- Część 1 -

1.1K 81 162
                                    

Dryfowanie pośród bezkresnej pustki i nieprzeniknionej ciemności nie należało do przyjemnych uczuć. Ta cisza i niepokój, co będzie... czy coś w ogóle będzie... była najgorszym z możliwych doświadczeń.

Marinette nie miała pojęcia, co ma zrobić, ale o dziwo nie musiała podejmować żadnej decyzji w tej kwestii. W pewnym momencie po prostu poczuła, że świat wokół niej zamarł jeszcze bardziej, a po chwili jasne, oślepiające światło dotarło do niej i sprawiło, że ogarnęło ją ciepło, nawet jeśli wcześniej w ogóle nie sądziła, że było jej zimno.

Człowiek zazwyczaj dostrzega pewne rzeczy dopiero wtedy, gdy znikają, jednak tym razem dziewczyna cieszyła się, że tak się stało. Nie chciała wracać do tej ciemności... do tej pustki, która ją przerażała. Nie wiedziała, jak ma temu zapobiec, dlatego zmusiła całe swoje jestestwo do tego, by uczepić się tego jasnego światła, ponieważ czym by ono się nie okazało, na pewno było lepsze od tego, co wcześniej ją otaczało.

Nie miała pojęcia jakim cudem, ale coś zaczęło się dziać.

I kiedy już myślała, że nie zniesie dłużej tego bólu niewiedzy, poczuła, że przestała dryfować.

Pierwszym spostrzeżeniem Marinette tuż po wymknięciu się tej straszliwej pustki było to, że leżała na czymś twardym i niewygodnym. Jęknęła, czując ból pleców i zaczęła się zastanawiać, dlaczego miała wrażenie jakby przez pół dnia spała na podłodze.

Jakże wielkie okazało się jej zdumienie, gdy okazało się, że rzeczywiście znajdowała się na jakiejś podłodze. I to chyba niezbyt czystej...

Wyciągnęła przed siebie dłonie i poczuła duże drobinki kurzu, które osadziły się na jej skórze. Fuj. Szybko przyciągnęła ręce z powrotem do siebie i wytarła je o swoje ubrania. Skoro i tak leżała w jakimś pyle, jej strój tak czy inaczej musiał być od niego brudny.

Dopiero kiedy ta myśl opuściła umysł Marinette, ta zdała sobie sprawę, że wciąż z jakiegoś dziwnego powodu dotychczas nie spróbowała nawet otworzyć oczu. Pogratulowała sobie logiki własnych działań, po czym wreszcie to uczyniła.

Gdy tylko jej wzrok przyzwyczaił się panującego w pomieszczeniu półmroku, nastolatka rozpoznała ze zdziwieniem miejsce, w którym się znajdowała. Była to bez wątpienia jedna ze szkolnych klas.

Nie miała pojęcia dlaczego ani jak się w niej znalazła.

W pomieszczeniu nie rozlegały się żadne dźwięki, podobnie poza salą. Cały budynek zdawał się być pogrążony w całkowitej ciszy, a Marinette coraz bardziej się to nie podobało.

Tak jak przypuszczała, jej ubrania były brudne i zakurzone. Kiedy wstała z niewygodnej podłogi i oparła się o pobliską ławkę, zdała sobie sprawę, że musiała przebywać w jednej z rzadko używanych klas i stąd ten kurz. Ruszyła do wyjścia, by jak najszybciej się z niej wydostać. Cała sprawa była wystarczająco podejrzana sama w sobie, jednak dopiero kiedy Mari chwyciła za klamkę i odkryła, że mogła bez problemu otworzyć drzwi, dotarło do niej, że w normalnych okolicznościach nie byłoby to możliwe, gdyż dodatkowe sale jak ta pozostawały zamknięte przez większość czasu. Dlatego zanim wyszła na korytarz, napięła mięśnie i rozejrzała się bardzo dokładnie.

Pusto.

Nastolatka starała się nie robić wiele hałasu, jednak nic nie mogła poradzić na to, że jej kroki były wyraźnie słyszalne wśród wszechobecnej ciszy.

Pierwszym zamysłem Marinette było to, aby po prostu jak najszybciej opuścić budynek szkoły, ale potem przypomniała sobie o swoim wyglądzie i zapragnęła najpierw przyjrzeć się sobie w lustrze. Uważając to po części za głupotę, po części za desperację, zamiast udać się w kierunku drzwi wyjściowych, obrała kurs na damską łazienkę.

Legends never die | MIRACULUMWhere stories live. Discover now