****

18 3 0
                                    

    Było wyjątkowo ponure listopadowe popołudnie. Liście zdążyły już opaść z drzew pozostawiając je nagie, niczym szkielety. A przynajmniej tak to widział dwudziestosiedmnioletni Park Jaehyung. Wygląd dzisiejszego dnia idealnie odzwierciedlał humor chłopaka. Był przygnębiony i opadły z sił, jakby odarty ze wszystkich pozytywnych emocji. Powód? No cóż. Za tydzień miała się odbyć pierwsza rozprawa rozwodowa z jego mężem, Kang Younghyunem. Już od dwóch miesięcy byli w separacji i Jae bardzo mocno to odczuł. Brakowało mu tego, że pierwsze co widział po obudzeniu się był Younghyun. Brakowało mu śniadań do łóżka i wspólnych wyjść do kina czy teatru.. takich zwykłych przyziemnych rzeczy jakie robi się z drugą połówką. Brakowało mu nawet awantur jakie mąż mu robił za to, że jest bałaganiarzem i wszędzie zostawiał swoje bokserki czy skarpetki.. Odkąd Younghyun się wyprowadził, najpierw zwyzywawszy go od dziwek, dwudziestosiedmniolatek prawie nie wychodził z domu. Stracił niemal wszystkich przyjaciół, bo przestał utrzymywać z nimi kontakt. Został przy nim tylko Sungjin. To właśnie on wyciągnął go dziś na spacer w to szare popołudnie..


                                                                                          ********


- Hyung, musisz zacząć wychodzić - Spojrzał na niego zmartwiony. Od pół godziny spacerowali po parku i Sungjin bezskutecznie starał się poprawić humor swojemu przyjacielowi. Co oczywiście nie było łatwe.. ale nie należał do osób, które łatwo się poddają.                                                    

- Zacznę jak Younghyun do mnie wróci - Odpowiedział nie podnosząc wzroku.

- Nie jest Ciebie wart Słonko - Przystanął i objął Jae - Jeżeli Ci nie uwierzył, komuś z kim spędził tyle lat, to jest zwykłym kretynem. Zasługujesz na znacznie więcej.

- Nigdy bym go nie zdradził - Szepnął w bluzę Sungjina. Czuł jak pod powiekami znowu zbierają się łzy - Był dla mnie wszystkim.. nadal jest.

Sungjin czuł wzbierającą w nim złość. Nie rozumiał jak Younghyun mógł uwierzyć jakiemuś pierwszemu lepszemu chłopakowi zamiast swojemu mężowi. Jak Jae zadzwonił do niego tego feralnego dnia, rzucił wszystko i przyjechał. Pamiętał to jak dziś.. znalazł go płaczącego na dachu. Kto wie co by się stało gdyby nie pojawił się tam w tamtej chwili. Miał ochotę rozszarpać faceta, który był powodem cierpienia Jae.. Jednak wiedział, że przyjaciel nadal kocha swojego męża, więc postanowił potajemnie mu pomóc.

                                                               ***kilka dni wcześniej***

     Sungjin siedział zniecierpliwiony w kawiarni. Ten idiota miał się pojawić dziesięć minut temu. Jednak czego się spodziewać po typie, który złożył pozew o rozwód, bo uwierzył jakiemuś randomowi, że jego mąż go zdradził..

     W końcu go zobaczył. Uniósł lekko rękę pokazując gdzie jest. Younghyun zobaczywszy go, podszedł.

- Przepraszam za spóźnienie, straszne korki.. - Zdjął kurtkę i usiadł przy stoliku - Dlaczego chciałeś się spotkać?

- Chcę z Tobą porozmawiać - Popatrzył na niego krzywo - Nie żebym jakoś bardzo chciał, nie myśl sobie. Robię to tylko i wyłącznie dla Jae, bo widzę, że wciąż Cię kocha po tym co zrobiłeś.

- Z Jaehyungiem już wszystko skończone - Jego spojrzenie pociemniało - Zdradził mnie i nigdy mu tego nie wybaczę..

