- I jak tam w nowej szkole? - spytała kobieta siedząca za kierownicą. W uchu miała słuchawkę, a jej jasne, farbowane włosy okalały delikatnie jej szczupłą szyję, ozdobioną złotym łańcuszkiem.
- Dobrze - San zapiął pas. - Mam kilku znajomych, z którymi się spotykam, więc nie jest raczej sam.
- To dobrze - silnik zawarczał i czerwone BMW odjechało spod szkoły dla chłopców, wzbijając w powietrze chmurę kurzu. - Najważniejsze jest żeby mieć dużo znajomości. Chociaż te mogą akurat okazać się mało przydatne.
San wymusił na usta lekki uśmiech, lecz nie odpowiedział. Jechali w ciszy. Kobieta raz po raz odbierała telefony od różnych ludzi. Śmiała się słodko, po czym wyklinała ich, gdy się rozłączyła. Zaparkowali przed niewielką restauracją. Pani Choi wyciągnęła z uch słuchawkę.
Usiedli przy zarezerwowanym stoliku w jednym z oddzielnych pokoi. Złożyli zamówienie i siedzieli w ciszy. Nie mieli zbyt wielu wspólnych tematów. San spojrzał na wyświetlacz telefonu. Jego młodsza siostra obiecała, że do nich dołączy, lecz jak narazie spóźniała się już o dwadzieścia minut. Westchnął.
- Jak nauczyciele? - kobieta przerwała milczenie, popijając wodę gazowaną ze szklanki.
- Nie są zbyt wybitni. Zresztą, sama dobrze wiesz, że ci w Seulu byli znacznie lepsi - pokiwała smutno głową.
- Niestety tak to już jest na wsi - powiedziała, cmokając z niezadowoleniem. - Dobrze, że sam się świetnie uczysz. Nasz pobyt tutaj nie powinien zaszkodzić waszej edukacji...
- I tak za niedługo wrócimy do domu - San wzruszył ramionami - kilka miesięcy niczego nie zmieni.
Kobieta odwróciła wzrok, nie odezwawszy się już choćby jednym słowem. Kelnerka wniosła do pokoju dwa talerze.
- Smacznego.
***
Wooyoung pociągnął nosem, wciskając plik banknotów do małego po butach pudełka, które bezgłośnie wepchnął pod łóżko razem z paroma książkami. Westchnął głęboko opadając na miękki materac.
Jego ojciec jak zwykle był poza domem. Pracował na jakiejś budowie - chłopak nie był pewien na jakiej, nie słuchał, gdy mężczyzna mu o tym opowiadał.
Chwycił komórkę, włączając muzykę. Przymknął powieki. Był zmęczony. Chciał jak najszybciej wyjechać z tej dziury. Obrócił się na bok, sycząc z bólu. Przeklął w myślach Sana, zaciskając zęby.
- Jeszcze tylko trochę - obiecał sobie - jeszcze tylko trochę...
***
- No panowie - ryknął wuefista, klaszcząc w dłonie. - Sprawnie, sprawnie! Idziemy dzisiaj biegać. Nie ociągać się!
YOU ARE READING
Bad Friends [ateez, woosan]
Fanfictionwooyoung nie lubił być szefem, san nie lubił, gdy ktoś znęcał się nad słabszymi woosan; school au