38.

4.5K 257 1.1K
                                    

Adrien siedział w limuzynie obok ojca. Między nimi panowała kompletna cisza, zakłócana jedynie cicho grającym radiem i szumem auta.

Gabriel nie patrzył w stronę syna i ewidentnie nie zamierzał się odezwać. Adrien również nie miał na to szczególnej ochoty. Zresztą, nie miał o czym rozmawiać z ojcem. To co wydarzyło się dzisiejszego dnia, nie nadawało się, jako temat do przyjemnej rozmowy, podczas podróży samochodem do domu.

Blondyn oparł się o zagłówek i przymknął oczy. Zmęczenie dawało mu się we znaki i o ile w postaci Czarnego Kota dawał sobie z nim radę, o tyle jako nastolatek bez supermocy walczył z sennością, którą potęgowało jeszcze kołysanie auta.

Normalnie pewnie pozwoliłby sobie na kilkuminutową drzemkę, nie przejmując się niczym, ale tym razem za dużo miał na głowie, żeby móc spokojnie odpłynąć. Nie dość, że rany nie dawały mu o sobie zapomnieć to jeszcze panująca w limuzynie atmosfera wprowadzała niezdrowe napięcie między nim, a jego ojcem, który dziś zachowywał się zupełnie niezrozumiale.

Gdy przypomniał sobie jaki ojciec był wściekły na Marinette, żołądek na nowo ścisnął mu się z nerwów. Do tego wciąż tlił się w nim żal, który do niego poczuł po tym jak ten go potraktował.

A teraz nagle okazało się, że Gabriel z łatwością pogodził się z Marinette i jeszcze umiał ich przeprosić. Adrien szczerze się zdziwił, że mężczyzna tak szybko przyznał się do winy. To nie było w jego stylu. Zwykle uważał, że nie popełnia błędów i nie ma za co przepraszać. Dziś jednak coś się zmieniło.

Ale jednej rzeczy w tej karuzeli zmian, Adrien mógł być pewien. Dostanie reprymendę za ucieczkę z domu i szlaban. I to pewnie taki, że nie będzie mógł nawet przejść z łóżka na kanapę, żeby ktoś tego nie śledził. Delikatnie komplikowało mu to pewne sprawy. Oby tylko Władca Ciem nie postanowił się jutro zabawić, bo Czarny Kot może mieć problem, żeby wyjść z domu.

Wreszcie limuzyna zaparkowała pod rezydencją. Adrien wysiadł pierwszy i ruszył przed siebie nie czekając na ojca, który bez słowa skierował się do drzwi idąc kilka kroków za nim. Chłopak schował ręce w kieszeniach i zaczął wchodzić po schodach myśląc, że jego ojciec pewnie zaraz zamknie się znowu w swoim biurze i ucieknie w pracę. Kolejny stały punkt ich wspólnego życia. Co by się nie działo, praca była ważniejsza.

Nie spodziewał się jednak, że po chwili usłyszy za sobą kroki mężczyzny. Obejrzał się napotykając jego wzrok.

- Możemy porozmawiać, synu? - jego głos i postawa ciała wyrażała rezygnację, której Adrien nigdy by się nie spodziewał. Kiwnął więc powoli głową i zaczekał aż ojciec zrówna się z nim na schodach.

Gabriel objął syna ramieniem i razem weszli do pokoju nastolatka. Usiedli obok siebie na kanapie, ale Adrien nie czuł potrzeby, żeby odezwać się jako pierwszy, więc siedział tylko z założonymi rękami i patrzył przez okno.

- Synu... - zaczął rozmowę mężczyzna, a ton jego głosu był wyraźnie łagodniejszy niż zwykle - Powinienem teraz dać ci szlaban. Uciekłeś z domu, chociaż mówiłem ci, że to ma się więcej nie powtórzyć...

- Mam ci może przypomnieć co takiego się stało w naszym domu zanim to zrobiłem? - warknął chłopak w jego stronę, nie reagując na to, że mężczyzna stara się z nim dogadać.

- Adrien...

- Masz pojęcie jak bardzo Marinette to przeżyła? Zdajesz sobie sprawę z tego, że to przez ciebie padła ofiarą Akumy? Ale mogłem temu zapobiec, wiesz? - prychnął - Gdybyś chociaż nie trzymał mnie w domu jak zwierzęcia w klatce!

Adrien zerwał się z kanapy, ale tak gwałtowny ruch spowodował ból w ranie i przez chwilę zaparło mu dech w piersiach. Opadł z powrotem na siedzenie z grymasem bólu na twarzy. Wbił palce w podłokietnik, żeby nie złapać się za ranę, która pulsowała od bólu. Nie mógł przecież dać po sobie poznać, że ma na boku opatrunek.

Teatr marionetek  •••   Miraculous  ••• (Zakończone)Where stories live. Discover now