•23•

533 61 7
                                    

— Tak w ogóle zapomniałam spytać jak sobie radzisz... — odezwała się Mave, która szła tuż obok Harper  przemierzając jedną z ulic tego jakże dużego miasta jakim był Londyn — Jak idzie ci z tym małym urwisem? — roześmiała się cicho, przypominając sobie swojego małego chrześniaka, którego traktowała prawie jak syna. 

Czuła się odpowiedzialna za ich dobro i zawsze pierwsza biegła im na pomoc, choć rzadko jej potrzebowali.  Choć Mave była w miarę odpowiedzialną osobą,  to jednak jej młodsza siostra bardziej nadawała się do roli matki, a jej życie pomimo trudności było o wiele bardziej ułożone.  

— Spokojnie, nie musisz się o mnie martwić — przyznała młodsza Patterson, kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu, by uspokoić swoją nazbyt troskliwą siostrę — Ale przyznaję,  mam niezłą jazdę. Joy zaczyna już powoli sklejać proste zdania. Jest strasznym gadułą — zachichotała cicho, a jej słowa jeszcze bardziej poprawiły szatynce. 

— Naprawdę? — ucieszyła się — Czytałam w książkach o macierzyństwie, że... — zaczęła, ale nie dane było jej skończyć. 

— Hej, hej spokojnie... — Harper wybuchła śmiechem widząc jak bardzo Mave wciągnęła się w pozyskiwanie informacji na temat prawidłowego rozwoju dzieci — Doceniam twoje starania, ale odpocznij trochę...

— Cóż, masz rację. Trochę przesadzam — przyznała z nikłym uśmiechem — Ale gdybyś potrzebowała jakiś porad...

— To na pewno zwrócę się do ciebie  — zapewniła ją siostra, obejmując starszą Patterson ramieniem i przytulając lekko do siebie — Dawno nie widziałaś Joy'a — zauważyła zgodnie z prawdą.

— Byłam tak zajęta, że nawet was zaniedbałam — wyjaśniła posyłając Harper przepraszający uśmiech.

— Jeżeli chcesz to mogę go kiedyś podrzucić do ciebie — zaproponowała radośnie. 

— Oczywiście! — odrzekła z podekscytowaniem, które malowało się na jej twarzy — Dam ci znać kiedy będę mieć wolniejszy dzień.  Ostatnio mamy tyle na głowie... — westchnęła, a na samą myśl zalała ją fala zmęczenia. 

Brunetka zmierzyła ją podejrzliwym spojrzeniem, a zadziorny uśmieszek sam wparował na jej usta.

— Mama wspominała o wizycie na Baker Street... — mruknęła swobodnie z trudem powstrzymując rozbawienie.

Policzki Mave zalała fala rumieńców na wspomnienie tego feralnego momentu, w którym zobaczyła ich pani Patterson. Szatynka odchrząknęła głośno, nie wiedząc od czego zacząć wyjaśnienia, aby nie pogorszyć obecnej sytuacji. To wcale nie wyglądało tak jak mogli niektórzy myśleć. 

— Znasz ją... Zawsze wszystko wyolbrzymia — odparła poważnym tonem. Temat jakichkolwiek związków wywoływał u niej mieszane uczucia. Niecały miesiąc temu wybiło jej już równe trzydzieści lat z czego nie była jakoś zbytnio zadowolona.

  Życie za szybko jej uciekało,  a ona nie miała nad nim żadnej kontroli. Gdy znajomi w jej wieku posiadali już szczęśliwe związki oraz rodziny, spłacając piękny dom, który wzięli na kredyt, ona jedyne co mogła wziąć na kredyt to przepyszne, świeże drożdżówki w piekarni za rogiem. 

Nie spieszyło się jej do bycia w związku. Po prostu najprościej w świecie chyba nie była na to jeszcze gotowa lub nie spotkała odpowiedniej osoby. Nie za bardzo chciała wychodzić ze swojej strefy komfortu i niszczyć swoją swobodę,  którą tak kochała. Jednakże nie mogła wyzbyć się z siebie tej presji, którą nakładało na nią otoczenie. 

Nienawidziła, gdy ktoś wypominał jej to, że jest sama, a z wiekiem coraz ciężej będzie znaleźć jej męża.

Była tego świadoma, lecz jeszcze bardziej uświadamiał ją fakt, że jak do tej pory nie spotkała tego kogoś. Nigdy nie była realistą.  Bynajmniej nie w stu procentach. Zawsze uwielbiała uciekać do innego świata, zagłębiając się w miłosne historie bohaterów.  Czytała o prawdziwej miłości,  tej jakże nierealnej oraz trudnej do zdobycia w prawdziwym życiu, gdzie ludzie zakochiwali się w sobie od pierwszego wejrzenia oraz składali sobie romantyczne obietnicę.

Control | SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz