Rozdział 13

111 8 6
                                    

Ludzie zapomną, co mówiłeś. Ludzie zapomną, co zrobiłeś. Ale ludzie nigdy nie zapomną, jak się przy tobie czuli.

Kira przywitała mnie z samego rana, gdy słońce się jeszcze dobrze nie rozbudziło. Ze wspaniałym jej zdaniem pomysłem, wyniku czego zwołała wszystkich członków, jak i szefów straży o piątej do sali obrad. Nie byłem zmotywowany, do tak wczesnego wstawania i nie byłem sam, Ezarel również zasypiał nad kubkiem kawy, jedynie Valkyon się jakoś trzymał i osoba, która zapewniła sobie całodniową niechęć do swojej osoby i w tym momencie to nie był absolutnie żaden żart. Osobiście słyszałem, jak Ezarel obwieszcza plan zemsty, posiłkując się na członków straży Absyntu, grożąc przy tym, że jeśli nie będą chcieli mu pomóc to utnie im z pensji. Niektórzy na samym wstępie zaczęli się skarżyć, tłumacząc, że odjął im już tydzień temu. Greeny zgodziła po samym usłyszeniu słowa zemsta, przybliżając się do Ezarela, żeby usłyszeć dalsze szczegóły.

- Cieszę się, że przybyliście w tak licznym gronie. - Miiko zajrzała na moment, zapewne sprawdzić jak ma się sytuacja.

- Trudno by było nie przyjść, skoro pewna osoba, której imienia nie przytoczę, dobijała się mi do drzwi. - Miiko stanęła na środku, zabierając na chwilę głos, pewnie chcąc złagodzić napiętą sytuacje.

- Chce tylko powiedzieć, że jestem za pomysłem Kiry, więc proszę, żebyście ją wysłuchali. Wszyscy bez wyjątku. - Spojrzała na Ezarela, który oświadczył wcześniej swoje jawne niezadowolenie. Niektórzy dalej gwizdali, pokazując wewnętrzną niechęć, jednak Kira pokiwała głową w stronę Miiko, szepcząc, że sobie z tym poradzi.

- Myślę, że tym razem zamienimy się trochę rolami i zamiast słuchania was, wy mnie wysłuchacie. Osoby, które mimo wszystko cenią swój, jakże wspaniały sen i nie potrafią odespać tych godzin, kiedy indziej. Proszone są do wyjścia. - Nikt się jednak nie ruszył z miejsca, nawet szepty ucichły. - Jak wszystkim wiadomo straż, nad którą sprawuje piecze, zajmuje się wszelaką organizacją i wszelaką papierkową robotą. I zdecydowaliśmy, że pamiętny wszystkim Festiwal Kwiatów się jednak odbędzie, ale potrzebujemy waszej drobnej pomocy, każdy z was zostanie przydzielony do danego sektora, w którym zostaną przydzielone zadania. W razie jakichkolwiek pytań, proszę zwracać się do mnie, a ja z chęcią pomogę.

Festiwal kwiatów, był jednym z tych okresów w roku, który uwielbiałem dzieciństwie. Emanowała w nim wszechobecna dobroć, pozytywna energia, oddziaływała na wszystkich, więc nic w tym dziwnego, że większość istot wyznawała sobie skrywane w głębi uczucie, wykorzystując do tego dany kwiatek i jego znaczenie. Niestety w tym przypadku, nikt się nie wymieniał żadnym w powyższych, wręcz przeciwnie miałem wrażenie, że fairy się bardziej nie lubią, a miało to zjednoczyć bardziej społeczeństwo.

- Przesuń w lewo - powiedziałem, w kierunku Ezarela, który wylądował ze mną w sektorze dekoracyjnym, ale nie rozumiałem jakim cudem tu trafiłem, chyba z powodu mojej dobrej estetyki i świetnego gustu.

- W moje lewo, czy twoje lewo?

- W moje i dodaj coś tam jasnego, bo za ciemno w tym kącie. - Podeszła do nas Kira i zmarszczyła brwi, patrząc na widok Ezarela na wysokości w korytarzu.

