THREE

111 7 4
                                    

Info:
Przepraszam że wczoraj nie było rozdziału mam awarie internetu i teraz lecę na danych mobilnych mojej siostry. 
Miłego czytania.
.........................................

Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wkroczyła dwu metrowa postać w czarnym garniturze i z mackami na plecach. Dzisiaj mnie już nic nie zdziwi. Eyeless Jack tak musi mieć na imię ten w masce. Jestem tego pewna. Sekunda. Ten duży to Slenderman w niebieskim Eyeless Jack, a ten z uśmiechem Jeff...Jeff The Killer. Otworzyłam szerzej oczy. Nie spisałam testamentu.

- Nie bój się dziecko.

Spojrzałam na Slendera. No tak telepatia. Wniosek mi się nasunął. Warto było poczytać teraz przynajmniej, wiem, że...dobra nic nie wiem.

- Nikt z nas cię nie skrzywdzi. - zapewnia wysoka postać.

Czyżby?

- Musisz mu to wybaczyć.

Nigdy.

- Masz jego charakter.

Bzdura!!!

Eyeless Jack wstał i podszedł do drzwi i wyszedł. Został Slenderman. Teraz on usiadł na fotelu. Jak na razie był miły. Ciekawe czy udawał.

- Nie udawałem.

Nie czytaj mi myślach.!

- Nie krzycz.

Mogę i będę.

- Farbujesz włosy?

Dziwne pytanie.

- Jestem po prostu ciekawy.

Nie.

- Niezwykłe rozbudowana wypowiedz.

Rzeczywiście.

- Chodź zjesz coś.

Nie jestem głodna.

- Doprawdy?

No dobra jestem nikt mnie nie zabije?

- Nie.

Poszłam ze Slendermanem na śniadanie. Przy stole siedziała tylko jedna osoba i jadła gofry.

To Toby?

- Nie.

Je gofry.

- To jego syn.

Ok.

Usiadłam dwa krzesła dalej i czekałam na jedzenie. Dziwne uczucie, siedzieć w domu morderców ze świadomością, że twój biologiczny ojciec to jeden z nich. Choć po tym jak mnie potraktował jestem pewna, że to jeden z nich. Slender podsunął mi trochę lodu. Zmarszczyłam brwi.

- Przyłóż może opuchlizna zejdzie.

Posłuchałam go. Nie płakałam, a to nowość . Zwykle nie udaje mi się powstrzymać łez.

- Co zjesz?

Nie wiem. Zdaje się na ciebie. Nagle chłopak przysunął się bliżej mnie odruchowo ukryłam opuchliznę za włosami i schowałam lód. Nie chcę współczucia.

- Kim jesteś? - spytał syn Tobiego.

- Mam na imię Rozalii.

- Ale kim jesteś?

- Miły to ty jesteś. - rzuciłam i wstałam od stołu.

- Gdzie idziesz? - spytał Slenderman.

DO POKOJU, A GDZIE INDZIEJ?!?

Usłyszałam pukanie więc otworzyłam drzwi.

- Yyy mogę wejść? - spytał chłopak pokazując gofry.

Pozwoliłam mu wejść. I położyłam się na łóżku. Niech on robi co chce mam to gdzieś.

- Chciałem przeprosić. - powiedział skruszony.

- Wsadź sobie te przeprosiny.

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- Gofra?

Podniosłam głowę. Po chwili zastanowienia wzięłam.

- Zostawię je tutaj do zobaczenia.

Po tych słowach wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam pożerać gofry. Ciekawy chłopak.

Rano w pokoju nikogo poza mną nie było. Na fotelu leżała karteczka. Otworzyłam ją.

Zejdź na śniadanie.
         Jeff The Killer

CDN.....

.....................................
( 396 słów ) Przepraszam za błędy.
Do zobaczenia ^^

Doughter (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz