flowers growing...

288 21 22
                                    

ten oneshot podzieliłam na 3 części. od razu muszę podziękować @TheParticleNi bo bez jej pomocy prawdopodobnie nigdy bym go nie skończyła, ewentualnie byłby nudny jak flaki z olejem.



– Kurwa, uwielbiam cię – wyrzuciła między jękami.

Leżała na łóżku, wijąc się z przyjemności pod Liamem, gdy ten wbijał się w nią raz po raz. Cała drżała, tracąc kontrolę nad swoim ciałem. Z niewiarygodną siłą napierał na jej najczulszy punkt, powoli prowadząc ją na szczyt. Owinęła nogi na jego pasie, rozchyliła je bardziej. Wbiła paznokcie w skórę na ramionach mężczyzny, kiedy ruchy jego bioder stawały się coraz bardziej intensywne i nieregularne. Zacisnęła mocniej mięśnie kobiecości wokół jego twardego, pulsującego członka. Jeszcze jedno pchnięcie, aby zatracił się w zalewającej go przyjemności. Poruszył się w niej powoli, co doprowadziło ją do szaleństwa. Doszła, niekontrolowanie oraz nie do końca składnie wykrzykując jego imię.

Liam był jednym z niewielu facetów, którzy potrafili doprowadzić Marianne do ogazmu. Dlatego między innymi lubiła seks z nim.

Opadł obok niej, ciężko oddychając. Chwilę leżeli w ciszy, żeby zejść na ziemię po intensywnym uniesieniu.

– Pora się zbierać. Nie chcę się spóźnić do pracy, a ty chyba powinieneś wracać do domu – zauważyła.

– Mogę cię odwieźć. – Odwrócił się na bok, aby bezwstydnie patrzeć, jak Marianne nago paradowała po pokoju, zbierając swoje rozrzucone ubrania.

– To miłe, ale wiesz, mam własne auto. Chyba nie chcesz, żeby Geoff zaczął coś podejrzewać, gdy znikasz na całą noc, a potem zjawiasz się pod jego firmą, w dodatku ze mną.

Prychnął.

Geoff Payne był ojcem Liama oraz jego dwóch starszych sióstr – Nicole i Ruth – a także szefem Marienne, która pracowała dla niego jako asystentka. Firmę stworzył ojciec Geoffa, a ten odziedziczył cały dorobek, tworząc z firmy znanej jedynie w Londynie dobrze prosperujące imperium znane na całym świecie.

– Gdyby jeszcze zauważył, że mnie nie ma. – Przewrócił oczami.

– Zawsze wasz lokaj mógł. Skąd wiesz, że nie przekazał?

– To jest Edgar – mruknął, poprawiając ją. To weszło mu w nawyk, więc robił to już odruchowo. Sam Edgar wiele razy powtarzał, że nie lubił być nazywany lokajem.

Wyszła z pokoju i już nie otrzymał odpowiedzi, zamiast tego szum wody pod prysznicem. Z westchnieniem odwrócił się na plecy.

– Ruszaj się, niedługo muszę wychodzić – usłyszał, gdy niedługo później pojawiła się ponownie owinięta ręcznikiem. Nawet przez ułamek sekundy nie obdarzając go spojrzeniem, przeszła do garderoby.

Zwlókł się z łóżka, po czym zaczął się ubierać. Gdy był gotowy, usiadł na posłaniu, biorąc telefon, aby czymś się zająć.

Niedługo później pojawiła się z powrotem. Miała na sobie czarny, dopasowany garnitur, jasne włosy zebrała z góry, spinając je z tyłu, a pozostałym pozwoliła luźno opaść na ramiona. Na kołnierzu białej koszuli starannie zawiązała kokardę ze wstążki kolorystycznie pasującej do stroju. Wyglądała jak zawsze – elegancko oraz zmysłowo.

– Możemy? – zapytała.

– Jasne. – Przytaknął. – A śniadanie?

– Kupię coś w drodze. Nie mam czasu.

flowers bloomWhere stories live. Discover now