- Co robisz w tym sektorze? Miałeś być w gastronomicznym.

- Miałem, ale Karuto mnie wyrzucił, ściśle rzecz biorąc razem z drzwiami. Valkyon z kolei jakimś dziwnym trafem został, a nawet dostał komplement.

- Podał jakiś konkretny powód?

- Że dobrze miesi ciasto, aż sam się zdziwiłem, bo on niby taki niepozorny, a tu patrz.

- Pytam odnośnie do twojego wyrzucenia.

- A to nie. - Pokręcił głową.

- Jak to nie, mówiłeś, że to po tym, jak ukryłeś się ze słoikiem miodu. - Ezarel, zrzucił mi mordercze spojrzenie, chyba nie chciał, żeby Kira to usłyszała, cóż mówi się trudno.

- To są jakieś pomówienia, ten tu próbuje mnie oczernić. - Wskazał na mnie palcem, a ja jedynie pokręciłem głową.

- Jesteś idiotką Ezarel. Oboje jesteście idiotami - powiedziała. - A kwiaty są krzywo. - Ezarel po raz kolejny poprawił kwiatka.

- Co do kwiatów podarował Ci już ktoś jakieś? - Każdy kwiat miał w sobie ukryte jakieś konkretne znaczenie, z czego dzisiaj fariy z chęcią korzystali, że wyrazić przyjaźń lub dozę szacunku.

- Tak, białe chryzantemy. Chyba w dalszym ciągu są źli za tą pobudkę z rana. - Popatrzyłem na moment na Elfa, czyżby jego członkowie zaczęli wypełniać swoje zadania, z powodu strachu, przed odcięciem pensji. Ezarel jednak pozostał niewzruszony. - Idę sprawdzić sektor kulinarny. - Ezarel się wyszczerzył.

- Karuto, czeka reprymenda - stwierdził, po czym wrócił do pracy.

Stwierdziłem, że skoro nie umiałem wyrazić uczucia do Kiry słowami, to zrobię to za pomocą kwiatów. Zerwałem więc bukiet frezji*, który chciałem jej podarować, ściskając kwiaty w dłoniach, udałem się do pokoju z nadzieją, że ją tam zastanę, niestety nie było jej tam, zostawiłem więc kwiatki z liścikiem, że czekam przy wiśni, jednak się nie podpisałem. Mam nadzieję, że Kira nie będzie zła za mały napis na jej kartce. Sam udałem się w kierunku wiśni. Niektórzy wpadli na ten sam pomysł co ja i stali z kwiatami przy wybrankach swojego serca. Nie powodziło się wszystkim, przez co odchodzili smutni, pokonali przez los, który pisał dla nich inny scenariusz. Greeny rzucała w nich zgniłymi owocami, choć nie wiem, czym to służyło jej zdaniem, bo na pewno nie okazywało wsparcia. Ominąłem stoisko z jedzeniem, a raczej ich całą masę, stając w końcu pod samą kwitnącą wiśnią, patrząc na innych wokół, z wiankami na głowię, które robiłem razem z Greeny i Chromem. Serce zaczęło mi coraz to bardziej bić, gdy ją spostrzegłem i nie wiedziałem, co jej powiedzieć, gdy stanęła przede mną z kwiatami, patrząc swoimi niebieskimi oczami.

*frezja - pokochaj mnie

A więc mamy tu pewnego rodzaju wyznanie w następnym rozdziale dowiecie się, co na to Kira i dalszy ciąg festiwalu.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie pewnego rodzaju poślizg.
Postaram się dodać rozdział jeszcze do końca tygodnia, ale nie wiem czy mi to
wyjdzie. W ogóle rzucę Wam spojler, że do kwatery wpadnie ważna osobistość. Zbliżamy się wielkimi krokami ku końcowi, cieszycie się?
Jeśli czytacie to opowiadanie, to dajcie jakiś znak, może być nawet kropka
chcę zobaczyć, ile Wa tu jest.

Ice Princess |Eldarya|Where stories live. Discover now