𝟐

116 18 28
                                    

- I jak tam w nowej szkole? - spytała kobieta siedząca za kierownicą

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- I jak tam w nowej szkole? - spytała kobieta siedząca za kierownicą. W uchu miała słuchawkę, a jej jasne, farbowane włosy okalały delikatnie jej szczupłą szyję, ozdobioną złotym łańcuszkiem. 

- Dobrze - San zapiął pas. - Mam kilku znajomych, z którymi się spotykam, więc nie jest raczej sam. 

- To dobrze - silnik zawarczał i czerwone BMW odjechało spod szkoły dla chłopców, wzbijając w powietrze chmurę kurzu. - Najważniejsze jest żeby mieć dużo znajomości. Chociaż te mogą akurat okazać się mało przydatne.

   San wymusił na usta lekki uśmiech, lecz nie odpowiedział. Jechali w ciszy. Kobieta raz po raz odbierała telefony od różnych ludzi. Śmiała się słodko, po czym wyklinała ich, gdy się rozłączyła. Zaparkowali przed niewielką restauracją. Pani Choi wyciągnęła z uch słuchawkę. 

   Usiedli przy zarezerwowanym stoliku w jednym z oddzielnych pokoi. Złożyli zamówienie i siedzieli w ciszy. Nie mieli zbyt wielu wspólnych tematów. San spojrzał na wyświetlacz telefonu. Jego młodsza siostra obiecała, że do nich dołączy, lecz jak narazie spóźniała się już o dwadzieścia minut. Westchnął. 

- Jak nauczyciele? - kobieta przerwała milczenie, popijając wodę gazowaną ze szklanki. 

- Nie są zbyt wybitni. Zresztą, sama dobrze wiesz, że ci w Seulu byli znacznie lepsi - pokiwała smutno głową. 

- Niestety tak to już jest na wsi - powiedziała, cmokając z niezadowoleniem. - Dobrze, że sam się świetnie uczysz. Nasz pobyt tutaj nie powinien zaszkodzić waszej edukacji...

- I tak za niedługo wrócimy do domu - San wzruszył ramionami - kilka miesięcy niczego nie zmieni.

   Kobieta odwróciła wzrok, nie odezwawszy się już choćby jednym słowem. Kelnerka wniosła do pokoju dwa talerze. 

- Smacznego.

***

   Wooyoung pociągnął nosem, wciskając plik banknotów do małego po butach pudełka, które bezgłośnie wepchnął pod łóżko razem z paroma książkami. Westchnął głęboko opadając na miękki materac. 

   Jego ojciec jak zwykle był poza domem. Pracował na jakiejś budowie - chłopak nie był pewien na jakiej, nie słuchał, gdy mężczyzna mu o tym opowiadał. 

   Chwycił komórkę, włączając muzykę. Przymknął powieki. Był zmęczony. Chciał jak najszybciej wyjechać z tej dziury. Obrócił się na bok, sycząc z bólu. Przeklął w myślach Sana, zaciskając zęby. 

- Jeszcze tylko trochę - obiecał sobie - jeszcze tylko trochę...

***

- No panowie - ryknął wuefista, klaszcząc w dłonie. - Sprawnie, sprawnie! Idziemy dzisiaj biegać. Nie ociągać się!

Bad Friends [ateez, woosan]Where stories live. Discover now