-Dobrze a więc przypomnij mi jeszcze raz imię i nazwisko? -Gabriella Green. -Dobrze usiądź, zaraz pobierzemy Ci krew do sprawdzenia czy wszystko w porządku i jesteś wolna. Skierowałam się do metalowego krzesełka z brązowym odbiciem stojącym pod białą ścianą przystrojoną w plakaty na temat układu krwionośnego i nerwowego. Po prawej stronie znajdowała się niewielka drewniana szafka na której stały różnej wielkości fiolki wypełnione krwią lub zupełnie puste. Na badanie nie musiałam długo czekać, do pomieszczenia wkroczyła jedna z pielęgniarek. Wyglądała sympatycznie, musiała juz pracować tutaj dość długo, bo zamykając drzwi usłyszałam jak zwracają się do niej ,, siostro przełożona" Sięgnęła po igłę i strzykawkę i po zaciśnięciu paska na prawym przedramieniu wbiła mi ją w najgrubszą, widoczną żyłę. -Spokojnie, dobrze. Pocieszała mnie z uśmiechem na twarzy. Zamiast krwi do strzykawki spływała niebieska ciecz. -To niemożliwe. Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.