Środek lekcji. Uczniowie przepisują zadanie z tablicy, które było rozwiązywane przez jednego z nich.
Nikt się nie dziwił, że tego jednego ucznia nie ma ma lekcji. Chłopak miał tak zwane 'wywalone' na to czy zda do następnej klasy. Na to czy skończy szkołe. Na swoje oceny, które tak decydowały o tym. Na swoje zachowanie w budynku. W stosunku do uczniów jak i do nauczycieli. To właśnie on przerwał ciszę w klasie, sprawiając, że wszyscy podnieśli głowy patrząc na niego zaintrygiwani.
Nauczycielka wstała ze swojego, o wiele wygodniejszego krzesła, niż mieli uczniowie. Spojrzała krytycznie na chłopaka.

- ponownie się spóźniłeś - powiedziała ostro - za niedługo kończy się semestr. Grozi ci zagrożenie- jednak siedemnastolatek ignorując starszą kobietę, poszedł do swojej ławki stojącej na samym końcu klasy pod oknem. - o nie mój drogi - zaśmiała się gorzko - usiądziesz koło Allysa'y - wskazała na brunetkę, która posylala jej proszące spojrzenie. - może się w końcu czegoś nauczysz - usiadła spowrotem. - a ty - wskazała na jej przyjaciółkę Wandę - usiądziesz koło Matthew'a - wskazała na blondyna siedzącego ławke obok

- nie będę siedział z tą kujonką- prychnął patrząc na drobną dziewczynę, która rozwiązywała następne zadanie

- oczywiście, że będziesz, Allysa również pomoże Ci zdać mój przedmiot, który nazywa się Matematyka kochany, siadaj i nie gadaj - zaczęła przeglądać dziennik wpisując brakujące tematy.
Brunet westchnął idąc w stronę drugiej ławki pod oknem.
Usiadł zrezygnowany na krześle patrząc na  jej dłonie .

- masz kartkę? - podniósł brwi. Dziewczyna sięgnęła do plecaka, wyciągając z niego brudnopis, a następnie podając mu wyrwaną z niego kartkę. - dzięki, a długopis? Mogę? - sięgnął do jej piórnika chwytając niebieskie pisadło. McCartney pokiwała wystraszona glową, odsuwając się od Wolfharda. Chciała utrzymać prawidłowy dystans, żeby zapach papierosów, który tak było czuć od chłopaka, nie przesiąknął przez jej niebieskawy sweter.
- ta, a jaki temat?

- pitagoras

- co to w ogóle jest - westchnął ruszając nerwowo nogą. - jak się to liczy? - wskazał na trójkąt prostokątny, którego pprzeciwprostokątna była podpisana jako litera a

- musisz to, podnieść do potęgi drugiej, obliczyć i ci wyjdzie. Pozniej liczysz obwód i tyle - odezwała się w końcu patrząc przelotnie na rysunek w podreczniku.

- co? - zapytał mierząc ją  niezrozumiałym wzrokiem. Dziewczyna wywróciła oczami zabierając mu spod nosa kartkę.

- a kwadrat, równa się. Pięć kwadrat minus cztery kwadrat. - zapisała - teraz to oblicz

- jak mam obliczyć a kwadrat? To będzie a a czy co?

- co? Nie! A kwadrat równa się dwadzieścia pięć minus  szesnaście. Oblicz - wskazała na liczby

- uhm, minus... - zaczął

- nie, odejmujesz normalnie czyli to będzie dziewięć - mruknela - teraz weź to pod pierwiastek żeby pozbyć się kwadratu

- ale tu nie ma kwadratu

- a kwadrat. To ta dwójka u góry

- jak?

- a równa się pod pierwiatekiem trzy razy trzy, później a rowna się trzy. Tak się to oblicza. Rozumiesz? - zapytała patrzą  na niego

- chyba tak - podrapal się po głowie patrząc niezrozumiałe na liczby

- chyba?

- dobrze klaso! - nauczycielka wstała z fotela, stając na środku klasy - zrobicie tak jak siedzicie w ławkach projekt. O Pitagorasie. O jego życiu jak i jego pomysłach. No dobrze, możecie się spakować - klasnęla w ręce











𝓟𝓸𝓴𝓪𝔃𝓪c 𝓽𝓸, 𝓬𝓸 𝓷𝓲𝓮𝔃𝓷𝓪𝓷𝓮 | ° 𝓕𝓲𝓷𝓷 𝓦𝓸𝓵𝓯𝓱𝓪𝓻𝓭  °Where stories live. Discover now