Rozdział Pierwszy

83 9 8
                                    

Draco Malfoy nie przypuszczał, że tego spokojnego, czerwcowego dnia, cokolwiek by miało zmienić się w jego życiu. Liście wysokich drzew otaczających jego wyniosłe domostwo lekko powiewały, wraz z jego uszami „powiewającymi na wietrze", jak rano stwierdziła jego najlepsza przyjaciółka, Amary. Właściwie to nazywała się Amaryllis, ale zwykła „chrzanić długie, arystokrackie imiona".

Nadal wychylając głowę przez okno, chłopak pomachał do dziewczyny siedzącej na drzewie z książką opartą o kolana. Miała na sobie lekki, beżowy sweterek oraz spódniczkę, a jej brązowe włosy, niesfornie spięte perłową spinką, rozwiewały się po wietrze.
Czytała „Quidditch przez wieki", co było przyjemną odmianą, biorąc pod uwagę, że próbował ją zmusić do zgłębienia tej dziedziny od długiego czasu.

Nawet połowa wakacji jeszcze nie minęła, a ten mól książkowy dał radę już przedrzeć się przez większość historycznej biblioteki rodu Malfoyów, skrupulatnie omijając regały kronik z meczów Quidditcha. To było, według Narcyzy, nielada wyczynem. Jedynie jego ojciec, Lucjusz, coś mamrotał o „plamieniu jego herbu rodzinnego przez istoty półkrwi".

— Przypomnieć mu, dla kogo on właściwie pracuje? — zapytała uprzejmie Amary, ledwie powstrzymując się od ciśnięcia „Zbiorem Fantastycznych Zwierząt" w platynową głowę Malfoy'a Seniora.

— Lepiej przestań dręczyć te książki, i chodź. Nauczę Cię ważyć eliksir, bo coś czuję, że Panna z Krukoczarną Głową ma dla Ciebie specjalną niespodziankę na początek roku.

Usłyszał szelest, gdy postać siedząca na drzewie włożyła żółtą, materiałową zakładkę do książki, po czym spojrzała na niego.

— Wstałeś! Masz szczęście, miałam zamiar pisać do Zabiniego specjalnego, pobudzającego Wyjca.

Jasnowłosy przewrócił oczami, po czym chwycił się sznurowej drabinki i szybko, lecz elegancko po niej zszedł i spojrzał na dziewczynę, która z uśmiechem poklepała miejsce koło siebie.

Draco wspiął się zwinnie po gałęziach i usiadł na takiej, która wyglądała na stabilną, koło przyjaciółki.

— O której wstałaś?

— A o której wpadłeś na głupi pomysł wysłania mi do pokoju skrzata, który prawie mnie wytargał z łóżka, mówiąc, że spóźniłam się na śniadanie i ktoś mi złoi skórę? — Chłopak zaśmiał się cicho. Żart mógł uważać za udany. — Nie mogłam już potem zasnąć.

— Miałaś traumę, ma się rozumieć. Też tak miałem, gdy włożyłaś mi jakieś—

W tym momencie przerwał, ponieważ gałąź pod nim niespodziewanie załamała się i wylądował na ziemi.

— Masz szczęście, że moje czystokrwiste kości są takie silne — wyjęczał, leżąc na ziemi.

— Jedyną krwistą rzeczą, jaką znam, jest befsztyk — Amary zaczęła się tak śmiać, że prawie sama spadła z drzewa. Młody Malfoy spojrzał z na nią z wyrzutem. No normalnie boki zrywać, mięsożercu!

— Boli mnie tyłek — narzekał.

— Mnie też, ze śmiechu. Powiedz mi, czy Twój tyłek też jest czystokrwisty? — dziewczyna w dalszym zanosiła się śmiechem. Dracon prychnął i zaczął turlać się po ziemi. Już widzi tą lekturę od Lucjusza.

— Przestań jęczeć. Próbuję czytać. — dodała po chwili, przewracając stronę w książce.

— Przestań czytać. Próbuję jęczeć. — odpyskował Ślizgon, wstając i otrzepując się z ziemi. Zanim Amaryllis zdążyła spaść z drzewa ze śmiechu, ruszył w stronę swojego domu. — Widzimy się później!


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 27, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Morderstwo w Malfoy ManorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz