Louis patrzył na swój telefon. Właśnie zakończył rozmowę z Jo i na szczęście rozmawianie z nią stawało się coraz łatwiejsze.
To takie dziwne, jak szybko cała ta sprawa nie wydawała się już taka kolosalna. Ale to miłe, ponieważ miał kogoś, z kim mógł porozmawiać, kogoś, kto pozwalał Louisowi być głównie sobą, i to trochę mu schlebiało, ponieważ Jo próbowała, była i nie brzmiała tak, jak Louis ją zapamiętał. Nie mówiła rzeczy, które pamiętał, że kiedyś mówiła. Czasami przypominała mu Anne - matkę. To było dziwne i inne, a Louis nie chciał nabierać za dużo nadziei.
Jeszcze nie rozmawiali o spotkaniu. Jeszcze nie rozmawiali o jego rodzeństwie. Ale to gdzieś zmierzało i było miło.
Louis dostał również pracę w tej eleganckiej restauracji. Za kilka dni miał podpisać umowę najmu swojego nowego mieszkania. Jego życie nabierało tempa, czuł, jakby w końcu zaczął stąpać po wodzie zamiast się w niej topić.
Ale istniała jeszcze ta jedna kluczowa część, której wciąż nie było, a Louis nadal czuł, że składa się jedynie z tlenu i stęchłej krwi, suchej skóry i braku duszy.
Musiał tylko dalej próbować z Harrym.
Wyczerpany otworzył swój dziennik po raz pierwszy od dłuższego czasu. Zapisał tylko jedno zdanie, zbyt zmęczony, by wydusić z siebie cokolwiek innego.
'Będzie dobrze.'
Zamknął dziennik, powtórzył słowa i w końcu zasnął.
____________________
W jakiś sposób obudził się bardziej przygnębiony niż wtedy gdy kładł się spać. Oczywiście, taki z niego szczęściarz.
Pusty i osłabiony snem, zaczął się ubierać, ciągle się potykając z powodu zawrotów głowy. Po wzięciu się w garść (tak jakby) spojrzał na swój telefon i zobaczył stosy nieprzeczytanych wiadomości.
Minęło dużo czasu, odkąd rozmawiał z Zaynem. Naprawdę nie chciał z nikim rozmawiać, nawet z nim.
Więc właśnie w ten sposób wiedział, że powinien do niego zadzwonić.
- Cześć - wymamrotał przez suche gardło.
- Żyjesz? - dobiegł głos Zayna przez telefon, zmartwiony i niepewny, z lekką nutą fascynacji.
Louis prychnął.
- Cóż, rozmawiamy, prawda?
- Nie jestem pewien, czy to cokolwiek świadczy - powiedział powoli Zayn. - Myślę, że duchy również potrafią mówić. Głosy nie są koniecznie ograniczone do ciała. A przynajmniej nie sądzę.
Jezus. Już się zaczyna.
Louis poczuł jednak słaby cień uśmiechu na swoich ustach.
- Dobrze. Więc. Chcesz zjeść ze mną lunch, Zayn? Chyba że jesteś w szkole?
- Nah, nie jestem - odparł spokojnie Zayn. Po drugiej stronie linii dało się słyszeć odległy dźwięk wiatru. - Właśnie idę na spacer z Niallem. Klasa wydaje się dziś duszna.
- W porządku. W takim razie, czy ty i Niall chcielibyście zjeść ze mną lunch?
- Tak, zdecydowanie - łatwo zgodził się Zayn.
Jakimś cudem coś rozjaśniło się w ciele Louisa.
- W porządku. Dobrze.
To początek.
CZYTASZ
Gods & Monsters | Larry Stylinson
FanfictionInstrukcje były proste: uwiedź i zniszcz Harry'ego Stylesa. Ani razu nie rozmawiali o możliwości zakochania się w nim przez Louisa. Więc oczywiście to właśnie zrobił. Polskie tłumaczenie Oryginalna wersja w języku angielskim autorstwa Velvetoscar: h...