę później znalazłam się w ciepłych ramionach chłopaka.

UprowadzonaWhere stories live. Discover now