3. Z tobą będą same problemy

101 11 5
                                    

Miłego czytania!

W końcu nadszedł mój upragniony piątek. Mimo, że pierwszy tydzień szkoły był naprawdę w porządku to czekałam na weekend aby oderwać się trochę od nauki. Uczenie się było u mnie zawsze normą, ale dopiero teraz zaczynam rozumieć chodzenie do szkoły i całe to nastoletnie życie. Poznawanie nowych osób, wypady po szkole czy wieczorne wyjścia do baru. Każdy dzień spędzałam z Madison i Alexem, którzy byli po prostu przecudowni i pokazywali mi wszystko jak małemu dziecku, które dopiero poznaje świat.

-Liv na Boga zgódź się. -Przewróciłam oczami gdy lamentująca Madison ponownie uwiesiła się na moim ramieniu. - No właśnie nie wiesz co tracisz. -Wtrącił się Alex a ja wiedziałam, że już nic z tym nie zrobię.

-Boże dobra ale już przestańcie. -Dziewczyna, aż podskoczyła z radości na co blondyn złapał się za głowę. -Opanuj się wariatko! -Chłopak popatrzył z pod byka na swoją przyjaciółkę na co ta przewróciła oczami.

-Powiem Manuelowi, że będziemy. -Alex uśmiechnął się po czym wyciągnął telefon i zaczął wystukiwać wiadomość do chłopaka.

-Jak duża będzie ta impreza? -Zapytałam blondynki stającej na przeciwko mnie a w jej oczach błysnęły dobrze znajome mi iskierki.

Świetnie

-Zaprosił całe Royden i kilka osób z innych domów, ale pewnie każdy w szkole już wie, że Manuel robi imprezę bo u niego zawsze są te najlepsze. -Dziewczyna z podekscytowaniem klasnęła w dłonie.

-Przecież to...
-Idziemy i bez dyskusji już się zgodziłaś. -Blondynka przerwała moją wypowiedź a do rozmowy wtrącił się też Alex. -Właśnie zgodziłaś się a ja już potwierdziłem, więc nie ma odwrotu. -Chłopak uśmiechnął się szeroko na co ja przewróciłam oczami i wymijając swoich przyjaciół ruszyłam w stronę sali z biologii.

*

Ostatnie dwie lekcje minęły dosyć szybko. Biologia i literatura to moje ulubione przedmioty, więc są wręcz idealne na zakończenie tygodnia. Schowałam niepotrzebne książki i zeszyty do szafki i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.

-Ej Olivia poczekaj! -Alex zatrzymał mnie przy samym wyjściu ze szkoły.
-Przyjechać po ciebie o ósmej? Będę zbierać jeszcze Madison.

Alex zawsze dbał o mnie i Mads abyśmy zawsze trafiały bezpiecznie do domu co było takie kochane, ale zawsze zastanawiało mnie jedno.

-O tak byłoby super... -Przerwałam na chwilę- Alex, ale mam pytanie... -No dawaj co ci tam w główce siedzi? - Chłopak uśmiechnął się zawadiacko a ja zaśmiałam się pod nosem i szturchnęłam go łokciem.

-Jakim cudem jeździsz samochodem jak masz siedemnaście lat a prawo jazdy jest od osiemnastki? -Chłopak prychnął głośnym śmiechem a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Mój tato jest szeryfem, więc mogłem zrobić je wcześniej. -Uniosłam brwi ze zdziwnienia. Nie spodziewałam się, że tato Alexa może być szeryfem w Cuernavace.

-Głupi ma zawsze szczęście. -Odpowiedziałam nonszalancko na co chłopak udał obrażonego.
-Uważaj bo pójdziesz na piechotę. -Chłopak się wybronił na co otworzyłam szeroko usta z zdziwienia. Po chwili ciszy oboje zaczęliśmy się głośno śmiać a ludzie mijający nas w holu patrzyli na nas z zażenowaniem.

Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam ze szkoły. Dogadałam się z tatą, że się przejdę do domu. Kompletnie nie uśmiechało mi się jeżdżenie z Diego a starałam się też korzystać z ostatnich ciepłych dni ponieważ zaczynała się już jesienna pogoda, której szczerze nienawidziłam. Wyszłam z dziedzińca szkoły i ruszyłam w stronę domu. Moją uwagę przykuła tablica przed kawiarnią niedaleko. Od razu naszła mnie ochota na kawę, którą kupiłam wczoraj przed lekcjami.
Bez zastanowienia weszłam do środka i zajęłam miejsce na miękkim fotelu przy niskim stoliku kawowym. Po chwili podeszła do mnie kelnerka i złożyłam zamówienie. Pogrążona we własnych myślach kręciłam telefonem na blacie stolika czekając na zamówienie. Podskoczyłam gdy nagle jakaś męska ręka zatrzymała mój telefon w miejscu. Podniosłam głowę i spojrzałam na szatyna przede mną.

Podejdź bliżej Where stories live. Discover now