V

7.7K 648 1.2K
                                    

- George! Gogy!

Obróciłem powoli głowę. Oczy mnie piekły od łez, a w żołądku czułem okropną pustkę. Przez moją głowę przechodziła tylko jedna myśl: Dream mnie wcale nie potrzebował.

- George... Już dobrze. Wychodzimy stąd, tak? - Pokiwałem głową żałośnie. - A potem opowiesz mi co się stało? - spytał niepewnie Sapnap. Pokręciłem głową. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się dowiedział o tym co się stało, przynajmniej na razie.

Mimo woli po moim policzku znów popłynęła łza. Nie starłem jej. Po co?

Nick objął mnie po bratersku. Przez jego ramię zobaczyłem jednego ze strażników. Wyglądało na to, że ściągnął przez chwilą maskę. Uśmiechnął się do mnie smutno. Nie odwzajemniłem uśmiechu, nie miałem na to siły.

Po chwili byliśmy w drodze do portalu. Nikt się nie odzywał. Gwardziści poinformowali Nicka, że Dream po wypiciu mikstury odporności na ogień, zniknął bez śladu. Mój przyjaciel zaklął siarczyście, a w moim gardle uformowała się wielka gula. Co jeśli... Nie żyje?

~~~

- Gogy, musisz coś zjeść - powtórzył Sapnap po raz piąty. - Jeśli nie będziesz do cholery jeść, to...

- Nie umrę z głodu, bo nie jestem głodny!

Nick podrapał się po karku.
- Ale marnie wyglądasz. - Użył kolejnego błyskotliwego argumentu. Przewróciłem oczami i wróciłem do układania rzeczy w torbie.

Sapnap westchnął i po chwili wyszedł z naszego namiotu. Spojrzałem jeszcze raz na pomsrwńczową papkę złożoną z marchewki i jabłka i przypomniałem sobie słowa Sapnapa:

- WITAMINKI!

Stwierdziłem, że nie obchodzą mnie witaminki i sięgnąłem po chleb.

Jedząc swoją dzisiejszą kolację, rozłożyłem mapy. Zakładając, że Dream wyjdzie tym samym portalem, którym wszedł do Netheru, żeby go spotkać, musimy udać się na wschód.

- Jednak, jeśli założymy, że wyszedł innym portalem - szepnąłem do siebie. - Możemy się spodziewać, że jest... - spojrzałem na mapę. - To idiotyczne. On może być wszędzie.

Dalej żując chleb, złożyłem mapy i ułożyłem je w torbie Sapnapa, który właśnie wszedł.

- Rozmawiałem ze strażnikiem. Widziano  w okolicach tej wioski paru grabieżców. Tu nie jest bezpiecznie. Zmywamy się. - Zaczął pospiesznie zbierać rzeczy.

- Ale... Gdzie pójdziemy?

- Nie wiem, jak najdalej stąd.

- Ale chyba nie zrezygnujemy ze złapania Dreama?

Sapnap zatrzymał się. - Doceniam twój zapał, ale nie chcę przechodzić przez to co wczoraj. 

Doskonale wiedziałem co się stało poprzedniego dnia. Mój przyjaciel miał problem z obudzeniem mnie po nagłej zmianie temperatur po wyjściu z Netheru. Spałem do dzisiejszego ranka.

- Nie chcę rezygnować z naszego... Manhunta.

- Czego?

- Tak to nazwałem. Żeby nie mówić ciągle "pościg za podejrzanym o zbrodnie i przestępstwa w celu powstrzymania go przed ucieczką".

Sapnap zachichotał. - Dobra, ale teraz naprawdę się stąd zmywamy. Nie chcę zostać zjedzony przez jednego z tych wielkich byków.

Kiwnąłem głową i zacząłem się pakować. Byliśmy gotowi do wymarszu już za pięć minut. Jednak o dwie za długo.

Pamiętam bardzo dobrze co tam się stało. Najpierw do wioski wparowały bladzi ludzie z kuszami. Najazd drugi był poważniejszy. Grabieżcy sprowadzili wielkie jak dom stworzenie, które bardzo daleko odrzucało, kiedy atakowało. Przed trzecią falą stamtąd zwialiśmy.

~~~

- Sądzę, że Dream jeszcze nie wyszedł z Netheru - powiedziałem do Sapnapa. Spojrzał na mnie pytająco.

- Wiesz coś o czym nie wiem?

- Nie! Myślę po prostu, że nie wyszedłby po trzech dniach.

- Minął tydzień, George.

- Co?

- Byłeś w Netherze tydzień.

Zaskoczyło mnie to. Widocznie czas w zalanym lawą świecie płynie innaczej niż tutaj. - Och, aha... - zdołałem tylko mruknąć i odwróciłem się, żeby wypolerować tarczę.

- Wciąż mi nie powiedziałeś co tam się stało - kontunuował nieugięcie temat.

- A co się miało stać? - odpowiedziałem zgryźliwie mając nadzieję, że się odczepi.

- George, co jest z tobą? - zapytał Sapnap podnosząc głos. Jednak ja nie odpowiedziałem. Byłem zajęty czytaniem pospiesznie nabazgranego liściku, przypiętego do mojej tarczy.

















Polsat :0



























Nie no, nie jestem zła :D


"George, nie mow swojemu kompanowi co sie stalo w netherze. Mialem zamiar isc do fortecy po blaze rody. Takie złote pałki. Przerobione zostalyby na proszek, ktorego uzylbym do stworzenia oka kresu. W momencie, w ktorym pisze ten list, spisz przy ognisku osłabiony przez miksturę zapomnienia. Nie wybaczę sobie tego, ze ci to podałem. Mam nadzieję ze to zrozumiesz. Tylko ja wiem co się naprawdę stalo między nami w netherze. George, byliśmy tam tydzień. Nie trzy dni."

×××

Polsat :0

𝑴𝒂𝒏𝒉𝒖𝒏𝒕 || 𝐷𝑟𝑒𝑎𝑚𝑛𝑜𝑡𝑓𝑜𝑢𝑛𝑑 Where stories live. Discover now