Rozdział 9

172 11 7
                                    

Zdmuchnięcie czyjeś świecy nie sprawi, że będziesz świecić jaśniej.

Porównywałem niekiedy Kirę do zwykłej białej kartki papieru, bez żadnych zbędnych kolorów, nie było miejsca na pomyłki. Takie osobiste określenie ideału. Chciałem być, chociaż trochę porównywalny do jej osoby, jednak okazało się mnie to przerastać. Nie potrafiłem być ideałem. I patrząc teraz na dziewczynę bez makijażu, z pogrążonymi oczami, z fryzurą, po której można było stwierdzić, że czesał ją sam wiatr. Nie dostrzegłem tamtego ideału, bo prawda była taka, że ona również nim nie była, to ja zakrzywiłem z lekka rzeczywistość. Idealnych osób nie było na świecie, były maski kryjące się pod postacią ideału, ale potem gdy kurtyna opadała, aktorzy schodzili  ze sceny, przestając się przy tym wcielać w narzucone rolę, okazywali się normalni ludzie z wadami, jak i zaletami. Porównanie życia do teatru jest poprawnym określeniem, wcielamy się w różne postacie, jesteśmy inni dla swojej rodziny, inni dla przyjaciół, a jeszcze inni dla nieznajomych, zapominamy przy tym o swoim prawdziwym ja, bo maski na tyle nam się pomieszały, że nie wiemy już, co jest prawdą, a co kłamstwem. A przecież jesteśmy białą kartką papieru, z plamami po kawie, z różnymi odcieniami tęczy, z szarością, kleksami. Nikt z nas nie jest idealny, więc dlaczego porównujemy się z innymi, przecież oni też zapewne patrząc w lustro, widzą swoje wady. Ja każdego dnia mierzyłem się z obrazem nieudacznika, którym nazywał mnie mój własny ojciec, każdego dnia próbowałem  udowodnić sobie i innym, że nim nie jestem. Lepiej porównywać siebie, do swojego obrazu przed kilku lat, wtedy dostrzegamy, jak się zmieniliśmy, dlaczego tego nie robimy. Można by powiedzieć, że boimy się zmierzyć z prawdą, przecież tłumacząc sobie, że przypadkowa osoba jest chudsza, przy jedzeniu tłustych potraw, nie sprawi, że przyjmie się ciało tej, że osoby, to niestety tak nie działa.
Przyglądałem się mieszkańcom Remilave z zainteresowaniem, każdy gdzieś pędził, codziennie można takie coś zauważyć ten ciągły bieg za wszystkim. Nie potrafiliśmy zwolnić, obrócić się i po prostu przypatrzeć się światu. Kira stanowczo do nich należała, bo od rana pędziła w prawo, lewo bez przerwy, budząc mnie przy tym z samego rana, przez co byłem na pół przytomny, bo potrzebowałem przynajmniej jeszcze dwie godziny snu i chociaż cieszyłem się jak dziecko, bo Kira sama z siebie zapukała do mych drzwi, ale byłbym bardziej zadowolony, gdyby przywitała mnie innymi słowami.

– Pośpiesz się – odrzekła, gdy podążaliśmy przez królewskie grody Było w nim pełno róż, w przeróżnych odcieniach, jak i różnorakich krzewów, a na środku znajdowała się fontanna, tryskała woda, której kroplę mienili się w promieniach słonecznych. Białowłosa nie przyglądała się zbytnio przepięknym ogrodem, skupiła swój wzrok na drużkę pokrytą białymi kamykami. Wyszedłem z ogrodu podążając za Kirą, za mną natomiast szedł zasypany wilkołak, któremu szefowa straży Światła, najwidoczniej również nie pozwoliła się wyspać. Przechodziliśmy przez targ, był on dwa, a może i nawet trzy razy dłuższy od tego w Kwaterze Głównej, co samo w sobie znaczyło więcej tłumów przy stoiskach. Białowłose zatrzymała pewna starsza kobieta z laską. Oddaliliśmy się z Chrome, żeby nie przeszkadzać w rozmowie, wilkołak od razu zainteresował się stoiskiem pewnego mężczyzny z różnymi przedmiotami, pochodzącymi prawdopodobnie z podróży. Ja natomiast przesłuchiwałem się rozmowę.

– Możesz mi wyjawić swoje imię, bo mam wrażenie, że gdzieś cię już widziałam? – Staruszka zaczęła mierzyć Kirę wzrokiem.

– Musiała mnie Pani z kimś pomylić, nie jestem stąd. – Kobieta zmarszczyła brwi.

– A skąd, jeśli mogę wiedzieć?

– Ilattoh – Staruszka znieruchomiała na dźwięk nazwy krainy.

– Również stamtąd pochodzę. – Uśmiechnęła się delikatnie. Białowłosa przypatrzyła się kobiecie, zwracając dopiero podobieństwo, co do ich rasy. – Piękna kraina z niej była. Szkoda, że tak wszystko się potoczyło.

Ice Princess |Eldarya|Where stories live. Discover now