Rozdział 15 - Wyzwolenie

84 8 2
                                    

  Gra wznowiona z wynikiem 1-0 dla Raimona. Hikaru biegł szybko do bramki, jednak jeden z przeciwników podstawił mu nogę, a ten upadł na ziemię.
—Hikaru-san! - podbiegła do niego Kinako będąca  w pobliżu - Wszystko w porządku?
—T-tak! Dam radę! - powiedział z determinacją w głosie i z lekkim bólem wstał na równe nogi.
—Nie podoba mi się to - Kyousuke zwrócił się do Tenmy - to mi przypomina zagrywki Piątego Sektoru.
—Ugh, z każdą minutą zaczynam tracić nadzieję...
—Zamknij się, Tenma! Pamiętaj żeby uważać na nogi i gdy tylko ktoś jest w pobliżu to skacz! - krzyknął zdenerwowany Tsurugi
—Eh, no dobra.

Ciemni wojownicy grali coraz to bardziej brutalnie, tak samo jak ich poprzednicy. Nie zależało im za strzelaniu goli, bardziej na pozbyciu się przeciwników. To był ich cel.

—Tenma! - podał do niego Nishiki, jednak chłopak był za bardzo zamyślony i ten trafił go w głowę
—Ups! Wybacz, Tenma! - zawołał
—To nie twoja wina, Nishiki-senpai. - powiedział Kyousuke - po prostu Tenme przestaje obchodzić świat!
—To nie prawda! Dobrze o tym wiesz!
—To sie tak nie zachowuj! Gdzie ten twój zaraźliwy optymizm? Gdzie twoja wola walki? Chcesz się poddać? Jak tchórz?!
—Ale—
—Nie ma żadnego "ale"! Gdzie twoja miłość do piłki?! Gdzie twoje słowa "ale to skrzywdzi piłkę", "piłka jest nieszczęśliwa"?! Zrozum to w końcu, oni chcą żebyś się poddał! Wtedy wygrają, a cały świat zaśnie na zawsze!
Matsukaze milczał.
—Weź się w garść i zacznij być sobą! Bądź tym radosnym, wkurzającym Tenmą!
—... Tsurugi-san, chyba go tylko dobijasz - Hikaru położył mu ręke na ramieniu
—Nie... - szatyn wstał - Kyousuke ma racje! Za dużo myślę, zamiast robić. Oni do tego dążą! Nie chcą wygrać, chcą nas rozbić na małe kawałki! Ale nie uda się im z nami! Z Hentai Raimonem!
Nastała niezręczna cisza.
—W mojej głowie jakoś to lepiej brzmiało.

Gra wznowiona. Do bramki biegł Matsukaze. Nie zauważył jednak, że jeden z Ciemmych Wojowników planuje zrobić wślizg, który może skończyć się dla niego tragicznie. Sytuację dojrzał jednak granatowowłosy, który szybko odepchnął chłopaka sam obrywając.
—Ał - kapitan upadł na twarz - Co jest-?
—Nic ci nie jest, Tenma? - spytał
—Nie, a tobie? - podszedł do Kyousuke
—Niezupełnie, ale chyba nasz kolega sobie narobił kontuzji
—Zamknij się! - krzyknął łapiąc się za nogę
—Zastanowię się - spojrzał na niego z zażenowaniem - no cóż, karma.

Trener drużyny przeciwnej zamienił kontuzjowanego na innego zawodnika i gra znowu została wznowiona.
—Hej, słuchaj Tsurugi! - zawołał Hakuryuu - wiem, że w sumie to nie mamy najlepszych relacji, ale tak rzecz biorąc spędziliśmy razem pół dzieciństwa, może nasza Kizuna będzie na tyle mocna żeby się przez nich przedrzeć?
—Nie mamy wyboru, musimy próbować wszystkiego!
—Czekaj, jak sie nazywała nasza technika?
—TY TAK NA POWAŻNIE??
—Dark Hurricane?
—TAK
—OK

Strzelili. 2-0 dla Raimona
—Hura! - zawołał w tle Shinsuke
—Coś nam za dobrze idzie - skomentował Kariya
—To przecież dobrze, nie? - spojrzał się na niego dziwnie Kirino
—Tak, ale to trochę podejrzane, nie sądzisz? Przecież to miała być najsilniejsza drużyna z jaką mieliśmy mieć do czynienia, a jak na razie nie strzelili nam ani jednego gola! Nawet nie próbowali!
—... Dziwnie to wyznać, ale masz rację - powiedział Endou - jak długo gram w piłkę jeszcze się z czymś takim nie spotkałem. Obawiam się, że będą się chcieli odgryźć w drugiej połowie. Przekażcie tym z przodu, żeby strzelali jak najwięcej!
—Ja pobiegnę! - powiedziała Kinako i poleciała na front

—Nishiki-san! Musicie jak najwięcej strzelać! - rzekła
—Co?
—Tak doradził Endou-san! Powiedział też, żę pewnie będą bardziej aktywni w drugiej połowie!
—Mamy za mało czasu by cokolwiek strzelić, ale warto spróbo-

Przerwał mu gwizdek. Koniec pierwszej połowy.
—Uh oh, teraz się zacznie - skomentował Ryouma
—Raimon zbiórka! -zawołała Yuri
 Wszyscy się zjawili przy ławkach
—Musimy zachować silną defensywę. Nie ma obijania się tam na tyłach. Teraz się zacznie prawdziwe piekło - rzekł Wondeba
—Musicie wyszukiwać każdych momentów na strzał, liczy się każdy gol przewagi. Musicie mieć oczy dookoła głowy, a co najważniejsze, nie tracić nadziei - spojrzała się na Matsukaze.
—Wierzymy w was, cały świat wierzy. A teraz odpocznijcie trochę.

