Następnego ranka Viviann z trudem wyczołgała się spod ciepłej pierzyny. Od razu poczuła chłód bijący od kamiennych murów Hogwartu. Opatuliła się rękoma i z pewnym ociąganiem podeszła do swojego kufra. Zeszłego wieczoru była tak zajęta rozmowami ze współlokatorkami na temat wakacji, że później, gdy w końcu postanowiły pójść spać, zupełnie nie miała siły na rozpakowywanie.
Dochodziła właśnie ósma, ale do lekcji pozostała jeszcze godzina, choć w pokoju nie było nikogo poza nią. Viviann uznała, że najwyżej nie pójdzie na śniadanie. W końcu nie chciała spóźnić się na zajęcia w pierwszym dniu szkoły. Zastanawiała się jedynie dlaczego żadna z dziewczyn jej nie obudziła, gdy wychodziły. Zawsze to robiły, jeżeli nadal spała, a tak najczęściej jednak było. Nawet Emily pozostawiła ją na pastwę wewnętrznego budzika, który na całe szczęście tego dnia zadziałał.
Szybko przebrała się w szkolną szatę i zrobiła coś z włosami, by nie sterczały na wszystkie strony, po czym spokojnie wyszła z dormitorium i zeszła do pokoju wspólnego Ravencalw, gdzie zastała Anthony'ego, siedzącego z nosem w książce.
— Pierwszy dzień dopiero się zaczął, a ty już masz jakieś zaległości? — zapytała zadziornie, podchodząc do chłopaka. Krukon uniósł głowę znad księgi.
— Dziś są nowe zajęcia — mruknął pod nosem. — Lepiej być przygotowanym.
Szatynka uniosła jedną brew do góry, ale chłopak wrócił już do lektury zatem ruszyła w stronę wyjścia. Lubiła się uczyć, a raczej zdobywać wiedzę, bo samej nauki nie cierpiała, jednak jeszcze nigdy nie poświęciła pierwszego poranka w szkole na czytanie podręcznika.
Przedostała się na dół zamku, gdzie znajdowała się Wielka Sala. Weszła do środka, od razu ruszając w kierunku stołu Ravencalw. W tłumie Krukonów wypatrzyła brązowe włosy Emily, więc natychmiast ukierunkowała swój tor w jej stronę.
— Hrabina przyszła — usłyszała wesoły głos Michaela. Dopiero teraz spostrzegła, że chłopak siedział naprzeciwko Clark i w przeciwieństwie do niej wyglądała na całkowicie zadowolonego.
— Hej, Michael — przywitała się, siadając obok przyjaciółki. — Dlaczego nie uczysz się razem z Anthonym?
— Kolejna — jęknął. — Właśnie tłumaczyłem to Emily. Pierwszy dzień szkoły nie jest dla nauki.
— Powiedziałeś mi to, a później zacząłeś opowiadać o tym jak to fajnie będzie na opiece nad magicznym stworzeniami, gdy będziemy musieli opiekować się jakimiś małymi smokami, albo innymi cudami — żachnęła się Emily, posyłając chłopakowi wyzywające spojrzenie, a ten tylko uśmiechnął się pod nosem.
— Dlaczego mnie nie obudziłaś? — Viviann wzięła do ręki widelec i zaczęła jeść prędko śniadanie. Z każdą upływającą minutą nieuchronnie zbliżała się pora lekcji.
— Emily, nie obudziłaś Vivi? — Michael odezwał się na nowo. — Jak ty możesz się pokazywać na oczy? Wstydź się.
— Obudziłam cię, Viviann — powiedziała Emily wolno i wyraźnie. Chociaż zwracała się w stronę szatynki to jej morderczy wzrok utkwiony był w Cornerze. — Mówiłaś, że za chwilę wstajesz i bym na Ciebie nie czekała.
Szatynka kiwnęła lekko głową. To było bardzo możliwe. Czasami zdarzało jej się nie pamiętać rozmów, które toczyła gdy jeszcze nie była dość przytomna. A raczej te "czasem" było jak "zawsze".
— Czyli... — zaczął Michael. Emily gwałtownie wstała z miejsca i pociągnęła do góry Viviann, której przez to widelec z hukiem upadł na podłogę.
YOU ARE READING
From Yesterday • George Weasley
Fanfiction„Od chwili gdy ujrzałem cię po raz pierwszy, wiedziałem że to miłość. Musiałem jedynie to sobie uświadomić." Viviann Callen to Krukonka, której historia skrywa więcej tajemnic niż wie ona sama. Fakt, że nagle zaczyna spotykać bliźniaków Weasley zupe...