ROZDZIAŁ 10 - ,,Ufam ci"

631 42 22
                                    

Drzwi zaskrzypiały lekko, gdy Alice uchyliła je delikatnie, z zamiarem cichego wkradnięcia się z powrotem do domku. Dochodziła godzina siódma. Dziewczyna miała ogromną nadzieję, że nikt w budynku się jeszcze nie obudził. Jeśli nie byłby to Klaus, mogłaby wymyślić szybko jakąś bajkę o porannym spacerze, ale wampirzyca nie lubiła się tłumaczyć. Jeśli natomiast byłby to Klaus... Cóż, prawdopodobnie cel jej wczesnego wypadu zostałby odkryty, a ona sama znalazłaby się w nie lada kłopotach. Nie potrafiła okłamać partnera - jakimś cudem zawsze poznawał, kiedy mówiła nieprawdę.

Na jej szczęście, nikt jeszcze się nie obudził. Z salonu dobiegało delikatne chrapanie gospodyni domku, której zeszłej nocy właśnie tam kazał zasnąć Klaus. Pierwotny natomiast w spokoju spoczywał w sypialni, na jednej z połów łóżka. Druga, ta przeznaczona dla Alice, była zimna i pusta. Wampirzyca westchnęła cicho i bezszelestnie wsunęła się pod kołdrę. Zamknęła oczy i spróbowała się rozluźnić.

Jej myśli jednak pracowały w bardzo szybkim tempie. Jeszcze raz analizowały, czego się dowiedziała. Nie było tego wiele, choć w głowie Alice i tak był niemały mętlik. Lucas miał rodzinę w Lake Placid. Nie było w tym fakcie nic specjalnie niezwykłego, oprócz tego dziwnego zbiegu lokalizacji. Bardziej zastanawiającą rzeczą była jego częściowa odporność na perswazję. Chłopak kojarzył Alice, mimo, że wampirzyca wyraźnie kazała mu o sobie zapomnieć. Dziewczyna przygryzła wargę w zamyśleniu. ,,Muszę się przespać" - zdecydowała po chwili. - ,,Wolę sobie nawet nie wyobrażać, jak ciężko będzie Klausowi mnie dobudzić".

Z taką myślą obróciła się na drugi bok i zacisnęła powieki, czując nadchodzący sen. Jednak w tym samym momencie zdała sobie sprawę, że jest obserwowana. Jej ciało automatycznie się spięło, a dziewczyna zerwała się dziko ze swojego miejsca na łóżku, nerwowo rozglądając się po pokoju.

- Gdzie byłaś? - chłodny głos przeszył powietrze niczym grom.

Alice wzdrygnęła się z zaskoczenia. Tuż przed nią stał Klaus i mierzył ją podejrzliwym spojrzeniem. Wampirzyca zamarła w przerażeniu. Poczuła, jak jej serce gwałtownie przyspiesza i była przekonana, że mężczyzna również to usłyszał.

- Nie śpisz? - zdołała z siebie wydukać jedyne pytanie, które siedziało jej teraz w głowie.

- Spałem - warknął blondyn, nie spuszczając z Alice swojego czujnego wzroku. - Obudził mnie jednak odgłos wymykania się z domu. Zdobyłem się na siłę, by oprzeć pokusę śledzenia cię, a możesz wierzyć, jak bardzo ciężko mi to przyszło. Długo cię nie było.

Stał spokojnie, choć Alice czuła czający się w nim gniew. Była w rozsypce. Bała się powiedzieć pierwotnemu prawdę. Za dobrze go znała, by mieć nadzieję, że pochwaliłby jej szczerość i zapomniał o całej sytuacji. Dziewczyna potarła nerwowo skronie. ,,Doigrałam się" - pomyślała smutno.

- Wyszłam się przewietrzyć - powiedziała w miarę spokojnie, jak na swój aktualny stan. - Nie sądziłam, że miałbyś coś przeciwko.

Klaus westchnął głośno, kręcąc z roztargnieniem głową. Jakimś cudem, gniew w jego oczach wyraźnie znikł. Zastąpił go smutek i rozdrażnienie. Drgnął lekko i opadł na kołdrę obok zdziwionej jego zmianą nastroju Alice.

- Wiesz, jaki paranoiczny potrafię być - wyszeptał, wlepiając wzrok w sufit. - Przez ponad tysiąc lat życia nikomu w pełni nie zaufałem. Nawet moja rodzina, którą bardzo ceniłem, nie zdobyła zaszczytu posiadania mojego pełnego zaufania. Aż w końcu pojawiłaś się ty. Silna, inteligenta i pełna potencjału dziewczyna, która, mimo, że była kimś, na kogo zawsze czekałem, rozsypała mój starannie układany świat. Jesteś pierwszą osobą, przed którą się otworzyłem.

Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus MikaelsonМесто, где живут истории. Откройте их для себя