Po przerwie zgodnie z poleceniami trenerów obrońcy byli przygotowani i pełni sił. Grę rozpoczęli wojownicy dosłownie przedzierając się przez napastników i pomoc Raimona.
—Nasza bramka zostanie nietknięta! - krzyknęła Kinako - Mochi Mochi Kinako Mochi! -odebrała przeciwnikowi piłkę i podała do przodu.
Podanie odebrał  Yuuichi. Nagle ujrzał on niebieski pyłek na swoich dłoniach, tak samo jak reszta.
—Patrz, Wondeba! Czyli Kizuna działa! - skomentowała Gaisu
Starszy z Tsurugich zacisnął pięści i strzelił do bramki
—Thousand Arrow!
Część pyłu z jego rąk poleciała razem z piłką, dodając jej więcej siły, co przyniosło efekty. 3-0 dla Raimona
—To jakaś porażka! - krzyknął trener Nagisa - Wziąć się do roboty!
—Tak jest, szefie - powiedzieli jednocześnie i na dźwięk gwizdka powrócili do agresywnych zagrywek.

Nawet niewiadomo kiedy Wojownicy strzelili 3 gole. Raimon tracił siły, było tak, jak przypuszczał Mamoru. Nagle niebieski pył na dłoniach piłkarzy znów się pojawił.
—To nasza szansa! Szybko! - zawołał Tenma do Tsurugiego.
Jednak ten był zasłonięty przez przeciwnika.
—um...Hikaru? - odwrócił się za siebie, ale Kageyama też nie mógł odebrać podania.
—Hakuryuu? Nishiki? Yuuichi-san?
Nikogo nie było w pobliżu.

Tymczasem Fei na ławce poczuł ten sam pył co Matsukaze. Widząc nieporadność chłopaka wstał.
—Yuri-sama! Proszę, niech mnie pani wpuści na boisko!
Gaisu spojrzała na jego dłonie
—Tsurugi, odpocznij trochę! Fei wejdzie - zawołała
—Który? - spytali obaj bracia
—eee, ten młodszy.

Grę znowu wznowił sędzia.
—Fei, nie wiem czy damy radę. Mamy bardzo mało czasu do końca meczu. Plus, pył Kizuny z nas znika. Wiem, że nasza technika nie jest doskonała ale to jedyne co nam teraz pomoże! To nasza ostatnia szansa!
—Wiem o tym! Przecież po to tu jestem!
—Damy radę?
—Musimy dać!
Oddali swój ostatni strzał, razem z ich mocną Kizuną
—Mach Rabbit!

...

...

Zabrzmiał gwizdek.
—U-udało się nam? - spojrzał na niego pytająco Rune
—P-piłka jest w bramce, więc chyba...
Na boisku rozległ się śmiech, a radość pływała w powietrzu. Raimon ocalił świat!
—Udało się, Wondeba! - przytuliła go brązowowłosa - Znaczy - puściła go - jestem z nich dumna
—Ja też! Spisałaś się na medal jako trener!
—A ty byłeś dobrym współpracownikiem, tak jakby.

—Nie... - Nagisa się załamał - jakim cudem?! Gdzie ja popełniłem błąd?!
—Mam ci powiedzieć, braciszku?! - podeszła do niego Yuri
—Odejdź ode mnie! Nie wierzę w to, co się dzieje!
—Czas na dotrzymanie obietnicy. Okaż chociaż ostatki szacunku.
—pffsh - wyciągnął z kieszeni pilot - to jest od wielkich oczyszczaczy powietrza, całe wyczyszczenie zajmie około 10 minut.
—Dziękuję - kliknęła pewien przycisk - To może powiesz mi, co się z tobą stało?! 
—...Zazdrościłem ci. 
—Mi?! Niby czego? To ty miałeś zawsze miałeś to, co chciałeś! Byłeś popularny, wysportowany, mądry. Co ja mam czego ty nie masz?!
—Miłość ojca.
—Huh?
—Zawsze to ty byłaś jego oczkiem w głowie. Tylko ciebie zauważał. Mogłaś się dosłownie wywalać na twarz a on by cię tylko chwalił. Ja robiłem wszystko, żeby mnie zauważył, ale to ty byłaś jego ulubionym dzieckiem.
—Nagisa, ja...
—Dlatego też jestem zażenowany twoją postawą, Nagiso Gaisu - odezwał się niski głos z holu.
—O-ojcze-!
—Nie wierzę, że zrobiłeś coś tak okropnego. Zabrałeś kilka miesięcy z życia całego Tokyo! To niedopuszczalne. Tylko barbażyńcy tak postępują.
—Ale-
Nagle na boisko wbiegła policja.
—Nagiso Gaisu, jesteś zatrzymany za rozpylanie nielegalnych substancji po całym mieście! - wyprowadzili go.

—Czyli, to koniec? - spytał Shindou
—Na to wygląda. Wszystko zacznie powoli wracać do normy - rzekł Yuuichi.
—Nareszcie, ocaliliśmy świat - stwierdził fakt Tenma - Jesteśmy... 
—... Niezwyciężonym Raimonem - dokończył za niego Taiyou.

„𝙉𝙞𝙚𝙯𝙬𝙮𝙘𝙞𝙚𝙯𝙤𝙣𝙮 𝙍𝙖𝙞𝙢𝙤𝙣"; ie go ff 2Where stories live. Discover now