•6•

768 61 5
                                    

Mave doskonale wiedziała, że nie uda jej się zmrużyć oka, pomimo, że usilnie próbowała.

Całą noc spędziła na przeglądaniu książek i słów w nich zawartych, a gdy rankiem położyła się do łóżka liczyła na to, że w końcu odpocznie, lecz niestety senne ukojenie nie nadeszło.

Spędziła w łóżku niecałe trzy godziny, z przykrością uświadamiając sobie, że nic z tego nie będzie. Z niezadowoleniem zwlekła się z łóżka, stwierdzając, że skoro nie zaśnie w ciągu dnia, to spożytkuje ten czas na coś pożytecznego.

Gdy przechodziła obok lustra dostrzegła jak masakrycznie wyglądała, dokonując przy tym szybkiego porównania do okropnej zmory luz zjawy. Przekrwione gałki oczne oraz worki pod oczami były oznaką niedospania, a także zmęczenia. Pokręciła głową na boki i machnęła ręką, przestając się tym przejmować.

Przebrała się w czyste i świeże ubrania, a tuż po tym z jej brzucha wydobyło się głośne burczenie, co było oznaką tylko jednego. Była bardzo głodna.

Wyszła z pokoju kierując się na sam dół do kuchni niemalże w podskokach, licząc, że w lodówce znajdzie jeszcze jakieś produkty, z których uda jej się przygotować coś smacznego.

Schodząc po schodach minęła się z zabieganym od rana Sherlockiem, lecz można powiedzieć, że przez zmęczenie zauważyła tylko jego ciemny płaszcz, niż jego samego.

— Stój! — mężczyzna zatrzymał się, cofając w jej stronę — Masz — podał jej stary, pognieciony kawałek czerwonego papieru, na którym coś pisało.

Kobieta popatrzyła to na niego to na papierek, który dostała.

— Bilet do chińskiego cyrku? Zapewne to w ramach przeprosin za bycie dupkiem przez ten cały czas —zasugerowała zgryźliwie, na co Sherlock przewrócił ostentacyjnie oczami.

— Prostując i wyjaśniając... Tam na pewno znajdziemy coś co pomoże nam w rozwiązaniu śledztwa — wytłumaczył, patrząc na nią wyczekująco.

— I ja mam tam z wami iść? — zmrużyła oczy, wytężając swój wzrok oraz umysł. Ewidentnie to był plan, plan, aby wpakować się w niezłe kłopoty.

Obiecała sobie, przysięgając przed swoją kochaną matką, że od teraz będzie żyć tak jak większość osób, czyli spokojnie, nie komplikując swojego życia jeszcze bardziej, jak to miała w naturze.

Jednakże ona od zawsze uwielbiała czuć ten dreszczyk emocji, a problemy chwytały się jej jak rzepy, czasami wbrew jej woli.

— Potrzebuję kogoś do konsultacji, a John spotyka się ze swoją nową znajomą, która najprawdopodobniej swoją obecnością przyćmi jego myśli, które będą skupione właśnie na niej — mruknął mając na myśli randkę Watsona i Sary, jednakże to wcale jej nie przekonało. Przewrócił oczami, zdając się na swoje metody przekonywania — Po dokładnym przeanalizowaniu twojej osoby dostrzegłem, że jesteś typem, który nienawidzi monotonności, a krew buzująca w żyłach, to odczucie, które uwielbiasz. Adrenalina to twoja przyjaciółka, a ty nie potrafisz usiedzieć w miejscu. Lubisz pakować się w kłopoty, choć nie przyznajesz tego nawet przed samą sobą. Wolałabyś skoczyć z mostu niż utknąć na zawsze w płyciźnie dnia codziennego. Nienawidzisz tego, ale i jednocześnie kochasz, mam rację? — stwierdził mierząc ją przeszywającym wzrokiem na wskroś. Mave nic nie odpowiedziała, gdyż tak naprawdę nie wiedziała co ma powiedzieć. Wypuściła drżąco powietrze zastanawiając się nad jego wypowiedzią. Czy znów miał rację?

— Tak, masz tą cholerną rację... — mruknęła, a niewidoczny cień uśmiechu spowił jego twarz.

•~•~•

Control | SherlockWhere stories live. Discover now