dziewięć

5.3K 298 9
                                    

-co jest?- zapytała przyjaciółka, gdy parkowała swój samochód na podjeździe przed domem.

-tak na prawdę to sama nie bardzo wiem, o co chodzi...- przeszłam przez próg drzwi i mówiłam dalej, co chwila przeczesując włosy ze zdenerwowania - Czuję, że go straciłam. Nie potrafię nawet z nim normalnie porozmawiać. Coś sie zmieniło, nie mówi mi o swoim życiu, co robił, co się działo, a wymaga tego ode mnie.

-nie musisz mu...-

-co dzień się kłócimy i to o byle gówno. Zaczął też pić. Ja nie mam już siły. On dzień w dzień przychodzi pijany. Przeważnie znajduje sobie dwóch naiwnych gości, którzy go odworzą. Proszę cię, on za chwilę będzie w każdej gazecie na okładce w jednoznacznej sytuacji.-siadając na kanapie, przyjaciółka objęła mnie ramieniem.

-może on ma jakiś problem i nie chce ci powiedzieć? -zapytała blondynka, opierając głowę na moim ramieniu.

-o tym nawet nie pomyślałam. Bardzo możliwe, ale dlaczego miałby mi o tym nie powiedzieć? - zapytałam bardziej siebie, niż dziewczyny.

- Nie wiem, o co chodzi, ale strzelam, że może kieruje nim zazdrość. - chwile milczałam, po czym ciężko westchnęłam.

-ostatnio stał się bardziej nerwowy...

-no widzisz, on na pewno jest zazdrosny.

Pocieszyłam się tą myślą, że może jednak ja nie jestem jego problemem. Może to wszystko dlatego, że widział mnie przypadkiem z jakimiś nieistotnymi chłopakami. Chciałabym, aby tak było...

**

-Kurde, Sam możesz mi przynieść piżamę?- zawołałam, gdy właśnie skończyłam brać prysznic. Szybko osuszyłam się niewielkim ręcznikiem, po czym usłyszałam pukanie do drzwi. Przyjaciółka od razu nacisnęła na klamkę i otworzyła drzwi, a ja zdążyłam zakryć się częściowo małych rozmiarów ręcznikiem.

-c-co to jest?- blondynka przestraszyła się i szybko podbiegła do mnie.- skąd to się tu wzięło?- przyjaciółka przejechała ręką po moich siniakach.

-to nic takiego.- powiedziałam, ogromnie się pesząc.

-ubieraj się i schodź na dół, tam porozmawiamy.- powiedziała, cedząc przez zęby ostatnie słowo.

Ubrałam spodnie dresowe i podkoszulek, przyniesiony przez moją przyjaciółkę i zeszłam na dół, nie wiedząc, co mnie czeka.

-skąd to się tam wzięło?- powiedziała, popijając herbatę. Usiadłam obok niej na sofie w pokoju i zaczęłam opowiadać o całym zajściu w domu i szpitalu. Sam, nie mogąc uwieżyć temu co mówię, zakryła ręką usta.

-czy on cię jeszcze kiedykolwiek uderzył?- milczałam - dobra. Pogadamy inaczej.- przyjaciółka wstała i podeszła do barku, wyciągając z niego wino i dwa kieliszki.

-ja nie piję.- odezwałam się, przełykając ślinę.

-a to niby czemu?- zapytała z kpiną.

-w ciąży jestem.

-że jak?

Zaczęłam znów opowiadać i za nim się obejrzałam zapadł zmrok, a ja ze zmęczenia opadłam z sił, zasypiając. Rano, obudziłam się na miękkiej, żółtej sofie. Z przyzwyczajenia zaczęłam po kieszonkach szukać telefonu, lecz go nie zlokalizowałam. Z paniką wstałam i rozejrzałam się w poszukiwaniu przedmiotu. Ujrzawszy telefon na stole, podeszłam i ujęłam przedmot w dłoń. Odblokowawszy urządzenie, na ekranie wyświetliło mi się 17 sms'ów i 13 nieodebranych połączeń od kogo? A od mojego męża.

Harry

Wrócę późno. Przedłużyło mi się.

Harry

Gdzie jesteś? xx

Harry

Martwię się gdzie jesteś? x

Harry

NIE WIEM CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJĘ. WRACAJ DO DOMU. JUŻ DOSTAŁEM NAUCZKĘ.

Harry.

KOCHANIE PROSZĘ CIĘ

-Nie mam siły Harry.

________________________________________________________

Ten rozdział nie jest jednym z najlepszych i bardzo dobrze zdaję sobię z tego sprawę. Mimo to dodaję go jako rozdział. Jeśli ktoś chciałby dedykację, zapraszam na dm.

Daddy [h.s]Where stories live. Discover now