- Idioto, nie zdradził Cię.. - Popatrzył na niego jak na psią kupę - To ty uwierzyłeś jakiemuś randomowemu człowiekowi zamiast jemu - Zamknął oczy i odetchnął kilka razy, żeby nie zrobić krzywdy chłopakowi siedzącemu na przeciwko - Te zdjęcia, które Ci pokazał są sfabrykowane.. - Wyciągnął telefon, kilka razy poklikał i podał mu - To co widzisz przed sobą to PRAWDZIWE zdjęcie. Podzwoniłem tu i tam, dowiedziałem się, że wynajął informatyka żeby przerobił to zdjęcie tak by wyglądało realistycznie. Szkoda, że zrobiłem to ja a nie ty.. - Spojrzał na niego i czekał na reakcję.

- Nie, to nieprawda.. Jae Cię poprosił żebyś kłamał dla niego prawda? - Wstał - Powiedz mu, żeby się ogarnął i dał spokój.

- Poczekaj.. - Machnął ręką i po chwili podszedł wysoki mężczyzna w maseczce - To informatyk, któremu zapłacił Yoon Dowoon żeby przerobił dla niego zdjęcie, tak żeby wyglądało, że Jae się z nim całuje..

- Dzień dobry - Przywitał się owy mężczyzna i zdjął maskę - Nazywam się Kim Yugyeom - podał oniemiałemu Younghyunowi wizytówkę.

- Skoro wszystko już wiemy - Park spojrzał groźnie na Kanga - teraz czas na plan, dzięki któremu uratujesz Wasze małżeństwo..


                                                                     ***teraz***


Puścił Jaehyunga i posadził go na ławce. Uśmiechnął się do niego delikatnie i pogłaskał po głowie.

- Zaczekaj tu grzecznie, a ja pójdę po gorącą czekoladę, co ty na to?

- Whatever.. - Spojrzał na niego smutnymi oczami - Tylko wróć proszę.. nie zostawiaj mnie.. tylko ty mi zostałeś - Powiedział łamiącym się głosem.

Sungjin oddalił się szybkim krokiem a Jae patrzył za nim aż zniknął za zakrętem. Zamknął oczy i schował twarz w dłoniach.

- Czy i on mnie zostawił? - Pomyślał - Pewnie tak.. kto by chciał mieć do czynienia z kimś tak żałosnym jak ja..

Po chwili poczuł jak ktoś go przytula. Spodziewał się poczuć delikatny, kwiatowy zapach perfum Sungjina, jednak ku swojemu zdziwieniu był to słodki zapach wanilii, którego myślał, że już nigdy nie poczuje.. Podniósł wzrok i zobaczył swojego męża.

- C-co ty tu robisz? - W jego spuchniętych od płaczu oczach ponownie pojawiły się łzy.

- Jae.. tak bardzo Cię przepraszam - Odezwał się Younghyun - Wiem, że mnie nie zdradziłeś.. przepraszam, że zrozumiałem to tak późno.. proszę wybacz mi.

- Jak mógłbym Ci nie wybaczyć? - Rozpłakał się i przytulił go mocno, jakby myślał, że jeśli go puści to ten zniknie jak zjawa.. że to wszystko okaże się snem.

- Już dobrze.. - Pogłaskał go po plecach - Jestem tu i nigdzie się już nie wybieram. Chodźmy do domu..

Jae podniósł głowę i pocałował go. Tak jakby świat miał się zaraz skończyć. Łzy nadal płynęły mu z oczu, ale były to łzy spowodowane bezgranicznym szczęściem. Mąż odwzajemnił pocałunek ze zdwojoną siłą. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie zakłopotani, przypomniwszy sobie gdzie się znajdują. Wstali i objęci skierowali się do domu.

Tymczasem zza drzew obserwował tą scenę szeroko uśmiechnięty Sungjin. Nadal miał uraz do męża swojego przyjaciela, jednak doceniał to, że przyznał się do błędu. Miał szczerą nadzieję, że to już koniec zmartwień. Zobaczył jeszcze jak idą trzymając się za rękę i powoli również oddalił się do domu. Czuł, że zrobił to co miał zrobić i powinien zostawić ich teraz samych, żeby nacieszyli się sobą po tak długiej rozłące.


                                                                          ********







Is it still love? II Jaehyungparkian oneshot IIWhere stories live. Discover now