Chapter 11

715 51 3
                                    

- Auć, biedny bratanko-wujek Zach. - stwierdził Kai, gdy Damon skończył swoją opowieść.

- Stefan użył perswazji, by zapomniał o Gail oraz o dziecku, ale nie mógł ukryć wszystkich dokonanych morderstw, przez co Rada Założycieli wznowiła swoją działalność. - powiedział wampir powoli zbliżając się do Bonnie. - Obaj wyjechaliśmy na jakieś piętnaście lat. A gdy ponownie zobaczyłem wujka Zacha przypomniałem sobie jak wszystko zepsułem i bardzo ulżyło mi, gdy go zabiłem. - wyznał jak gdyby nigdy nic patrząc prosto w oczy czarownicy. - Czy możemy już wracać? - spytał wykończony.

- Bonnie, chcesz wrócić do przyjaciół a ja dokonać krwawej zemsty na Sabacie Bliźniąt. - chciał jeszcze coś dodać, lecz w odpowiednim momencie ugryzł się w język. - Obojgu nam zależy.

- To nie jest przykładny obywatel. - przerwał Kai'owi Damon. - Ale ja muszę wrócić, nie tylko dla Eleny, ale również dla brata.

- Przykro mi, Damon. - wreszcie zabrała głos czarownica unikając wzroku wampira jak ognia.

- „Przykro mi" nie działa korzystnie dla mnie. - stwierdził Parker zmniejszając dystans dzielący go i mulatkę.

Chciał dotknąć jej ramienia, gdy nagle został boleśnie przyszpilony do ściany przez wampira.

- Może czasem się sprzeczamy, ale nie waż się jej tknąć. - wysyczał czarnowłosy jeszcze bardziej napierając dłonią na szyję chłopaka.

- Już nieważne. - stwierdził Kai spoglądając przez otwarte drzwi na dwór. - Zaćmienie minęło. - wyjaśnił uśmiechając się złośliwie. - Jutro ma padać? - spytał uśmiechnięty.

Zirytowana Bonnie jedynie westchnęła w odpowiedzi i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku, a zrezygnowany Damon niechętnie puścił rozbawionego bruneta.

Wieczorem zamyślona dziewczyna siedziała w kuchni smętnie dłubiąc widelcem w jedzeniu.

- Zajadasz wstyd? - spytał Salvatore wchodząc do pomieszczenia.

- Myślę o ciężarnej. Lubiła naleśniki. - stwierdziła obserwując jak wampir otwiera kolejną butelkę alkoholu.

- To jedyne co zapamiętałaś? - spytał nalewając sobie trunku do szklanki.

- Ty też to pamiętasz. Codziennie robisz naleśniki. - zauważyła odkładając trzymany przez nią widelec.

- Ponieważ mi się nudzi. - odparł jak gdyby nigdy nic.

- Nie. - zaprzeczyła. - Każesz się w ten sposób. - stwierdziła nie odrywając wzroku od mężczyzny. - Nazwałeś to miejsce piekłem, więc czujesz wyrzuty sumienia. Tym właśnie różnisz się od Kai'a. - oznajmiła obserwując różne emocje pojawiające się na twarzy wampira, które za wszelką cenę próbował ukryć. - Dla ciebie jest nadzieja.

- Nadal możemy się stąd wydostać. - powiedział szeptem zbliżając się do mulatki. - Wykradniemy ten wihajster, wyciągniemy co wie i go tu zostawimy. - przedstawił swój plan. - I tak nie ma mocy. - dodał.

- Właściwie nie jest to takie proste jak się wam wydaje. - oznajmił Parker nagle pojawiając się w pomieszczeniu.

- Przestań się ciągle skradać. - warknął Damon, po czym wziął kolejny łyk alkoholu, który przyjemnie podrapał go po gardle.

- Sprawa wygląda tak... - zaczął chłopak. - dziwnie działam na magię. Sam jej nie mam, ale mogę zabierać ją innym, niestety tylko tymczasowo. - oznajmił podchodząc do Bonnie, która szybko wstała z krzesła i zaczęła się cofać. - Moja kochana rodzina pałała do mnie wstrętem, traktowali mnie jak abominację. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że zranili oni moje uczucia. - stwierdził, po czym mocno złapał czarownice za rękę.

Emotional Addiction | Kai ParkerWhere stories live. Discover now