Ciemno, zimno i ponuro,
Szaro, buro i pochmurno,
Tak można opisać ten dzień,
Gdyby nie kaeya, ten jeden leń,
Cały czas w tawernie siedzi,
I do ventiego coś o piwie bredzi,
W nocy, gdy już diluc tawernę zamyka,
Kaeya oko w lokalu przymyka,
Czerwonowłosy brata nie znosi,
Ale i tak go stamtąd wynosi,
Czemu? A to dobre pytanie,
Bo za długo trwało to jego chlanie,
Bo przełyk palić będzie,
A kaeya skarżyć się wszędzie,
Tak to prawda, diluc nie przepada za bratem,
Ale musiał mu wybaczyć, tylko tym latem,
Chociaż przez ten cały czas,
Mógł kaeye wynieść w las,
Pozbył by się brata,
Bo z niego szmata,
No niestety, tak się nie da,
Co za bieda,
No trudno, kaeye wilki zjedzą,
A jak się w dawn winery o tym dowiedzą,
To diluc se świeczki zapali,
I zwali
  • teyvat, monstadt/fontaine
  • JoinedAugust 12, 2021