nowy rok.
masa huku, nowy kalendarz... i co?
nie wiem. nie rozumiem tego. wiadomo przecież, że obudzimy się w tym samym bagnie. część z bólem głowy, część bez, ale to wciąż będzie jedno i to samo durne miejsce. to, w którym z dnia na dzień zostaje coraz mniej nadziei na lepsze jutro.
życzę wam jednak, bym się mylił i jednak coś dobrego nastało w 2022 roku. by coś pozytywnego wyszło z tej zmiany, która przychodzi chociaż teoretycznie.
pozdrawiam ciepło z winem koło mojej dłoni i psem, którego muszę uspokajać po wybuchu nadmiernej ilości fajerwerków