Rozdział V

2.3K 216 159
                                    

Denki pov

Większość klasy wiedziała już o planowanej imprezie. Niektórzy nawet nie ukrywali swojego podekscytowania. Spora część informacji została już ustalona - spotykamy się za dwa tygodnie w sobotę u Kirishimy ok. 15. Wszystko przygotujemy wspólnie. Powstaną 3 grupy - jedna do przyrządzenia jedzenia i napojów, druga - organizacja zabaw, a trzecia zajmie się wyborem filmów, ponieważ będzie to impreza z nocowaniem! O dziwo wszystkim pasowały podane warunki. Jednak najważniejsza kwestia wciąż pozostała nierozwiązana i oczywiście ciążyła ona na mnie. Było to namówienie Shinsou do przyjścia. Najlepiej spytać go o to jak najszybciej, aby miał jakikolwiek czas do namysłu. Najpewniej postaram się to zrobić dzisiaj po lekcjach. Spotykamy się, aby w końcu dokończyć ten projekt, termin jest do jutra, więc nie mamy za wiele czasu.

___

- Shinsou, tutaj! - Pomachałem do chłopaka. On również lekko mi odmachał i podszedł.

- Dzisiaj naprawdę musimy się na tym skupić, nie ma już czasu na zabawy z Eri. - Spojrzał na mnie wymownie. To prawda, że przez wszystkie spotkania odnośnie projektu bez przerwy towarzyszyła nam jego młodsza siostrzyczka, ale takiemu słodkiemu dziecku nie sposób odmówić chwili zabawy! Sam lubiłem takie zabawy, co Bakugou uważał za dziecinne, ale przecież w każdym kryje się wewnętrzne dziecko! Prawda?

- Ajaj, kapitanie! - Odparłem, a ten tylko prychnął.

___

Eijiro pov

- Ała! Uważaj trochę. - syknął Bakugou. Znowu wdał się w bójkę i znowu to ja musiałem go uspokajać, a później opatrywać.

- Trzeba było nie prowokować starszaka, to by nie było problemu. - Głośno westchnąłem, naprawdę mam już dość jego wybuchowości.

- Nie mów mi co mam robić! - Walnąłem go w ramię. - AŁA! A to za co?

- Żebyś się zamknął. - Odparłem, a ten spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

- Oi, gównowłosy, nie pozwalaj sobie. -

- Bo co? Pobijesz mnie? Nie boję się ciebie. - Odparłem obojętnie zamykając pojemnik z opatrunkami.

- Tch. - Westchnąłem, wysunąłem krzesło i usiadłem naprzeciwko blondyna.

- Co?

- Przestań.

- O co ci chodzi?

- Przestań w końcu każdego prowokować, Katsuki. - Wydaję mi się, że w moim głosie można było usłyszeć poważny ton, co chłopak wyczuł.

- Nikogo nie prowokuje. - Odparł zdenerwowany.

- Prowokujesz. Każda bójka, w której brałeś udział, działa się przez ciebie!

- Za bardzo wyolbrzymiasz.

- Wyolbrzymiam? Która to już bójka w tym tygodniu? 6? Nie tak powinno się wyładowywać swój gniew!

- Oi, oi, nie podnoś na mnie głosu!

- A ty niby możesz? Czasami jesteś strasznym hipokrytą! - Bakugou zerwał się z miejsca i złapał mnie za kołnierz, nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie. To było dość krępujące, jednak wciąż byłem na niego zły.

- Powtórz. Kim jestem? - Milczałem. Widząc jego wściekły wzrok z tak bliska zebrało mi się na łzy. Tak, wiem. To było strasznie niemęskie.

- Jesteś hipokrytą! Cholernym hipokrytą! - Krzyknąłem po chwili, mając już łzy w oczach. Chłopak to zauważył i jego wzrok lekko złagodniał. Wyglądał teraz na bardziej zaskoczonego niż wściekłego. - Bakugou Katsuki..dlaczego akurat ty..-Wymamrotałem, a blondyn stał jak wryty, wciąż ściskając mój kołnierz.

𝐘𝐎𝐔𝐑 𝐋𝐎𝐍𝐄𝐋𝐘 ➡️ ShinkamiWhere stories live. Discover now