I. Byłeś sprawdzić co u mojego brata?

1.2K 72 149
                                    

Draco POV.

Nie widziałem Potter'a od jakiegoś miesiąca. Nie ma go na zajęciach, przynajmniej na tych które mamy razem, na posiłkach również. Kompletnie nie wiedziałem co się z nim dzieje. Muszę pójść do Granger i Weasleya. Oni na pewno będą wiedzieć co z nim jest.

— ...No i wiecie, ona do mnie wtedy do mnie ,,Ann, przepraszam, ale mam dziewczynę", rozumiecie?! — Mówiła zrozpaczonym głosem szatynka, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia. Ah, no tak. Parvati Patil, czyli dziewczyna w której Ann jest zakochana na zabój. Ann jest siostrą Pansy, o szaro-niebieskich oczach. Ma wręcz obsesję na punkcie Parvati. — Ale jej oczy, Merlinie. Albo usta które mogłabym całować godzinami, cała jej twarz jest po prostu idealna. Zawsze jak się na mnie wkurza, to marszczy tak słodko nosek. Kocham ją wkurzać. Jeju... Jest za idealna, żeby jej tego nie wybaczyć. — Ciągnęła dalej, rozmarzonym tonem. A nie mówiłem? Ta jej obsesja jest śmieszna.

Blaise patrzył na nią słuchając całego jej wywodu, na temat Bliźniaczki Patil, Pansy była cała czerwona, przez powstrzymywanie śmiechu, a ja... No cóż ja rozmyślałem, nad tym, jak podejść do Granger, i Weasleya tak, żeby mnie nie zabili.

***

Pochwaliłbym się Pansy, tym że wymyśliłem sposób na podejście do tych głupich gryfonów, bez zostania zabitym. Jednakże, ona nawet nie wie że chcę do nich podejść. Więc zrobię tak, podejdę do nich, z różdżką (na wszelki wypadek), i... w sumie to nie wiem co dalej. Kurwa. Co ja mam niby zrobić? Podejść do nich i zapytać ,,Siema durne gryfony, wiecie co z Potter'em, bo się o niego martwię" To by zabrzmiało idiotycznie! Dobra, po prostu będę improwizować. Idę tam, bo się nie dowiem.

Szedłem korytarzem szukając Weasleya i Granger. Nie znajdując nikogo, skierowałem się do wieży gryffindor'u. Przed pokojem wspólnym Gruba Dama kazała podać mi hasło. No tak, hasło. Ja pierdole, czemu ja jestem taki głupi, i o nim zapomniałem? Nie ważne, bo chwilę później spotkałem gryfonów właśnie zmierzających pod portret Grubej Damy. No to czas zacząć improwizować.

— Weasley, Granger! — Nie słyszeli. — E gryfogłupki! Moglibyście mi łaskawie powiedzieć, co się dzieje z szanownym Potter'em, który nie pokazuje się długo nawet na posiłkach?! — Zjebałem, czy nie? Chyba zjebałem, ale przynajmniej usłyszeli. Gryfoni przenieśli na mnie swój wzrok, i mierząc mnie nim, zapewne doszukując się jakiegoś podstępu, powoli podeszli. Pierwsza odezwała się Granger.

— Nie wiemy co się z nim dzieje, Malfoy, ponieważ nie przyjaźnimy się już z nim od początku wakacji. — Uśmiechnęła się sztucznie. Tego się nie spodziewałem. Tacy byli ze sobą związani, jaka szkoda.

— A cóż takiego się stało, że golden trio już nie jest ze sobą związane niczym papużki-nierozłączki? — zapytałem drwiąco.

— Nic, co powinno Cię interesować, Malfoy — odparła oschle.

Może mi ktoś przypomnieć, kiedy Granger stała się taką suką? Bo chyba nie zarejestrowałem tego momentu.

— Whoa, Granger, od kiedy ty się zrobiłaś taką szmatą? — zapytałem kąśliwie.

Granger prychnęła, po czym ignorując moje pytanie poszła dalej, ciągnąc za sobą zdrajcę krwi, a ja udałem się do lochów, zastanawiając się, co stało się między golden trio, że się już nie przyjaźnią.

Po drodze spotkałem Alexandra, z którym poszedłem do naszego dormitorium. Alexander to mój przyjaciel od prawie dziesięciu lat. Miał kruczoczarne włosy, zielone oczy, posiadał ostre rysy twarzy i bladą cerę. Posiadał też idealnie prosty nos. Miał metr osiemdziesiąt dziewięć. Jego włosy jak zwykle były w kompletnym nieładzie. Wyglądał dokładnie jak jego ojciec. No prawie, bo oczy miał po matce. Alexander był 2 lata starszy ode mnie, co oznacza, że w tym roku skończy Hogwart.

You're not aloneWhere stories live. Discover now