II

3 0 0
                                    

-Mam nadzieję, że lot należał do udanych, do widzenia- żegna się z nami uśmiechnięta stewardessa, kiedy opuszczamy pokład samolotu.
-Oczywiście, do widzenia - również odpowiadam jej uśmiechem i kieruje się za rodzicielką. Lot trwał długo, bardzo długo. Podczas tego czasu albo spałam albo jadłam czyli robiłam to co lubię najbardziej. Moja mama była tak podekscytowana, że nie potrafiła zmrużyć oka na porządną drzemkę tylko co chwila budziła się i sprawdzała ekran telefonu.
-Tak jak Ci mówiłam, Chan ma na nas już czekać i zabierze nas do siebie.-powiedziała rozpromieniona kobieta, kiedy byłyśmy już na obcym lotnisku. Rozejrzałam się po całym wnętrzu lotniska stwierdzając, że jesteśmy tu chyba jedynymi ludźmi bez koreańskich korzeni. Czułam się bardzo niepewnie przez co przybliżyłam się do rodzicielki, a następnie ruszyłyśmy w kierunku odbioru bagażu.
-Okej, ale może do niego zadzwoń, będzie prościej go znaleźć-  odpowiadam.
-Masz racje- mówi zakłopotana kobieta poczym haotycznie szuka swojego telefonu we wnętrzu swojej super dużej torebki.-Gdzie ten cholerny telefon?-warczy zirytowana.
-Kup sobie większą torebkę, na pewno będzie prościej ci go znaleźć- odpowiadam sarkastycznie i uśmiecham się sztucznie. To nie tak że nie lubię swojej matki czy coś takiego, wręcz odwrotnie, ale po prostu mówię z automatu, co nie zawsze jest dobrym pomysłem.
-Ha ha ha bardzo śmieszne Mar-odpowiada kobieta i delikatnie się do mnie uśmiecha.-O, jest!- krzyczy po czym widzę w jej ręku telefon, na którym wystukuję numer Chana.
-Brawo ty- mówię sama do siebie i idę sięgnąć swoją czerwoną walizkę, która właśnie pojawiła się na taśmie.
W chwili kiedy chwytam jej rączkę ktoś obok potrąca mnie ramieniem i również łapie za kawałek mojej walizki. Odwracam się w kierunku gotowa do ataku, ale to co widzę na chwilę odbiera mi funkcję mowy.
-Yyy, to moja walizka- mówię po chwili i ciągnę za rączkę swojej walizki.
-Przepraszam, ale chyba jednak nie-odpowiada wysoki, cirmnooki, młody chłopak. Nie mogłam powiedzieć o nim niczego więcej, ponieważ jego twarz przysłaniała czarna maseczka, a na głowie założoną miał czarna czapkę z daszkiem, spod której wystawały kruczoczarne końcówki włosów.
-Myślę, że nie, spójrz- wskazałam na białą kokardkę, na której zapisane były moje dane. Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym przyciągnęłam swoją walizkę na swoją stronę.
-Kurcze, sor.. - nie dane mu było skończyć, ponieważ obok chłopaka pojawił się drugi. Był on nieco niższy od swojego kolegi, ale jego twarzy mogłam się przyjrzeć dokładniej, ponieważ nie miał na niej nic prócz okularów przeciwsłonecznych.  Popatrzył na mnie przez chwilę, uśmiechnął się i pomachał mi swoją rączką. Miał naprawdę bardzo drobną dłoń, której mogła mu pozazdrościć nie jedna dziewczyna w tym, ja- posiadaczka krótkich, grubiutkich paluszków. Również mimowolnie się do niego uśmiechnęłam i odmachałam.
-Cześć, jestem Jimin- kiwa do mnie głową po czym spogląda na chłopaka obok.- Masz moją walizkę?
-Yyy, walizkę?- pyta niepewnie. - A, walizkę, nie, nie mam.-odpowiada już normalnie. - Myślałem, że ta jest twoja- pokazując na moją- ale okazało się, że to walizka...
-Mar- dopowiadam ze śmiechem.
Chłopak delikatnie zawstydził przy czym poprawił swoją czapkę mimo, że była idealnie ułożona.
-Jungkook, miło mi- również się przestawia, po czym zerka na taśmę z walizkami i już po chwili przynosi drugą, wręcz identyczną walizkę do mojej.
-Nie dziwię się, że się pomyliłeś- zaczynam się śmiać. - są identyczne.
-O kurcze, te same! - krzyczy Jimin i również zaczyna się śmiać.
-Mar, Chan już na nas czeka - oznajmia moja mama, a ja budzę się z transu i wracam na ziemię.
-A tak, jasne- odpowiadam lekko zasmucona, ponieważ chłopacy, którzy stali na przeciw mnie bardzo mnie zainteresowali i chciałam z nimi zamienić jeszcze kilka słów. - Musze iść- tym razem kieruję te słowa do dwóch Azjatów- miło było was poznać - dopowiadam łapiąc swoją rączkę walizki i ruszając za rodzicielką.
-Nam ciebie również-krzyczy Jimin- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy-dopowiada z uśmiechem. Jego kolega nie wyjawia jakichkolwiek emocji co delikatnie mnie zasmuca.
-Ja też mam taką nadzieję-odpowiadam i macham im na pożegnanie.
Odwracam się już ostatni raz, ale ich już nie ma za to moim oczom ukazuje się czterdziestoparoletni mężczyzna, który uśmiecha się szeroko w naszym kierunku. Chan. Moja mama przyspiesza kroku by już po chwili rzuca się mu w objęcia.
-Chan skarbie- mówi cicho mama, a on daje jej delikatnego buziaka w policzek.
-Witaj kochanie, tęskniłem-mówi po czym podchodzi do mnie i zamyka mnie w delikatnym uścisku, który oddaje. Chan jest fajnym facetem, był już u nas i miałam okazję go poznać. Jedyne co mi się nie podobało to to, że mieszkał w innym kraju i to my musiałyśmy się dostosować do niego, a nie na odwrót.
-Cześć Chan- witam się z mężczyzną, kiedy ten wypuszcza mnie ze swoich objęć i mimowolnie się do niego uśmiecham.
-Cześć Mar. Nie wiem czy to możliwe, ale wydaje mi się, że jesteś jeszcze ładniejsza niż ostatnio- mówi i podejrzliwie mi się przygląda, a ja zaczynam się śmiać.
-Yhm, na pewno- odpowiadam wywracając oczami poczym biorę swoją walizkę w dłoń i kieruje się za rozradowaną parką.
-Tak bardzo się cieszę, że w końcu tu jesteście. - mówi mężczyzna kiedy siedzimy już w jego dużym, nowoczesnym samochodzie i kierujemy się do mojego nowego domu.- Zrobiłem mały remont, mam nadzieję, że wam się spodoba- opowiada z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja przyglądam się widokom zza okna i odpływam myślami, aż do momentu, kiedy samochód zatrzymuje się, a moim oczom ukazuje się szary, duży dom, bardzo nowocześnie zbudowny, który znajduje się w na pozór cichej alejce.
Wychodzę z pojazdu, sięgam po swoją walizkę, którą podaje mi Chan i kieruje się za nim przekraczając próg nowego domu.
-Witajcie w domu- mówi mężczyzna, a moja uśmiechnięta mama daje mu delikatnego buziaka.-Pozwulcie, że was oprowadzę.

