7th

16 2 2
                                    

Całe ferie Olivia spędziła ze swoją rodziną. Mimo, że jej rodzice ciężko pracowali, kiedy tylko przyjeżdżała, starali się jej to wynagrodzić. Jeździli więc codziennie razem na sanki, bawili się na śniegu, słowem: wszystko było idealnie. Zbliżał się jednak czas powrotu do szkoły, co też oznaczało kolejną rozłąkę z rodzicami.

Przez ten czas wolny, Olivia mogła nacieszyć się prezentem, którego otrzymała na święta - kotem rasy perskiej. Była to kocica, Crystal, której uwłosienie wymagało szczególnej opieki, lecz dziewczynie ani trochę to nie przeszkadzało. Zawsze chciała mieć kota. Może i sowa przydałaby jej się bardziej, gdyż do wysyłania listów zawsze pożyczała Aarona, puchacza swojego taty, ale nie lubiła ptaków, układ z wypożyczaniem sów zupełnie jej odpowiadał. 

Ostatniego dnia wolnego schodząc po schodach na dół, usłyszała rozmowę jej rodziców. Mówili coś do siebie przyciszonymi głosami i z pewnością była to ściśle prywatna sprawa, lecz Olivia nie należała do osób, które potrafią przejść obok zagadek obojętnie. Przystanęła więc i zaczęła nasłuchiwać. 

- Nie jestem pewna, czy powinna wrócić do Hogwartu.. Wiesz, przecież do czego śmierciożercy mogą się posunąć chcąc poznać przepowiednię.. - szeptała Elizabeth zmartwionym głosem

- Kochanie, w Hogwarcie będzie bezpieczniejsza niż tu. Przecież Dumbledore nie pozwoli, aby do zamku wtargnął ktokolwiek podejrzany - przekonywał ją również ściszonym głosem Liam - Nie mówmy jej nic, nie chcę, żeby się bała..

Jednak w tym momencie schodek na którym stała Olivia skrzypnął i głosy ucichły. "Cholera!" - pomyślała zaciskając powieki. Zeszła po schodach i weszła do kuchni jakby nigdy nic siadając przy stole.  Liam i Elizabeth posłali sobie znaczące spojrzenia i podnieśli się z kanapy. 

- Hej, kochanie. Idziemy dziś na sanki? - zaproponowała jej mama wchodząc do kuchni. Dziewczyna jednak była zła, że coś przed nią ukrywają. Niby zawsze to robili, bo pracują w Departamencie Tajemnic, lecz to było coś innego. Tu chodziło o nią i o jakieś niebezpieczeństwo, które mogło ją spotkać. Nie odpowiedziała więc - Hm? 

- Nie - odparła oschle biorąc od skrzata śniadanie, które jej przygotował. Elizabeth zmarszczyła brwi

- Wszystko w porządku? - spytała.

- Może wy mi powiecie? - zasugerowała blondynka podnosząc na nią wzrok - Co takiego niebezpiecznego się na mnie czai? 

Elizabeth westchnęła pocierając dłonią czoło. Stało się dla niej oczywiste, że ich córka podsłuchała ich rozmowę. Nie mogła powiedzieć jej prawdy, Olivia zaczęła by drążyć temat i, nie daj Boże, odkryła by coś, co sprawiłoby, że znalazłaby się ona w jeszcze większym niebezpieczeństwie. 

- Nie mogę Ci powiedzieć - stwierdziła zgodnie z prawd.ą

- I tak się dowiem - prychnęła Olivia i zabrała się za jedzenie.

***********

- Muszę ją poznać,  Bellatrix! - krzyknął mrożącym krew w żyłach głosem Czarny Pan, na co kobieta podskoczyła - To tylko i wyłącznie Wasza wina, że nie dostałem jej rok temu! Macie ogromne szczęście, że jeszcze żyjecie - zszedł do nieco cichszego tonu, który jednak nadal nie był przyjemny.

- Panie - odezwała się swoim piskliwym głosem - Obiecuję Ci, że wiemy dokładnie co robić! To, że została zniszczona, to nic. Zakon Feniksa usłyszał przepowiednię, więc wystarczy tylko odpowiednio ich zaszantażować - tłumaczyła z przestrachem, lecz mniejszym niż przed chwilą. Voldemort jedynie zmierzył ją ciężkim do zniesienia wzrokiem. Lestrange wytrzymała to i nie odwróciła wzroku, więc ten rozpłynął się w powietrzu. Kobieta westchnęła z ulgą i rzuciła wściekłe spojrzenie reszcie śmierciożerców, którzy stali daleko za nią. Automatycznie zaczęła wydzierać się na nich wszystkich i wypominać im najdrobniejsze błędy przeszłości. 

ʏᴏᴜ sᴀᴠᴇᴅ ᴍᴇ || ᴅʀᴀᴄᴏ ᴍᴀʟғᴏʏWhere stories live. Discover now