4

841 16 1
                                    

Wstałam i obejrzałam się dookoła. W pokoju nikogo nie było. Na jednej stronie łóżka czekało na mnie jedzenie. Na czarnej matowej tatce znajdował się miska z płatkami owsianymi, mleko w metalowym kubku, owoce i do tego gorąca czekolada. Spojrzałam na jedzenie podejrzanie i spojrzałam na drzwi. Nie rozumiejąc, o co chodzi, oddaliłam od siebie, tackę patrząc na nią łakomym wzrokiem. Czułam głód, ale nie chciałam ryzykować swojego życia. Patrzyłam to raz na śniadanie, a raz na drzwi. Nie wiem, ile razy powtórzyłam tę czynność, usłyszałam otwieranie drzwi.

Do pokoju wszedł gangster, którego pierwszy raz widziałam na oczy. Przyjrzałam się mu. 184 wzrostu, włosy ułożone miał na lewą stronę, na których miał nałożone okulary przeciwsłoneczne, jego kości policzkowe były bardzo wyraźne, karnacja była lekko opalona, przez garnitur zauważyłam skrawek tatuażu, był dobrze zbudowany i miał radosną twarz, mimo iż obecnie jego twarz nie wyrażała nic. Postanowiłam zagadać do niego.

- Przepraszam. Czy to jedzenie jest otrute? - zapytałam, a mój brzuch jak na zawołanie zaburczał.

Na twarzy mężczyzny na kilka sekund pojawił się uśmiech, po czym znowu twarz nie wyrażała nic.

- Jesteś zbyt cenna, aby szef chciał cię otruć. - powiedział, patrząc w okno.

Widziałam, że zmuszał się, aby nie spojrzeć gdzieś indziej tylko w okno. Jego oczy mieniły się w świetle słońca. Raz były grantowe, a raz niebieskie jak bezchmurne niebo. Byłam zafascynowana jego oczami. Czułam jak po moim kręgosłupie, przeleciał dreszcz. Nie był to dreszcz podniecenia, lecz dreszcz strachu.

Nie wiem, do czego może być zdolny, szczerze mówiąc. Może wyglądać jak łagodny baranek, ale w środku może się skrywać groźny wilk. Nie raz się o tym przekonywałam. Bardziej martwiłam się o to, po co nadal mnie trzymają. Widziałam morderstwo, a trzymają mnie tutaj, już sama nie wiem, ile. Straciłam rachubę czasu.

Stwierdziłam, że muszę zjeść więc zjadłam to co mi przyniesiono. Nie chętnie jadłam, ale zjadłam to co mi zaoferowali. Dobrze czułam jego wzrok na mnie. Dzisiaj nie miałam humoru na sprzeczki z nimi, upominanie i na same prowokacje, a zwłaszcza na używanie siły.

- Mogę poprosić waszego szefa? - zapytałam, a mężczyzna popatrzyła na mnie jak na jakąś nienormalną - To poprosisz go tutaj czy mam wyjść i sama go szukać?

Mężczyzna wyszedł na chwilę i wrócił. Stanął przed drzwiami i czekał. Odstawiłam tackę na biurko i usiadłam na łóżku. Czekałam z dobre dziesięć minut, aż przyjdzie i w końcu drzwi się otworzyły, a w nich stanął ich szef. Dziś wyglądał inaczej niż zazwyczaj. Miał na sobie czarne spodenki i na ramię miał zarzuconą szarą koszulkę. Przełknęłam ślinę, widząc jego mięśnie.

Po twarzy spływał pot. Usta miał lekko uchylone a jego oddech był przyśpieszony. Ramiona miał szerokie, a jego obojczyki wyróżniały się aż za bardzo. Jego klatka piersiowa była tak wyrobiona, że na widok jego mięśni zapomniałam, jak się nazywam. Kiedy spojrzałam na jego nogi, nie wiedziałam, czy są napchane kamieniami, czy po prostu tak umięśnione. Teraz kompletnie zapomniałam co miałam się zapytać

- Po co chcesz mnie widzieć? - zapytał, wycierając pot z czoła o koszulkę.

- Ja... ja chciałam... - jąkałam się jakbym pierwszy raz widziałam to co zobaczyłam.

- Ty chciałaś? - zapytał, prostując się, opierając się o ścianę i zakładając ręce nad brzuchem.

Teraz kompletnie nie wiedziałam, jak się mówi. Nie mówiąc nic, weszłam do łazienki i podeszłam do umywalki. Spojrzałam na swoje odbicie, w lustrze a oczy miałam jak monety. Ochlapałam twarz zimną wodą i spoważniałam.

Walcz Albo ŚnijWhere stories live. Discover now