*****

2 godziny po przyjedzie i oprowadzeniu mnie i mojej mamy po nowym miejscu, jestem tak padnięta, że nie mam na nic innego siły. Leżę teraz na super wygodnym łóżku w swoim pokoju, który bardzo przypadł mi do gustu, ponieważ jest w odcieniach bieli i szarości, a takie właśnie odcienie miałam w swoim starym pokoju w Oslo. Leżąc wracam myślami do dwóch chłopców których spotkałam na lotnisku. Jimin zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a do tego był jednocześnie przystojny i uroczy co bardzo mi się podobało. Jednak najbardziej ciekawił mnie jego kolega, o którym nie mogę za wiele powiedzieć, a praktycznie nic. Wydawał się tylko bardzo tajemniczy, ale zarazem przystojny mimo iż nie widziałam jego twarzy w całości. Sylwetki obu chłopaków pozostają ze mną aż do momentu kiedy odpływam w głęboki sen.

__________
I jest kolejny rozdział! Jeśli chodzi o przedstawienie samej kultury itp to będę się starała oczywiście o tym pisać, ale nie będzie tego za dużo, ponieważ nie na tym ma się skupić to opowiadanie haha
Do zobaczenia w następnym rozdziale! :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 09, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Korean LoveWhere stories live. Discover now