Hermiona brodziła po kolana w wodzie. Nawet nie pamiętała jak znalazła się w jeziorze. Niebo nad jej głową przyjęło przerażająco burgundową barwę. Wyczłapała się na brzeg. Ręce i nogi miała pocięte i posiniaczone jednak nie odczuwała bólu. Ogarnęło ją przerażenie, pobiegła na błonia a widok, który tam zastała ją sparaliżował. Wokół panowała złowroga cisza. Nikt nie przeżył, pomyślała, patrząc na martwe ciała zaścielające glebę. Tyle ofiar. Przyjaciół, uczniów, nauczycieli. Tyle ofiar a ja nikomu nie zdołałam pomóc. Nabrała odwagi by pójść dalej, jednak to był błąd.
Pod jednym z kamiennych murów ujrzała znajomą rudą czuprynę- Ron.
Podbiegła do przyjaciela, jednak widząc, że włócznia przeszywa jego pierś, wybuchła płaczem. Oczy miał zamknięte a na ustach widniała zaschnięta strużka krwi.
-Mogłaś go uratować, gdybyś tylko z nim została... - Dźwięczał cichutki głos w jej głowie.
Kucnęła i lekko dotknęła jego policzka, cicho łkając, szepnęła.
- Żegnaj przyjacielu, będzie mi Ciebie bardzo brakować.
Wstała na chwiejnych nogach i ruszyła dalej, nagle usłyszała łomot.
Udała się biegiem w stronę lasu skąd dochodził dźwięk. Gdy poczuła ogromne zmęczenie zatrzymała się, by nabrać powietrza do płuc.
-He... He... Hermiona... - Usłyszała głos tuż za plecami.
Odwróciwszy się nie mogła uwierzyć w to co widzi. Nie chciała wierzyć. Modliła się, by ze zmęczenia jej mózg coś sobie uroił, ale gdy podeszła i go dotknęła, miała pewność.
Draco leżał półprzytomny pod drzewem. Był strasznie blady, a jego ubranie przesiąkło krwią.
- Na Merlina Draco. Co się stało?
Słowa przychodziły mu strasznie ciężko, czuł, że zbliża się koniec.
- Kochanie. Złap mnie za rękę. Proszę i zostań ze mną.
Szybko ujęła jego dłoń i patrzyła, jak zamyka oczy a jego klatka piersiowa przestaje unosić się i opadać.
Poczuła, jak coś rozdziera jej duszę, jak spada w otchłań.
- Draco! Draco! Draco! - Krzyczała brunetka rzucając się na łóżku.
Młody Malfoy w pierwszej chwili nie wiedział co ma robić, jednak zaraz oprzytomniał. Zamknął dziewczynę w stalowym uścisku, a gdy przestała się rzucać ujął jej twarz w dłonie.
Poczuł wilgoć od łez płynących z jej pięknych oczu.
- Hermiono już wszystko w porządku. To był tylko głupi koszmar.
Granger otworzyła oczy choć nadal widziała jak przez mgłę nie mogąc opanować łez, ale jedno wiedziała na pewno. Czuła ciepło jego ciała i zapach perfum. Był tu. Trzymał ją. Mówił do niej. Był żywy.
Nagle poczuła przerażający ból przeszywający jej nadgarstek.
Spojrzała na blondyna, który z przerażeniem utkwił wzrok w bolącej kończynie, po chwili zorientowała się o co mu chodzi.
Napis wyryty tuż przed wojną przez Beatrix Lestrange, jakby odnowiony. Znów ciekła z niego krew, przypominając Hermionie kim jest.
- Co się stało? Hermiono? O co do cholery chodzi?
Draco wstał z łóżka i nerwowo szukał bandaża.
- Ja nie mam pojęcia. Śniło mi się coś strasznego tak bardzo strasznego...
Momentalnie umilkła. Chłopak usiadł przy niej i starał się opatrzeć ranę.
- Ale co dokładnie Ci się śniło? To może być ważne.
- W tym śnie wszyscy nie żyli, zostali zabici. Hogwart znów spłynął krwią. - Spojrzała na niego. - Ty umarłeś Draco.
Blondyn zaczął składać całą układankę w litą całość.
- Często masz koszmary?
Zapytał kończąc bandażować ranę.
Hermiona pokiwała twierdząco głową.
- Od kiedy?
- Co od kiedy?
- Od kiedy je masz?
- Nie jestem pewna.
- Granger pytam się od kiedy masz te pieprzone koszmary? - Uniósł głos.
- Od Sylwestra. - Powiedziała zgodnie z prawdą.
- Kurwa. - Przeklął Draco.
- O co chodzi? - Zapytała zdezorientowana brunetka.
- Hermiono te koszmary nie są przypadkowe. To sprawka mojego ojca. Musiał się skądś dowiedzieć, że mi na Tobie zależy i teraz krzywdzi Ciebie, by zemścić się na mnie. - Uderzył pięścią o ramę łóżka klnąc. - Musisz się trzymać jak najdalej ode mnie!
Stwierdził zrywając się na równe nogi.
- Nie! - Powiedziała stanowczo.
-Nie rozumiesz, gdy jesteś blisko mnie on może Ci zrobić krzywdę a tego sobie nigdy nie wybaczę!
- A Ty nie rozumiesz tego, że gdy zobaczyłam, jak umierasz to też w pewnym stopniu umarłam, chcesz teraz odejść? Teraz gdy między nami dopiero coś się zaczęło? - Stanęła naprzeciw niego i złapała go za ramiona. - A poza tym myślisz, że gdy twój ojciec wie, że coś do mnie czujesz nie będzie próbował mnie dopaść pomimo tego, że będę z dala od Ciebie. Na gacie Merlina, wtedy chyba byłoby mu jeszcze łatwiej mnie zabić niż gdy jestem pod twoją ochroną nie sądzisz?
Arystokrata patrzył na nią z niedowierzaniem. Miała rację. Była taka mądra a on tak bardzo naiwny i głupi. Przecież jego ojciec tak łatwo nie odpuści. Spojrzał na nią jeszcze raz. Teraz już wiedział na pewno, że zrobi wszystko by była bezpieczna, będzie jej bronił do upadłego.
YOU ARE READING
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...