ROZDZIAŁ 7

549 46 5
                                    

— To jest jakaś masakra. Było zbyt idealnie, żeby to mogło dobrze się skończyć — odzywam się zrezygnowana, gdy wchodzimy do hotelowego pokoju.

— Przykro mi, ale na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że zrobiłam wam kilka fotek — mówi Anita, podając mi telefon.

— Jesteś kochana — odpowiadam, przytulając ją, a następnie przesyłam sobie zdjęcia na swoją komórkę. — Anita, dasz wiarę? On sam do nas podszedł! — dodaję podekscytowana.

— No co ty nie powiesz? — śmieje się przyjaciółka. — Szkoda tylko, że zamilkłaś, kiedy to zrobił.

— Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co powiedzieć. Boże, boski Andreas zainteresował się nami!

— Raczej tobą. W końcu ciebie potem porwał na parkiet — przyjaciółka szturcha mnie w ramię, a ja opadam na łóżko, przypominając to sobie.

— Ale mi serce zaczyna walić na samo wspomnienie tego. Szkoda, że tamta lafirynda musiała mnie oblać.

— Wyczuła konkurencję — Anita puszcza mi oczko.

Nagle zrywam się na równe nogi i wchodzę na łóżko, po którym zaczynam skakać jak szalona.

— Laska, jak je zarwiesz, to ja cię nie przyjmę na noc do swojego. Mam zamiar się wyspać — śmieje się szatynka, gdy widzi moje zachowanie.

— Jestem taka podekscytowana — odzywam się, siadając na łóżku. — Ja na pewno nie zasnę — dodaję po chwili.

W tym samym momencie odzywa się mój telefon. Spoglądam na wyświetlacz i robię niezadowoloną minę, widząc połączenie z zastrzeżonego numeru.

— Znowu ktoś sobie żarty robi — pokazuję Anicie telefon, po czym odrzucam połączenie.

— Dobra, pora ogarnąć się do snu. W końcu jutro znowu czeka nas wypad na skocznię. Mam nadzieję, że tym razem nie przygotowałaś dla nas żadnych innych atrakcji?

— Nie, jutro śpimy minimum do dziewiątej — odpowiadam i przyjaciółka znika za drzwiami łazienki, a ja kładę się na łóżko i patrzę na zdjęcia, które zrobiła Anita, gdy tańczyłam z Andreasem.

ANDREAS

— Co ty taki struty? — dopytuje mnie Leyhe, gdy kładziemy się spać. — Pierwszy raz widzę, żebyś miał taki kiepski humor po imprezie.

— A co, mam skakać z radości? Jakaś nawiedzona laska doczepiła się do mnie i oblała drinkiem inną, tylko dlatego, że z nią gadałem i tańczyłem — odpowiadam poirytowany.

— Serio? Przejmujesz się tym? — Wzruszam ramionami, gdy to słyszę.

— Fajna była.

— Uuuu, wpadła ci w oko?

— Daj mi już spokój. Idziemy spać, bo jak jutro będziemy nieprzytomni, to nam trener głowy pourywa — mówię, przewracając się na bok i kończąc tę dyskusję.

Pół godziny później słyszę, jak Stephan chrapie. Biorę telefon w dłoń i ponownie dzwonię pod numer, który zostawiła jedna z fanek na naszym busie. Jednak po trzech sygnałach połączenie zostaje odrzucone, co oznacza, że Karolina też nie śpi. Mam przeczucie, że ten numer należy do poznanej w klubie blondynki. Na początku rozmowa się nie kleiła, ale potem fajnie mi się z nią gadało i chyba chciałbym kontynuować tę znajomość. Nie jest taka nawiedzona, jak Nina-dziewczyna, która oblała ją drinkiem. Poznałem ją w zeszłym roku podczas Pucharu Świata w Wiśle i do tej pory wydawała się całkiem spoko, ale chyba rości sobie za duże prawa w stosunku do mojej osoby. Nie dawałem jej absolutnie żadnych nadziei, że kiedykolwiek coś mogłoby być pomiędzy nami, a ona wypaliła z tekstem, że ją zdradzam.

Hotka [Andreas Wellinger] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz