Rozdział XVII

13 1 0
                                    

Nie minęła minuta, a Iwix stał już za nią. Słysząc jego kroki po plecach Cassandry przebiegły dreszcze, ale nie dała po sobie tego poznać.

- Już się nie ukrywasz? Nie boisz się mnie?- spytał Iwix głosem, który wzbudzał niepokój.

Cassandra obróciła się przodem do niego i przyjęła wyraz twarzy na którym mieszało się cierpienie ale i ulga.

- Myślałam że już cię nie spotkam... Zrozumiałam swój błąd.- Cassandra zaczęła delikatnie podchodzić do zmiennokształtnego i coraz bardziej się uśmiechała.

- Nie rozumiem... Skąd ta nagła zmiana? - zdziwił się Iwix

- Zrozumiałam jak bardzo cię kocham... Teraz wiem, że jesteś tym jedynym, jesteś wiele razy lepszy od Felixa. Pomogę ci... unieszkodliwię Felixa , a ty przejmiesz koronę i razem będziemy rządzić tak jak tego chciałeś- mówiła elfka , a gdy była już blisko, przytuliła Iwixa, którego twarz była zadowolona i zdziwiona zarazem.

 Cassandra zobaczyła Felixa, który stał pod jednym z filarów i był zarazem zdziwiony, wściekły i smutny. Iwix odwzajemnił uścisk, a potem szepnął jej do ucha

- Też cię kocham i razem będziemy rządzić tutaj po wieki. 

stali tak jeszcze chwilę i cały świat wydawał się zniknąć dla Iwixa, pozostawiając go sam na sam z elfką, lecz gdy tylko się ocknął, delikatnie wyzwolił się z uścisku.

- Gdzie jest Felix? - zapytał z delikatnym podirytowaniem.

- W podziemiach... Nadal tam siedzi. W dodatku jest ranny. - odpowiedziała Cassandra , a Iwix jak na znak ruszył we wskazanym kierunku. Wtedy elfka spojrzała na Felixa i wskazała mu zaryglowane, główne wejście. Teraz mógł spokojnie wyjść przez nie niezauważony... Elf zrozumiał przekaz i ruszył do ucieczki, a Cassandra zeszła za Iwixem do podziemi.

- Nie ma go tu!!! Okłamałaś mnie!!! To twoja wina!! On UCIEKŁ!!! - krzyczał Iwix i ruszył z zaciśniętą pięścią w stronę dziewczyny.

- Ale ja nic nie wiem... przysięgam, kryliśmy się tutaj, musiał uciec, gdy się zorientował, że poszłam do ciebie. To nie moja wina- zaczęła się tłumaczyć Cassandra obawiając się o swoje życie. Zmiennokształtny natomiast szybko przybrał łagodną postawę jakby obawiał się wystraszenia i skrzywdzenia dziewczyny.

-Masz rację, wybacz, za ostro zareagowałem...

- Zobacz... Jest tu też pewien pozytyw... Nie ma go... Uciekł i pewnie nie wróci... Możesz panować... Ogłosimy to że zbiegł... Niech każdy poddany myśli, że go poszukujemy, a ty rządzisz tymczasowo. Poszukiwania się nie odbędą i ty przejmiesz rządy...NA ZAWSZE. - powiedziała Cassandra nakierowywując Iwixa na korzystny dla niego plan. 

Oczy Iwixa zalśniły niczym najszczersze złoto. Iwix przybrał formę jednorożca i podszedł do wejścia, by otworzyć wrota zamku. Na podwórzu widać było już jednorożce rozkładające stragany, pierwsze przekupki i służbę zamku wracającą do pracy. Iwix nie chciał zwlekać z ogłoszeniem swego panowania, toteż natychmiast kazał zebrać wszystkie jednorożce na placu i oboje z Cassandrą przeszli do komnaty należącej wcześniej do Felixa i wyszli na balkon. Gdy elfka podeszła do barierki, uważnie wpatrzyła się w tłum i zobaczyła twarz Felixa. Wiedziała, że nie może tutaj być. Przynajmniej był dobrze ukryty.

-Drogie jednorożce! - zaczął bez pośpiechu przemawiać Iwix-  Książe Felix zniknął, lecz nie jest to powód do zmartwień! Wszystkie służby królewskie natychmiast zostaną wysłane na poszukiwania i książe się odnajdzie szybciej, niż się zorientujecie. Do tego czasu jednak to ja będę sprawował władzę. Pierwszym moim rozkazem jest jak najszybsze zakończenie bezkrólewia, by umocnić nasz lud. Koronacja odbędzie się za cztery dni! Tyle miałem wam do powiedzenia. Dziękuję za wysłuchanie, możecie się rozejść. - gdy ostatnie słowo wybrzmiało, Iwix z elfką weszli z powrotem do zamku.

WróżkolandiaWhere stories live. Discover now