Pov. Five
Nie powinni tego widzieć czemu mi grzebali w szafkach kurwa! Głupi jestem mogłem to schować ale to nic złego nic mi nie jest przecież nic się nie stało.
Siedziałem na dachu akademi zawsze kiedy byłem smutny, miałem w ręku to żyletkę i tak bardzo chciałem to zrobić ale pomyślełem o rodzeństwie, okaleczanie się to coś innego niż samobójstwo ale teraz mam ochotę na to drugie. Tak bardzo bardzo bardzo w sumie co mnie trzyma na tym świecie?
Eli i Bridget których nie ma Jack i Lee którzy pewnie mnie nienawidzą.
Stanąłem na krawędzi dachu... Jeżeli mam umrzeć to chyba nie przez kawałek metalu wolę coś widowiskowego.
Pov. Allison
Wparowaliśmy do gabinetu ojca
-puka się dzieci
-tato- powiedział Klaus płacząc
-co się dzieje
-piec on on...- nie umiałam tego powiedzieć
-o co wam chodzi?
-on się tnie cały czas nawet przed chwilą znaleźliśmy u niego to- Luther pokazał ojcu pudełko
Ojciec się wystraszył
-gdzie jest teraz
-no właśnie powiedział że nie chce żyć i zniknął
-Szukajcie go ja idę po Pogo i mamę już ruchy!
Potem poszliśmy na dach i pięć tam stał ale nie z żyletką on nachylał się do przodu i kiedy już prawie spadł przyszło mu powiadomienie szybko je sprawdził i coś odpisał później znowu stał na krawędzi i już wyciągnął jedno nogę do przodu Diego go złapał i wciągnął ma dach. Luther pomógł mu wstać
-co ty robisz bracie
Nic nie powiedział
-tata chce cię zoba- nie dokończyłam bo przybiegł ojciec
Chwycił pięć i sprawdzał jego ręce a potem go przytulił!!!!!!!!!! I odetchnął
-dziecko co ty narobiłeś- zabrał i gdzieś poszedł
Patrzelismy na siebie oniemiali
-czy on go przytulił?!
-najwyraźniej
-mam pomysł- odezwałam się
-jaki?
-wiecie jaki jest pięć nawet po czymś takim raczej nie przestanie, a obawiam się że może zrobić to ponownie
-wiem to mnie martwi
-wiec jeżeli zauważymy że chodźbym jestem raz to zrobi zadzwonimy po Lee i Jacka to jedyne osoby które mogą mu pomóc
-czemu- zapytał Ben
-po pierwsze pięć ich lubi po drugie są rodziną Eli i Bridget po trzecie jeżeli to nie zadziała to jesteśmy skończeni
-masz rację... Ale teraz chodźmy zobaczył co z nim jest.
Poszliśmy do sali szpitalnej i zobaczyliśmy że śpi stanęliśmy do około Vanya złapała go za rękę tak samo jak ja.
-pięć- wyszeptałam
Staliśmy tam przez godzinę a potem zobaczyliśmy że się budzi miał uśmiech na twarzy a kiedy otworzył oczy odrazu posmutniał
-ale ja myślałem...
-Diego cię złapał
-dlaczego nie dacie mi odejść nienawidzicie mnie do tego stopnia że każecie mi się męczyć?
-nierozumiesz że cię kochamy jesteś naszym bratem i chcemy abyś żył
-ale ja nie chcę i mnie nie powstrzyma cię
-tak?
-tak
-to wyobraź sobie Eli małą Eli która wchodzi do akademi i pyta się co się stało z Pięć a my jej mówimy że to samo co z jej mamą pomyśl o tym wyobraź to sobie- Ben umiał w psychologię
Pięć zacisnął oczy i powiedział
-idzcie z tąd
-nie pójdziemy
-nic sobie nie zrobię idźcie
-nie obraź się ale ci nie wierzę- powiedział Klaus
Pięć się odwrócił do ściany i zasnął.
Pov. Five
Obudziłem się i zobaczyłem całe rodzeństwo Diego Ben Klaus i Luther leżeli na ziemi a dziewczyny na 2 fotelach naprawdę zostali... pomimo tego że musieli spać na ziemi. Nie umiałem wyjaśnić tego uczucia ale poczułem radość lecz nie trwała ona długo bo odrazu przypomniałem sobie o Bridget i Eli. Obok łóżka leżało mnóstwo rzeczy i zauważyłem tam... Tak moją żyletkę musiałem to zrobić nie wytrzyma jeśli nie zrobi sięgnąłem po nią i kiedy usiadłem wstali szybko schowałem ja za plecy.
-chowasz coś?-zapytala Ali
-nie poprostu chciałem usiąść
-pokaż- powiedziała
-po co mówię że nic nie mam
Podeszła do mnie i wyjęła mi z rąk żyletkę rzuciła ja na ziemi i wybiegła z sali.
-pięć ranisz nas bardziej niż siebie
Wyszli z sali no właśnie ja ich ranie nie chce tego dłużej ciągnąć sprawiam im niepotrzebny ból nie ważne nie myślę o tym zabrałem ja z ziemi i starałem przeciąć sobie tętnice lecz nie wiem czy mi się to udało bo po chwili zobaczyłem ciemność.
Pov. Klaus
Byliśmy w kuchni i jedliśmy śniadanie kiedy wszedł ojciec i się wydarł
-czemu nie jesteście z numerem piątym
-chciał znowu się pociąć nie będę na to patrzał
-wy jesteście głupi przecierz on sam ooe da rady- wybiegł z kuchni a my za nim kiedy dobiegliśmy do sali zobaczyliśmy pięć ale tym razem nie pociął się tylko rozciął sobie żyły leżał nieprzytomny w kałuży z krwi.
Zaczęłam płakać jak całe rodzeństwo
-tato co z nim- zapytał Diego
-co wyście zrobili mówiłem że macie tu być mówiłem! Teraz idźcie nie wiem czy uda mi się go uratować!
Wyszliśmy do salonu i płakaliśmy
-to nasza wina on jest chory a my go zostawiliśmy
-to nie jest nasza wina
-jak nie gdybyśmy tam byli to on by tego nie zrobił... To moja wina gdybym pozwoliła mu się pociąć to on by nie pomyślał o samobójstwie.
-Ali to nie jest twoja wina
-moja! To moja wina to ja wyszłam z sali a wy tylko poszliście za mną gdybym została to nikt by nie wyszedł
-nie prawda
Wtedy przyszedł ojciec
-niestety ale je mam dobrych wiadomość
![](https://img.wattpad.com/cover/254835628-288-k612806.jpg)
CZYTASZ
Kochanie To Przywiązanie | TUA
Teen Fiction-kocham cię powiedz coś błagam -normalny ja bardzo was kocha -a ja pozwoliłem jej odejść . . . . . . . . . . -nie ma apokalipsy -Ben żyje -Pogo żyje -ojciec jest milszy -na początku mają14 lat