six

79 9 5
                                    

Przerażony patrzył w oczy chłopaka, który niegdyś był jego niewinnym aniołkiem a teraz trzymał ostrze blisko jego szyi. Krucze skrzydła wystające z plecy mniejszego wystraszyły Joo jeszcze bardziej. To był cholernie zły znak, który oznaczał tylko jedno. Szaleńcy rozpoczęli rytuał przeistoczenia a Changkyun ma pełnić role strażnika. Szansa na odzyskanie młodego Im'a coraz bardziej malały. Teraz musieli wyrwać go nie tylko ze szponów Hyungwon'a ale i z objęć mroku, co będzie znacznie trudniejsze.

- Kyunii...- powiedział cicho Joo, patrząc w oczy, które znacząco pociemniały. Chłopak wyglądał kompletnie inaczej otoczony mroczną aurą, która budziła strach w najodważniejszych.

- Zajmij się nim Changkyun. Zrób to dla swojego pana- odparł zadowolony Hyungwon, podchodząc do chłopaka ze zwycięskim uśmiechem. Wraz ze swoimi ochroniarzami wyminął Mina i później Joo. Cała trójka zniknęła, zostawiając przerażone wampiry oraz wilka z Kyunem.

-Aniołku proszę, wróć do mnie...- szepnął młodszy Lee, patrząc na chłopca ze łzami w oczach. Chciał, żeby jego maleństwo wróciło. Żeby miał go znów blisko siebie. Zakochał się w tej małej istotce, która początkowo miała być tylko zabawką.

Oczy chłopaka na moment stały się niewinne jak kiedyś. Toczył wewnętrzna walkę z siłą, która pustoszyła jego duszę. Nie chciał skrzywdzić Jooheon'a. Nie chciał nikogo skrzywdzić. To co w nim drzemało, potrafiło odebrać mu kontrole od razu. Wiele razy próbował z tym walczyć ale jego nowy Pan złamał jego wole walki. W domu Chae przeżył istne piekło odkąd tylko został wyciągnięty z pożaru. Codzienne łamanie kości, żeby przestał krzyczeć i znosił całe cierpienie w ciszy. Podtapianie i przypalanie skóry tylko po to żeby obudził w nim gniew. Przez mroczną siłę, którą aktywował jego gniew, potrafił się szybko regenerować. Początki były ciężkie ale kiedy pojawiły się skrzydła, sposób w jaki go traktowali diametralnie się zmienił. Miał swój pokój, czyste ubrania i nikt już więcej go nie dotykał bez jego zgody. Nie licząc oczywiście Hyungwon'a, który uważał jego ciało jako swoją własność.

-Nie wchodźcie Szaleńcom w drogę, jeśli chcecie jeszcze żyć- powiedział spokojnie chłopak, biorąc ostrze z szyi wampira. Odetchnął i odgarnął z twarzy czarne włosy, kiedy wampir miał chwile na wstanie z brudnej posadzki. - Oni was nie oszczędzą.

-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie oszczędziłeś? - spytał Lee, robiąc krok w stronę chłopaka, który nie zareagował nawet na to.- Dlaczego?!

-Bo... bo  nie chce nikogo skrzywdzić. - odpowiedział Im spokojnym głosem i zbliżył się do wampira.- może i wyglądam jak coś strasznego ale nie zamierzam robić nikomu krzywdy. Po drugie, nie wybaczyłbym sobie jakbym zrobił ci coś.

Ciche słowa chłopaka na nowo obudziły nadzieję i uczucia w sercu Joo. Uśmiechnął się lekko, zbliżając się ostrożnie do mniejszego.  Chciał schować to drobne ciałko w swoich silnych ramionach.  Patrzył mu w oczy, szukając w nich pozwolenia na to.  Nim zdążył się obejrzeć, kruche ciałko wtuliło się w niego. Uśmiechnął się słabo i objął chłopca, uważając przy tym na jego skrzydła.

Zdążył im się trochę przyjrzeć, nie wyglądały one dobrze w niektórych miejscach pióra były powyrywane lub przypalon. Chciał wiedzieć co się stało tej małej istotce, której nie potrafił uchronić.

Chłopak spiął się, słysząc wezwanie od swojego pana. Jak poparzony odsunął się od wampira i wzniósł się w powietrze, znikając  z ich pola widzenia.  Czuł że Hyungwon wie, że oszczędził wampira i czeka to znowu kara.

-matko co to było?! - spytał Wonho kiedy już znalazł się obok nich z piórem w ręku.  - co dalej robimy? Od początku wam mówiłem że to głupi plan!

- teraz musimy się spotkać z Hyunwoo. A to nas zaprowadzi wprost do chłopaka - odparł Min, wskazując na pióro, które trzymał wilk. Znowu zignorował krzyki Wonho, który brzmiał jak wściekły szczeniak.

Teraz była już niby prosta droga. Dotrzeć do Hyunwoo, który mieszkał w szkarłatnej dzielnicy. Przecież to łatwizna. Tam wcale nie mieszka każdy możliwy gatunek morderczych istot, które chętnie zjedzą sobie wampira na śniadanie.

Jooheon patrzył z uśmiechem w niebo, gdzie zniknęł wczensiej jego aniołek. Nie słuchał kłótni pozostałej dwójki, myślami będąc przy swoim  maleństwo. Musiał go odzyskać za wszelką cenę.

Tego wieczoru zyskali pióro, które z pewną pomocą pokaże im gdzie szukać Kyuna  ale zyskali też nową nadzieję na sukces całej ich akcji.

Teraz musieli uratować  małego łowcę i przy okazji może uratować cały świat.

Angel? It's You? {2} [Jookyun]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang